To niesamowite jaką popularnością cieszą się zawody sumo. A nasi reprezentanci odwdzięczają się medalami. W sobotę brąz zdobyli Magdalena Macios i Paweł Wojda - oboje w wadze lekkiej.
- Bardzo się cieszę, że The World Games 2017 odbyły się w naszym kraju. Motywacja była przez to jeszcze większa - mówi Magdalena Macios. Podkreśla, że droga do medalu była bardzo długa. - Cieszę się, bo było bardzo ciężko. Cztery lata temu byłam w Cali (Kolumbia, tam odbyły się poprzednie TWG, przyp red.) i mogę ocenić, że w tym momencie jest o wiele wyższy poziom w sumo na świecie - dodaje.
W rozmowie z "Gościem" przyznaje, że jeszcze przed zakończeniem swojej walki czuła, że zdobędzie medal i musi dać z siebie wszystko. - Tak naprawdę to zapewne dojdzie to do mnie dopiero za jakiś czas, jak go powieszę u siebie w pokoju i będę go oglądała codziennie - .zaznacza M. Macios brąz na TWG 2017 uznaje za swój największy sportowy sukces do tej pory. - Bardzo ciężko na to pracowałam. Mam nadzieję jeszcze na medal mistrzostw świata (odbędą się w przyszłym roku w chińskim Tajpej, przyp. red.) i będę wtedy spełnioną zawodniczką.
Magdalena Macios. Karol Białkowski /Foto Gość Sumitka wierzy, że dzięki dobremu startowi w The World Games sumo jeszcze bardziej zaistnieje w świadomości Polaków. - Wiemy, że sumo zostało bardzo dobrze odebrane i bardzo się podobało. Zapewne wynika to z bardzo prostych zasad. Każdy wie kto i w jakim momencie wygrał. Sporne sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Liczę, że dzięki TWG złamany zostanie stereotyp potężnych mężczyzn uprawiających tę dyscyplinę sportu, ale będzie wiadomo, że walczą również kobiety, także tak drobne jak ja. Ten sport jest dla wszystkich. Nawet przedszkolaki walczą w sumo. To sport bezpieczny i rozwojowy. W całej Polsce można znaleźć kluby, w których tę dyscyplinę sportu można trenować. Wystarczą chęci - przekonuje.
Paweł Wojda podkreśla, że był to dla niego niezwykły turniej i trudno ukryć łzy wzruszenia. - Jeśli sportowiec się angażuje i poświęca całe życie dyscyplinie sportu - w moim przypadku 14 lat - to ciężko powstrzymać emocje w momencie, gdy udaje się wywalczyć największe osiągnięcie w karierze. Ja od razu po walce o brązowy medal rzuciłem się w objęcia tacie, który jest moim trenerem, a on zareagował słowami, że teraz może iść na emeryturę - wspominał ze śmiechem. Sumita zaznaczył, że ciężko mu wciąż uwierzyć w to, co się wydarzyło. - Ale to nie dlatego, że ja w siebie nie wierzyłem. Żeby była jasność - ja do Wrocławia przyjechałem po medal i jestem bardzo zadowolony, że z tego Wrocławia wyjeżdżam z wymarzonym krążkiem.
P. Wojda przekonuje, że skojarzenie zawodników sumo jako panów niebagatelnych rozmiarów jest słuszne. - W Japonii ten sport jest uprawiany bez podziału na kategorie wagowe, natomiast sumo sportowe uprawiane na całym świecie jest podzielone na kategorie (lekka, średnia, ciężka i open, przyp. red.), dlatego tacy zawodnicy jak ja (kat. do 85 kg) czy Magdalena (kat. do 65 kg) możemy również startować - tłumaczy.
Paweł Wojda. Karol Białkwoski /Foto Gość - Emocje są ogromne. O skali tego sukcesu jestem utwierdzany przez osoby z zewnątrz i zainteresowanie mediów. Ten sukces bardzo powoli do mnie dociera. W sobotę, po wywalczeniu medalu, do późnego wieczora miałem tak wysoki poziom adrenaliny, że nie czułem żadnego zmęczenia. Przyszło dopiero nad ranem i wtedy sobie uświadomiłem, że brałem udział w jakimś turnieju - opowiada ze śmiechem. - To efekt 14 lat ciężkich treningów. Sumo jest brutalne i mam doświadczenie kilku kontuzji. Bardzo wiele sił i zdrowia temu poświęciłem. Jeśli w ciągu kilku sekund realizuje się moje marzenie, to naprawdę ciężko powstrzymać łzy. Przychodzi ulga, radość i duma.
Reprezentant Polski odniósł się również do pełnych trybun w hali "Orbita". - Nie zaskoczyło mnie to. Na całym świecie zawody sumo różnej rangi przyciągają tylu kibiców ile miejsc zapewnia organizator. Skąd ta popularność? Sumo jest spektakularne. Mamy możliwość zobaczenia jak konfrontują się wielcy, 180-kilogramowi zawodnicy, ale również ci dużo lżejsi. W kategorii open możemy zobaczyć jak ci najlżejsi walczą z tymi najcięższymi - dodaje. Podkreśla, że w podczas The World Games 2017 najcięższy zawodnik, Gruzin, ważył... 260 kg. - To jest najpiękniejsze w tym sporcie, że żaden zawodnik nie jest skazany na przegraną czy wygraną. Tu się może wydarzyć absolutnie wszystko.
Paweł Wojda, podobnie jak Magdalena Macios ma plany na najbliższe miesiące. - Po krótkim odpoczynku rozpocznę przygotowania do Mistrzostw Świata w chińskim Tajpej. Celem jest medal. Gdybym miał wybierać byłby to oczywiście kolor złoty - puentuje.