Szacunek względem doczesnych szczątków zmarłych to nie przywilej, ale elementarne prawo każdej społeczności. Czy we Wrocławiu jest ono respektowane?
Najstarszy we Wrocławiu kirkut – żydowski cmentarz – znajdujący się między ulicami Gwarną, Dworcową, Piłsudskiego i Kościuszki, w dużej części został już zniszczony i zabudowany. Tak naprawdę niewielu zdaje sobie sprawę, że kiedykolwiek istniała tu nekropolia. Tymczasem Gmina Żydowska we Wrocławiu walczy o upamiętnienie tych, którzy tu wciąż spoczywają. Potrzebna jest interwencja władz miejskich.
Walka o pamięć
Jerzy Kichler, były przewodniczący Gminy Żydowskiej, podkreśla, że cmentarz powstały w 1761 r., był niszczony przez nazistów sukcesywnie od 1938 r. Nie lepiej było za czasów PRL. W 1968 r., po wydarzeniach marcowych, w miejscu kirkutu powstało boisko sportowe i sala gimnastyczna. Natomiast dziś teren przy Dworcu Głównym PKP, co naturalne, jest przedmiotem zainteresowania inwestorów poszukujących atrakcyjnych działek. Dlaczego nikt nie przejmuje się znajdującymi się tutaj ludzkimi szczątkami? Jerzy Kichler zauważa, że w specjalistycznych pracach historycznych miejsce to figuruje jako „nieistniejący cmentarz”. Taki stan rzeczy potwierdzały prace archeologiczne przeprowadzone w 2013 r. Po zburzeniu istniejących tam garaży wykonano wówczas badania, a w sprawozdaniu z tych prac nie stwierdzono odnalezienia jakichkolwiek kości.
Teren został więc sprzedany pod inwestycje, a w jego południowo-wschodniej części rozpoczęła się na początku 2017 r. budowa hotelu. – Zgłosiłem ten fakt naczelnemu rabinowi Polski Michaelowi Schudrichowi, który jest jednocześnie przewodniczącym komisji ds. cmentarzy żydowskich, nadzorującej ewentualne prace na kirkutach. Ja jestem jedną z trzech osób, które mogą być wyznaczane do nadzoru – wyjaśnia J. Kichler. Zaznacza, że zorganizowane zostało spotkanie z inwestorem, podczas którego Gmina Żydowska uzyskała zapewnienie, że gdyby podczas prac budowlanych stwierdzono znalezienie ludzkich szczątków, to władze zostaną o tym natychmiast poinformowane. – Jestem człowiekiem upartym i kilka razy tam spacerowałem. Przez szparę w ogrodzeniu w rowie zobaczyłem kości. Zawiadomiliśmy policję, a następnie pani antropolog potwierdziła, że jest tam kilkadziesiąt kości (w miejscu rozebranych w 2013 r. garaży – przyp. red.). Został wezwany prokurator, a prace budowlane wstrzymano – opowiada.
Ocalić, co się da
Pomiędzy marcem a majem 2017 r. wykopaliska potwierdziły ponad wszelką wątpliwość grzebalny charakter terenu. – W masie przesianej ziemi odnaleziono setki ludzkich szczątków oraz, w kilku jamach, ponad 100 sarkofagów z luźno ułożonymi kośćmi, prawdopodobnie pochodzące z wcześniejszych ekshumacji – opowiada. Na terenie cmentarza znaleziono też fragmenty macew. Te odkrycia podważają prawidłowość prac przeprowadzonych w tym miejscu w roku 2013. – To żenujące. Coś takiego nie powinno się w ogóle zdarzyć. Z moich informacji wynika, że ci archeologowie są już poza środowiskiem – zaznacza. Gmina Żydowska nie szuka jednak w tej chwili winnych, ale chce ratować pozostały teren. Co można jeszcze zrobić, by uczcić pamięć spoczywających w tym miejscu ludzi? – Po pierwsze chcielibyśmy, aby powstało lapidarium wykorzystujące istniejący fragment muru cmentarnego, z włączeniem w niego ocalałych nagrobków, a po drugie proponujemy utworzenie parku pamięci na terenie, który nie został jeszcze zabudowany – zaznacza J. Kichler. Podkreśla, że jest to możliwe, bo miejski plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje w tym miejscu zieleń upamiętniającą istniejący kiedyś cmentarz. Jerzy Kichler przekonuje, że powinien być to wspólny cel wszystkich wrocławian, niezależnie od wyznania. – W kategoriach teologicznych ta ziemia jest uświęcona i nie powinna być eksplorowana. Przecież i chrześcijanie, i Żydzi czekają na Mesjasza. Wierzymy, że po Jego przyjściu zmartwychwstaniemy, i to nie tylko w sposób mistyczny, ale również w sposób fizyczny, z ludzkich szczątków. Wszystkie ekshumowane kości zdeponowane są na cmentarzu żydowskim na ul. Lotniczej we Wrocławiu. Nie jest znana data ich ponownego pochówku.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się