Co łączy Marię Konopnicką, Ignacego Łukasiewicza i Wojciecha Kilara? Odpowiedź brzmi: Lwów. Lista słynnych Polaków, którzy związali swoje życie z tym miastem, jest bardzo pokaźna.
Co ich przyciągnęło do Lwowa? W czym tkwi magia tego miasta, które przez wiele wieków inspirowało i fascynowało wielkich Polaków? Studenci z DA „Antoni” we Wrocławiu postanowili to sprawdzić i przekonać się na własnej skórze, na czym polega fenomen Lwowa - tak uwielbianego zarówno przez zmarłych, jak i współczesnych rodaków.
Na Ukrainę wyruszyła licząca około 30 osób grupa studentów wraz z duszpasterzem o. Oskarem Maciaczykiem OFM. Po blisko 8 godzinach podróży dotarli do Przemyśla, by skoro świt rozpocząć zwiedzanie zapomnianego nieco i z pewnością niedocenionego miasta. Był to jednak tylko niedługi przystanek w podróży do Lwowa - podróży, która przez swą czasochłonność i uciążliwość, związaną z przekraczaniem granicy, wzbudziła w sercach nawet największych eurosceptyków nutkę tęsknoty za strefą Schengen.
Natychmiast po wkroczeniu na terytorium Ukrainy ci, którzy wcześniej nie uświadamiali sobie różnicy w rozwoju cywilizacyjnym krajów zza wschodniej granicy Polski, doznali lekkiego szoku kulturowego… Gdy w końcu studenci dotarli do Lwowa, skierowali swe kroku ku samemu sercu miasta - Starówce, wpisanej na listę dziedzictwa UNESCO, gdzie mieścił się hostel, w którym przez następne kilka dni nocowali. Z tego miejsca niedaleko było do wszystkich najważniejszych obiektów w mieście, w tym do Katedry Łacińskiej (zwanej Polską), w której przybysze z wrocławskiego DA „Antoni” przeżywali codziennie, wraz z innymi Polakami - zarówno turystami, jak i mieszkańcami - Msze Święte.
Wyjątkowym doświadczeniem była zwłaszcza modlitwa w tej świątyni w intencji ojczyzny, za wstawiennictwem Maryi, w dniu Święta Narodowego 3 Maja, gdyż to właśnie tutaj, w 1656 r., Jan Kazimierz złożył "śluby lwowskie", oddając Polskę w opiekę Maryi i ogłaszając Ją "Królową Polski". W murach Katedry Łacińskiej studenci mieli też okazję wziąć udział we wspaniałym koncercie, zorganizowanym w ramach międzynarodowego festiwalu muzycznego Sacrum Non Profanum, którego celem jest popularyzowanie na Ukrainie dorobku artystycznego znanych polskich twórców. Piękne, barokowe wnętrze bazyliki rozbrzmiewało dźwiękami sakralnych utworów W. Kilara i K. Szymanowskiego.
Będąc przy temacie muzyki we Lwowie, nie można nie wspomnieć również o ogromnej ilości ulicznych grajków obecnych we wszystkich zakamarkach tego miasta, którzy tworzą niezapomniany klimat i sprawiają, że miejsce to tętni życiem, zarówno w dzień, jak i w nocy.
Po najważniejszych miejscach i zabytkach we Lwowie oprowadziła studentów pani Anna Gordijewska. Przekazała ona turystom z DA „Antoni” nie tylko gruntowną dawkę wiedzy o zabytkach, historii i kulturze lwowskiej, ale również ogromną pasję do tego miasta. Wyjątkowo interesujące było dla nich poznanie Lwowa "od podszewki", z perspektywy autochtona, a zarazem Polki z pochodzenia. Pod opieką pani przewodnik studenci odwiedzili takie reprezentacyjne miejsca we Lwowie, jak: majestatyczna Opera Lwowska, barokowe kościoły dominikanów i jezuitów, renesansowy kościół bernardynów, katedra ormiańska i wreszcie cmentarz Łyczakowski, wyjątkowo podobny do wileńskiego cmentarza na Rossie – nie tylko swą malowniczością i nieuchwytnym urokiem, ale również obecnością grobów wielu zasłużonych dla Polski postaci.
Niezwykle mocnym doświadczeniem okazało się dla studentów odwiedzenie autonomicznej części cmentarza Łyczakowskiego – cmentarza Orląt Lwowskich, gdzie znajdują się mogiły bohaterskich uczestników bitwy o Lwów i Małopolskę Wschodnią poległych w latach 1918–1920. Uderzająca była przede wszystkim świadomość, iż duża część spośród poległych miała w chwili oddania życia za odradzającą się ojczyznę mniej lat od studentów "Antoniego". Była to chwila zadumy i refleksji, podczas której czuć było krążące w powietrzu pytanie: "Czy współcześni, młodzi Polacy byliby w stanie obudzić w sobie tak głęboki patriotyzm i heroizm, jak ówcześni, młodzi lwowianie?".
Pozostałe dni studenci wypełnili samodzielnym zwiedzaniem Lwowa. A ponieważ poznanie nowego miejsca powinno odbywać się nie tylko za pomocą zmysłu wzroku, ale również smaku, sporą część ich czasu zajmowało odwiedzanie ciekawych restauracji czy knajpek i próbowanie miejscowych specjałów. Jednego dnia pozwolili sobie na prawdziwą ucztę, udając się do niezwykle obleganej restauracji Baczewskich, znanej z serwowania prawdziwie królewskich śniadań. Doskonałe smaki, klimatyczne, oldschoolowe wnętrze w stylu oranżerii, dźwięki muzyki granej na żywo, przeplatane śpiewem papug – to wszystko sprawiło, że studenci nabrali sił, aby przez dalszą część dnia przechadzać się urokliwymi uliczkami Lwowa, zabudowanymi eleganckimi kamienicami w najróżniejszym stylu, i chłonąć klimat miasta.
Zagłębiając się w zakamarki Lwowa i penetrując dzielnicę żydowską czy ormiańską, jak również napotykając na świątynie różnych obrządków (rzymskokatolickiego, grekokatolickiego, prawosławnego, ormiańskiego), nie sposób było nie zauważyć wielokulturowości miasta. Przypominało to o bogatej historii i wieloetniczności Lwowa, znanego przez wiele wieków z pokojowego i pełnego tolerancji współistnienia wielu narodowości, wyznań i kultur. Na każdym kroku można było oczywiście natknąć się na wyraźne ślady polskości, zacierane niestety od momentu objęcia miasta przez Ukrainę po II wojnie światowej. Pielęgnowane jednak przez Polonię obecną w mieście, nie dają zapomnieć o niebagatelnej roli Lwowa w I i II Rzeczpospolitej, który był – o czym warto pamiętać – jednym w najważniejszych i najbogatszych polskich miast, a w czasie zaborów prężnie działającą ostoją polskości.
Kilka dni we Lwowie minęło błyskawicznie. Był to bez wątpienia czas intensywnego zwiedzania, wieczornych integracji i zacieśniania przyjaźni (a także miłości, gdyż jedna z par z DA „Antoni” się zaręczyła!). A wszystko to przyprawione nutką sentymentalizmu i patriotyzmu.