Podczas konferencji "Oblicza Reformacji" podjęto temat genezy odpustów oraz pokuty, jaką grzesznik powinien odbyć. Jak to się układało od pierwszych wieków chrześcijaństwa?
W swoim krótkim wykładzie ks. prof. dr hab. Henryk Pietras opowiadał o genezie odpustów, wokół których powstał rozłam zapoczątkowany przez Marcina Lutra.
- W pierwszym wiekach chrześcijaństwa powszechnie wierzono, że chrzest gładzi wszystkie grzechy. Nie było jednak jasności, co robić, gdy ktoś po chrzcie wyraźnie przekroczy ustalone prawa. Wydawało się wszystkim na poziomie I wieku, że Kościół nie ma nad tym kompetencji. Tego, który zgrzeszył, po prostu usuwa się z Kościoła i nic nie da się z tym robić - mówił prelegent.
W połowie II wieku pojawiło się przeświadczenie, że kto zgrzeszy, ma jedną możliwość powrotu i pokuty. Odkładano ją do chwil zagrożenia śmiercią. W IV wieku, kiedy skończyły się prześladowania, a nawrócenia na chrześcijaństwo stały się częstsze, rosła świadomość możliwości przebaczania. Odsunięcie od wspólnoty mogło być czasowe w zależności od okoliczności.
- Wielką karierę w IV wieku zrobiły listy kanoniczne św. Bazylego, w których autor określał precyzyjnie co i za co się należy. Od VI wieku pojawia się tendencja szukania pojednania zaraz po popełnieniu jakiegoś grzechu. Bez odbywania okresu pokuty przed rozgrzeszeniem. Synod w Toledo był tym zgorszony i nawoływał do powrotu do starych praktyk, czyli dopiero po odbyciu okresu pokuty można było trwać w komunii z Bogiem i Kościołem - wyjaśniał ks. prof. Henryk Pietras.
VI wiek stał się początkiem ery ksiąg pokutnych, która panowała do XIII wieku. Zaczyna się od Irlandii od św. Patryka, gdzie powstały całe taryfikatory grzechów. Pojawiły się zamienniki pokut, które są właściwą genezą odpustów.
- Ludzie zdali sobie sprawę, że nie każdy może podjąć wyznaczoną pokutę np. 10 lat postu o chlebie i wodzie, gdy jest królem i wydaje przyjęcia było... nie do przyjęcia. Zamieniano pokutę na uczynki charytatywne lub na jałmużnę. Niektóre pomysły wydają się bardzo interesujące np. zmiana postu na jałmużnę o wartości połowy tego, co się zjadło. Uzależniano te zamienniki od zamożności podatnika. Zawsze też można było odprawić pokutę np. psalmami - opowiadał ks. prof. Pietras.
Ksiądz lub biskup, który nadawał pokutę, musiał mieć na względzie czy chodzi o zdrowego, czy chorego, czy bogatego, czy biednego. Określał to indywidualnie do człowieka. Wprowadzono także zamiennik w postaci darowizny ziemi dla kościoła lub w postaci tzw. ofiary na ołtarz, którą należy rozumieć jako ofiarę na Mszę św. Wciąż jednak zamienniki były traktowane jako forma nadzwyczajna.
W końcu padło ważne pytanie: czy pokutę dałoby się dokończyć po śmierci? I stąd narodziła się idea czyśćca, choć sama idea oczyszczenia po śmierci istniała w Kościele od początku. I dlatego tez Sobór Florencki ukuł definicję czyśćca, gdzie karami czyśćcowymi pokuta może zostać wypełniona.
- Ludzie sobie wyobrażali, że Pan Bóg nie odpuści ani milimetra z ustalonej pokuty, więc my tu na ziemi możemy innym pomóc, czyli wspomagać swoje pokuty. Pojawiła się idea pomocy zmarłym w nałożonej karze. W VII-VIII wieku chwalono powszechnie poszczenie za zmarłych, czyli odbywanie pokuty za nich, a od tego już tylko kroczek do praktyki odpustów - stwierdził jezuita w czasie konferencji.