- Dowodem świętości o. Pio nie były stygmaty, charyzmaty, ale pokora i posłuszeństwo - mówił ks. Krzysztof Kralka w Smolcu. Podkreślał, że droga do świętości zawsze prowadzi przez krzyż, przez śmierć.
Podczas Forum Charyzmatycznego poświęconego tematowi uzdrowienia dyrektor Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji i moderator generalny wspólnoty „Przyjaciele Oblubieńca” z Lublina rozpoczął swoje rozważania od spraw fundamentalnych: Kościół ma prowadzić do zbawienia. Ostatecznie chodzi o wypełnienie Bożego zamysłu, Bożej woli. – W życiu trzeba zrozumieć, kim jest On, a kim ja. Mam nauczyć się słuchać Jego głosu, poddać się Jego prowadzeniu, zgodzić się, by było tak, jak On chce, a nie jak ja – mówił. – Uzdrowienie to część planu zbawienia, ale zbawienie jest czymś więcej. Uzdrowienie jest dobre, o ile prowadzi do zbawienia... Kiedy prowadzę modlitwę o uzdrowieni,e pytam: „Czy chcesz być uzdrowiony?”. Wszyscy mówią „tak”. Ale gdy pytam: „Czy pozwolisz, by Bóg cię nie uzdrowił?”, pojawia się konsternacja. A to Bóg wie, jakiej łaski potrzebujesz – podkreślał.
Zauważył, że jeśli czasem członkowie charyzmatycznych ruchów w Kościele (choć, jak dodał, jest to określenie nieprecyzyjne, bo wszyscy w Kościele obdarzani są charyzmatami) poddawani są krytyce, spotykają się z niezrozumieniem, to powody takiej sytuacji mogą być dwojakie – środowiska te są bardzo związane z Bożym pragnieniem, któremu sprzeciwia się „świat” albo też można w nich spotkać pewne nieprawidłowości. – Znajdujecie się w kręgu ludzi, wśród których jest najwięcej błędów, wypaczeń... W nurcie charyzmatycznym istnieje ogromne pragnienie słyszenia Boga, pełnienia Bożych dzieł, ale domeną diabła jest wykrzywianie Bożych pragnień... Nie wiem, czy istnieje jakakolwiek grupa związana z duchowością w Kościele, która bardziej potrzebuje gruntownej formacji niż kręgi charyzmatyczne, bo nasz sposób słuchania Boga jest bardzo mocno związany z tym, co czujemy, a jeśli człowiek nie ma dystansu do tego, co czuje, to diabeł hula. Jak głęboko potrzebujemy kogoś, kto zobiektywizuje to, co czujemy! – tłumaczył ks. Kralka. – Jeśli chcemy słuchać Boga, to całe nasze doświadczenie charyzmatyczne musimy poddać pod osąd Kościoła, by iść za Bogiem, a nie za sobą, nie za tym, co czujemy.
– Kościół ma od początku sprawdzoną metodę rozeznawania, czy jest to dzieło Boga. Tą metodą jest słowo „nie” – tłumaczył pallotyn. Nie zawsze, wyjaśniał, łatwo jest od razu ocenić owoce, lecz Kościół sprawdza posłuszeństwo, pokorę, a takie próby pokazują, czy dany człowiek szuka siebie czy Boga. Niestety bywało, że charyzmatycy odchodzili od Kościoła, słysząc „nie”. – Historycznie patrząc, te dzieła, które przeszły próbę ucisku, posłuszeństwa, po pewnym czasie były przez Kościół wywyższane – dodał, wskazując choćby na o. Pio, tak obdarowanego różnymi charyzmatami, któremu zabroniono w pewnym momencie publicznego odprawiania Mszy św., spowiadania, któremu niesłusznie zarzucano oszustwa. Zamilkł, „nie rzucał gromów”, a jego dzieło – oczyszczone w tyglu doświadczeń – zostało ostatecznie przez Kościół zatwierdzone. – Dowodem jego świętości nie są stygmaty, charyzmaty, ale pokora i posłuszeństwo, dzięki którym jego dary mogły służyć Kościołowi – mówił, podkreślając, że droga do świętości zawsze prowadzi przez krzyż, przez śmierć.
Dodał, że ocena członków wspólnot kościelnych w dużej mierze zależy od nich samych. Jeśli domownicy widzą, że osoba wracająca ze spotkania modlitewnego jest pełna miłości, cierpliwości, ducha służby, że chętnie podejmuje swoje obowiązki domowe, wtedy sami będą pytać, skąd to ma. I zatęsknią za podobnym doświadczeniem. Bywa, że nawrócona żona nawet bez wypowiadania jakichkolwiek słów jest takim znakiem dla męża, że ten zaczyna dociekać, skąd w niej taka pozytywna zmiana. Za rodzicami idą dzieci, czasem dalsi krewni, znajomi z pracy... Jeśli jednak trudno z takim człowiekiem wytrzymać, jeśli ucieka od „przyziemnych” problemów w egzaltowaną duchowość, to nikt za nim nie pójdzie.
Ks. Kralka w kolejnych konferencjach rozwijał rozważania zawarte również w jego książkach „Szkoła walki duchowej”, „Droga duchowego wzrostu” czy „Słowo, które uzdrawia” (zobacz TUTAJ). – Trzeba być wiernym w drobnych sprawach. Robić, co do nas należy, służyć – powtarzał.
Zobacz także TUTAJ.