W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej we Wrocławiu przeprowadzono pierwszy na Dolnym Śląsku, a czwarty w kraju krzyżowy przeszczep nerek. Jednak po raz pierwszy pary zostały podzielone, by skrócić czas niedokrwienia narządów.
Na czym polega przeszczep krzyżowy? Jak tłumaczy dr Dorota Kamińska z Kliniki Nefrologii i Medycyny Transplantacyjnej USK przeszczep w Polsce od dawców żywych może się odbywać od osoby spokrewnionej lub niespokrewnionej, ale dobrze biorcy znanej. Warunkiem jest zgodności grup krwi i tzw. immunologicznej. - Możemy sobie wyobrazić, że jest biorca - grupa krwi A - bardzo potrzebujący nerki i ma kochającą żonę - grupa krwi B - która chciałaby być dawcą. W związku z tym taki przeszczep nie może być wykonany. Jednak w innym miejscu występuje odwrotna sytuacja - biorca ma grupę krwi B, a dawca A. Wynika z tego, że bardzo dobrze zgadzają się grupy krwi "na krzyż". Taki układ może zachodzić między dwoma parami, ale takich par może być też więcej. Wtedy mówimy o przeszczepie łańcuchowym - obrazowo wyjaśniała zasady.
Jak zaznacza, łatwo sobie wyobrazić, że taki przeszczep wykonuje się w jednym ośrodku, czyli na dwóch sąsiadujących salach operacyjnych. Sytuacja się komplikuje, gdy obie pary są przygotowywane przez ośrodki znajdujące się w większej odległości od siebie. - Jedyny przeszczep krzyżowy, który odbył się w Polsce między dwoma ośrodkami wymagał pobrania i przewiezienia organów - dodaje dr Kamińska. W tym przypadku, aby zminimalizować czas niedokrwienia narządów, czyli od pobrania narządów do ich przeszczepu, podzielili pary. Mężczyźni byli operowani we Wrocławiu, natomiast panie były przeszczepiane w Bydgoszczy.
Dr Dorota Kamińska tłumaczy na czym polega przeszczep krzyżowy nerek. Karol Biąłkowski /Foto Gość - Czuję się dobrze. Minęła 10 doba od przeszczepu i bardzo szybko wracam do siebie - mówił Adrian Bartosik, który był biorcą nerki. Zachęcał do udziału w Programie Wymiany Par, który pozwala na znalezienie dawców nerek w podobny sposób jak stało się to we wrocławsko-bydgoskim przypadku.
- Ja również czuję się bardzo dobrze, a nawet lepiej jak przed operacją w sensie psychicznym. Dziękuję za sprawne przeprowadzenie operacji - to wszystko było dokładnie zaplanowane zarówno we Wrocławiu i w Bydgoszczy - dodał Daniel Burniak.
Panowie podkreślili, że ich drugie połówki - Agnieszka i Justyna czują się też bardzo dobrze. - Komfort życia naszych rodzin znacznie się poprawi - dodał pan Daniel.
W całym procesie problemem, poza skorelowaniem obu par dawców-biorców, było obowiązujące prawo. Brak pokrewieństwa spowodował, że zgodę na przeprowadzenie przeszczepu musiał wydać sąd na podstawie pozytywnej decyzji Komisji Etycznej przy Krajowej Radzie Transplantacyjnej w Warszawie. Cała procedura nie trwa jednak bardzo długo. Sąd na postępowanie ma 7 dni roboczych.
Przeszczepy w przypadku panów jak i pań odbyły się 12 czerwca dokładnie o tej samej porze. Dziś cała czwórka jest już w domu.