Muzyka to był kiedyś główny powód, dla którego nie chodziłem na pielgrzymki - mówi ks. Bartłomiej Kot, obecnie przewodnik grupy 3. Co spowodowało zmianę?
– Gdy byłem na studiach, ks. Mirosław „Malina” Maliński, wtedy mój duszpasterz akademicki, poprosił mnie, żebym podszedł na pielgrzymkę i… był odpowiedzialny za muzykę w grupie – wyjaśnia ks. Kot, jak doszło do tego, że przestał być „pielgrzymkowym malkontentem”. Po prostu zmierzył się z tematem. – Wraz z wieloma osobami, wspólnymi siłami udało nam się w naszej grupie (3) przez kilkanaście lat wypracować pewien styl muzyczny. Zajmuję się również scholą pielgrzymkową, która śpiewa na Mszy św. na Jasnej Górze, na koniec pielgrzymki. Widzę, że ludzie bardzo pięknie przyjmują proponowaną przez nas muzykę. To znaczy, że… na pielgrzymce nie trzeba grać byle jak.
Ks. Bartek przyznaje, ze czasem nie ma komu w grupie zająć się muzyką. – Wtedy ktoś bierze gitarę i gra, jak potrafi. To też jest piękne, bo taka muzyczna służba jest bardzo na pielgrzymce potrzebna – podkreśla. – Im więcej jednak wysiłku, staranności włożymy w przygotowanie muzyki, tym więcej w niej potem można odnaleźć modlitwy. Bo pielgrzymkowa muzyka powinna jednak prowadzić do modlitwy – choć oczywiście ma też walory rekreacyjne, podnoszące na duchu, podnoszące morale. Trzeba na pielgrzymce też poskakać, potańczyć – całego dnia w skupieniu nie da się przejść. Jest tu więc miejsce na przykład na utwory gospelowe.
Czy innym jest pielgrzymkowa liturgia – choć czasem, jak zauważa kapłan-muzyk, i tam „wchodzi” coś z pielgrzymki. To „coś” może pojawić się pod koniec Eucharystii.
A tak charakterystyczny dla pielgrzymki utwór jak „Godzinki”? – Ludzie modlą się nimi z wielkim sentymentem i czułością, czasem czekają na nie przez cały rok – zauważa. – To dowód na to, że nie należy rezygnować z pieśni tradycyjnych; nie należy też trzymać „z dala od nich” dzieci – bardzo szybko uczą się „Godzinek” i modlą się nimi. Dodajmy, że posiadają bardzo głęboką, biblijną treść, którą trzeba „odszyfrować”. W warstwie muzycznej mają w sobie wiele prostoty.
Pytany o ulubione pieśni maryjne, ks. Kot wskazuje na tradycyjne pieśni do Matki Bożej Jasnogórskiej. – Jestem fanem takich utworów jak „Jasnogórska można Pani” czy „Jasnogórska Pani Tyś naszą hetmanką”. Na Jasnej Górze został wytworzył się pewien specyficzny duch maryjny – mówi. – Jeśli chodzi o nowsze utwory to bardzo lubię modlić się pieśnią „Tobie wznawiamy” albo „Święta Dziewico”. Sam też komponuję, również pieśni maryjne. Kilka lat temu zostało wydane moje oratorium o Wniebowzięciu NMP. Komponując takie utwory próbuję odnaleźć swoją własną drogę w pobożności maryjnej. Na tegoroczną pielgrzymkę został specjalnie skomponowany utwór „Cała piękna” – który usłyszymy na Jasnej Górze.
A cisza? – Na pielgrzymce też można ją odnaleźć i coraz więcej pielgrzymów bardzo ją ceni. Często mówią, że najmocniej przeżywali właśnie etap ciszy – zauważa ks. Kot. – W tamtym roku wprowadziliśmy w naszej grupie pewną praktykę, tym razem przyjętą wśród wszystkich grup: lekturę Pisma św. po etapie ciszy. Zupełnie inaczej odbiera się wtedy Słowo Boże. Czytamy przez ok. 15 min Ewangelię św. Jana. Cisza obecna jest także w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu. Warto ją pielęgnować.