Bóg przychodzi do nas i pyta: "Czy się zgodzisz, czy mogę na ciebie liczyć"? - mówił w Jutrzynie ks. Aleksander Radecki, nawiązując do tajemnicy powołania i do orędzia z Fatimy, wzywającego do troski o zbawienie każdego człowieka.
W dniu 100. rocznicy objawień fatimskich w sanktuarium św. Franciszka z Asyżu w Jutrzynie odbyła się Msza św. prymicyjna franciszkanina – o. Gabriela Przemysława Turkiewicza. W Eucharystii i w nabożeństwie fatimskim wzięły udział razem z mieszkańcami i pielgrzymami siostry zakonne z całej archidiecezji, przeżywające tu swój dzień skupienia.
– Gdzie jest Fatima? 4 tys. kilometrów stąd? Owszem, ale tak naprawdę dzisiaj dla nas ona jest tutaj – mówił w homilii ks. Aleksander Radecki. Zwrócił uwagę na fakt, że Matka Boża podczas rozmaitych objawień, które dały początek sanktuariom na całym świecie, powierzała swoje orędzie bardzo prostym osobom. – To byli ludzie, którzy „po ludzku” nie znaczyli nic; którzy nie umieli przekręcić tego, co usłyszeli – stwierdził. – Dziś z pokorą schylamy głowę i chcemy zrobić wszystko, by usłyszeć ten głos z Fatimy.
Podkreślił, że Maryja wkracza w historię, bo Jej na nas zależy, bo chce, by Jej dzieci ocalały – tu i na całą wieczność. – Orędzie fatimskie trzeba streścić w żądaniu naszego nieustannego nawracania się – bo to jest proces, którego nie da się raz na zawsze dokonać. To nawrócenie zakłada pokutę, umartwienie. Narzędziem na tej drodze jest Różaniec, sposobami uczczenia Matki Najświętszej i ratunkiem dla świata są pierwsze soboty miesiąca – wyjaśniał. – Czy usłyszymy to zaproszenie, czy zrozumiemy, jak wiele od tego zależy? Bo okazuje się, że największe problemy mamy właśnie ze słuchaniem. Podczas gdy pierwsze przykazanie brzmi „Słuchaj Izraelu…”, to pierwsza odpowiedź ludzi, powtarzana wiele razy przez każdego z nas, brzmi: „Nie będę słuchał”. Fatima każe rozszerzać nasze serca na cały świat. Słyszeliśmy w czytaniu: „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie” (Rz 14).
Ksiądz Aleksander przypomniał o kończącym się tygodniu modlitw o powołania kapłańskie i zakonne. – Jest się o co martwić, także w Polsce. Jest potrzeba obudzenia serc tych ludzi, których Bóg wybiera – bo to On jest dawcą powołania. Chcemy wyostrzyć słuch na to, co mówi Bóg – podkreślał, wspominając Maryję i scenę zwiastowania. – My także mamy swoje zwiastowania. Bóg przychodzi do nas i pyta: „Czy chcesz, czy się zgodzisz, czy mogę na ciebie liczyć?”. Trzeba, byśmy prosili Matkę Najświętszą przez wstawiennictwo tych świętych dzieci, dziś ogłoszonych światu, o odwagę naszego chrześcijańskiego życia. O to, by inni, patrzą na nas, pytali o Jezusa.
Kustosz sanktuarium, ks. Andrzej Jackiewicz, przekazał uczestnikom spotkania słowa bp. Jacka Kicińskiego zawarte w specjalnym liście. Jak zauważył, nigdy dotąd w historii jutrzyńskiej parafii nie gościło w niej naraz tyle sióstr zakonnych. Co prawda swego czasu pełniły w niej posługę, ale jedne musiały odejść w czasach Kulturkampfu, drugie – w 1945 r., uciekając przez Armią Czerwoną. Przypomniał, że przed wojną kapłan z Jutrzyny usłyszał od hitlerowskich władz, że musiałby się wydarzyć cud, by znów przybywały tu pielgrzymki. Po latach ten cud się spełnia.
Po poczęstunku i spotkaniu z parafianami siostry wysłuchały konferencji ks. A. Radeckiego poświęconej radości. – Skoro wierzymy w Boga, przyjęliśmy radość zmartwychwstania, nie możemy być smutasami! – mówił, nawiązując do adhortacji papieża Franciszka „Evangelii gaudium”. Przypomniał przesłanie kilku świętych, którzy byli prawdziwymi specjalistami od radości i wskazał na konkretne sposoby, jak można krzewić ducha radości za klasztornymi murami. – Kiedy się cieszyć? Zawsze! Tak mówi słowo Boże! (Flp 4,4) – stwierdził.
Spotkanie zakończyła wizyta w filialnym kościele w Kowalowie pw. św. Urszuli, gdzie siostry mogły uczcić relikwie św. Franciszka z Asyżu.
Zobacz ZDJĘCIA.