W Niedzielę Miłosierdzia abp Mieczysław Mokrzycki wprowadził do parafii pw. NMP Matki Miłosierdzia we Wrocławiu relikwie św. Jana Pawła II.
- Jesteśmy dziś w szczególnej obecności znaku relikwii naszego wielkiego rodaka. Tego, który na Stolicy Piotrowej przewodził Kościołem i swoim życiem dał świadectwo o Panu Bogu, o swojej świętości. W naszej parafialnej wspólnocie chcemy, żeby św. Jana Paweł II wskazywał nam drogę do nieba, by był dla nas wzorem i przykładem. Przygotowywaliśmy się do tego wydarzenia, ale też pragniemy w najbliższym czasie podjąć różne zadania i zobowiązania, które na nowo pozwolą nam odkryć wspaniałego świętego Polaka - mówił ks. Jan Adamarczuk, proboszcz parafii NMP Matki Miłosierdzia.
W homilii abp Mieczysław Mokrzycki pytał, czego uczy nas świętość tego niezwykłego ucznia jezusowego z XXI wieku? Kim był i kim powinien być dla nas Jan Paweł II?
- Stając przy nim, odczuwało się spokój, miało się poczucie bezpieczeństwa i życzliwości. Skąd u niego ten szczególny charyzmat? Do tego wszystkiego dorastał już od najmłodszych lat. Od samego początku był pilnym i obowiązkowym uczniem - mówił metropolita lwowski.
Przedstawiał wrocławskim wiernym jako były sekretarz papieża sposób bycia Jana Pawła II, którego myśli ciągle zwracały się ku Panu Bogu, a którego życie było nieustanną modlitwą.
- Miał świadomość jako kapłan, że prawdy głoszone muszą być wewnętrznie przeżyte, dlatego nigdy nie żałował czasu na modlitwę. Zaraz po powstaniu ze snu, leżąc krzyżem w swojej sypialni, odmawiał cząstkę różańca. Dopiero potem szedł do kaplicy na poranne rozmyślania - opowiadał abp M. Mokrzycki.
Podkreślił, że papież Polak do końca życia rozpoczynał każdy dzień od pacierza katechizmowego: „Ojcze nasz”, „Zdrowa Maryjo”, „Wierzę w Boga" itd. Codziennie śpiewał również Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny.
- W życiu modlitwy św. Jana Pawła II uderza nas ewangeliczna prostota. Kiedyś zwierzył się, że modli się zawsze za tych, z którymi ma się spotkać i po spotkaniu z nimi. Msza święta stanowiła centrum jego życia i każdego dnia. Swoje modlitwy przeplatał polskimi pieśniami eucharystycznymi, które sobie nucił albo śpiewał. Odmawiał wszystkie litanie - wymieniał kaznodzieja.
Zaznaczył przy tym, że św. Jan Paweł II nigdy nie opuścił Drogi Krzyżowej w piątek. Nawet podczas pielgrzymek międzynarodowych organizatorzy wiedzieli, że muszą zaplanować czas na nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Wielu ludzi zauważało, że promieniowały od niego nadzwyczajna siła i energia. To wszystko płynęło z jego modlitwy.
- On człowiek wielkiego umysłu i duszy artysty nie wstydził się szkaplerza i prostych form pobożności ludowej: Godzinek, Gorzkich Żali, polskich kolęd. Umiał w tym dotrzeć głębię treści teologicznej i biblijnej - stwierdził metropolita lwowski.
Przypomniał, że ojciec święty często koronował obrazy, nawiedzał sanktuaria maryjne. Trudności i cierpienia nie załamywały go, lecz umacniały. Ciągle myślał o drugim człowieku, był o niego zatroskany. Zawsze z uwagą i cierpliwie wysłuchiwał innych.
- Powiedziałbym, że św. Jana Paweł II jest nadal żywy, tyle że w nas. Pragniemy być bożym człowiekiem tak, jak był nim nasz rodak. W naszym wspominaniu o papieżu Polaku kryje się przede wszystkim prośba, abyśmy my sami mogli stawać się lepsi - apelował do wiernych abp Mieczysław Mokrzycki.