Każde dzieło sztuki jest łamigłówką. Żeby ją rozwiązać, potrzeba pewnej wiedzy - usłyszeli uczestnicy kolejnego spotkania z cyklu OPEN, organizowanego przez Duszpasterstwo Akademickie "Dominik".
I tą wiedzą właśnie w pasjonujący sposób podzielił się ze słuchaczami autor powyższych słów, dr Wojciech Odoj, wykładowca w Instytucie Muzykologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Spotkanie, choć opatrzone poważnie brzmiącym tytułem „Funkcja i znaczenie dzieła muzycznego w epoce renesansu”, w najmniejszym stopniu nie przypominało stereotypowego uniwersyteckiego wykładu. Gość, z pasją i poczuciem humoru, odkrywał stopniowo przed słuchaczami świat renesansowej sztuki. Nie tylko sztuki muzycznej, bo – jak zdradza nam dr Odoj – stara się on szukać powiązań między różnymi jej dziedzinami, włączając w to także niektóre nauki humanistyczne. Jego zdaniem takie połączenie jest niezbędne do właściwego zrozumienia ducha danej epoki i sprawia, że dzieło jest łatwiejsze w odbiorze.
Idąc tym tropem, na początku wykładu znawca sztuki renesansowej zwrócił uwagę słuchaczy na twórczość malarzy tej epoki (takich jak Rogier van der Weyden czy Jan van Eyck), podkreślając na przykładzie ich dzieł znaczenie bogatej symboliki, której znajomość jest niezbędna do zrozumienia intencji artysty. Jak się okazuje, podobnie rzecz ma się z muzyką. Szczególnie ciekawym tego przykładem jest wplatanie przez kompozytorów w utwory religijne, pełniące ważną rolę podczas liturgii, fragmentów popularnych piosenek.
„Jeśli moja twarz jest blada, to powodem tego jest miłość” – mówi jedna z francuskich XV-wiecznych świeckich pieśni. Czemu więc te słowa znajdują się w tytule napisanej przez Guillauma Dufaya Mszy (wieloczęściowego utworu przeznaczonego do wykonywania w czasie Eucharystii), a melodia wspomnianej „chanson” jest jej muzycznym tematem? Czy ten zabieg niesie ze sobą jakąś głębszą treść? Jak zrozumieć, niezwykle rzadko spotykane w tamtych czasach, tak bezpośrednie połączenie sacrum i profanum?
Dr Odoj daje nam klucz do zrozumienia zamysłu kompozytora, wskazując na przedstawienie Chrystusa na obrazach epoki odrodzenia – najczęściej umęczonego, poranionego i właśnie z bladą twarzą (przykładem jest obraz „Chrystus Boleściwy” Albrechta Boutsa). Także fakt obecności Całunu w miejscu, gdzie przebywał artysta, tworząc tę Mszę, każą się domyślić, jakie znaczenie zyskała popularna piosenka w swojej nowej wersji.
Poznając takie renesansowe smaczki, a także słuchając fragmentów muzyki tej epoki, pewnie niejeden uczestnik spotkania z większym zainteresowaniem (a może nawet zachwytem!) spojrzał na wspomniany okres w historii. Sam muzykolog nie kryje zachwytu tamtą kulturą. – W XIX wieku kompozytorzy emocje podają na tacy, tak jak dziś dostajemy jedzenie w McDonaldzie” – używa barwnego porównania, zauważając, że w pewnym momencie ten rodzaj muzyki może się… przejeść. Wspomina, że w pewnym momencie sam potrzebował czegoś więcej i odkrył to właśnie w renesansie.
Muzyka epoki odrodzenia, jak pokazuje dr Odoj, na pozór nudna i jednorodna, kryje w sobie wielką głębię, często stanowiąc też pewną zagadkę wymagającą „namysłu i specyficznego przygotowania do odbioru”. Muzykolog wskazuje też, że dziś, gdy żyjemy w pewnym przyspieszeniu, brakuje nam tej pogłębionej refleksji. Może więc poznawanie dzieł renesansu jest dla nas lekarstwem? Nasz gość nie ukrywa, że jeśli chodzi o muzykę poważną, rzadko sięga po dzieła innych epok. – Bez muzyki dawnej nie mogę już wytrzymać – przyznaje.
Cóż dodać? Po tak interesującym wykładzie pewnie nie będę jedyną osobą, która w najbliższych dniach z prawdziwą ciekawością wpisze w przeglądarce te dwa słowa: muzyka dawna.