- Niedawno stałem się posiadaczem smartfona. I kiedy już oswoiłem się ze wszystkimi dla mnie potrzebnymi funkcjami, ze zdumienia otwarłem oczy. Okazało się.... - mówił ks. Aleksander Radecki. Posłuchaj całej homilii z czwartego dnia duchowej pielgrzymki.
Dziś kaznodzieja zaproponował rozważanie, którego temat podsunął mu drobny incydent.
- Niedawno stałem się posiadaczem smartfona. Wiadomo, do czego to służy. I kiedy już oswoiłem się ze wszystkimi dla mnie potrzebnymi funkcjami, ze zdumienia otwarłem oczy. Okazało się, że w kalendarzu na czerwono zaznaczone są… soboty. I zgłosiłem się z reklamacją, żeby przeprogramować ten kalendarz - opowiadał kapłan.
Przypomniało mu się, gdy jako dziecko przygotowywał się do wczesnej Komunii świętej i ksiądz proboszcz zadał dzieciom pytanie, dlaczego to właśnie niedziele są zaznaczone kolorem czerwonym?
- Znacie tę historię? Do dyrektora fabryki produkującej kalendarze zgłosił się pewnego dnia emisariusz piekieł i zażądał, aby… - mówił ks. Aleksander Radecki.
Posłuchaj całej historii:
Homilia dla duchowych pielgrzymów z katedry wrocławskiej podczas czwartego dnia PPW 2017 Ks. Aleksander Radecki
- Mamy we Wrocławiu około 70 parafii. Msze św. od wczesnego poranka do późnej nocy. I co? Czytajmy statystyki, 34 proc. Dolnoślązaków to domicantes, czyli ci, którzy przychodzą na Msze św. niedzielną. Jakie mamy wytłumaczenie? - pytał kaznodzieja.
Jak mówił, czerwony to jest kolor wstydu, który my przeżywamy tu i teraz.
- Starsi, pamiętacie? Walka o to, żeby niedziela była Boża i nasza. Mamy wielkie ekrany telewizorów, mamy szybkie samochody, internet, zdrowe wygodne łóżka, paszporty które pozwalają podróżować na całym świecie, mamy catering, niezliczoną ilość programów TV, kina 3D, 4D - tylko jednego nie mamy. Pomysłu na świętowanie - stwierdził ks. A. Radecki.
I pytał wiernych: Jaki macie plan na jutrzejszą niedzielę? Jak wygląda świętowanie w waszym kościele domowym?
- A pewnie, można się wyspać, można wykorzystać dobroć matek, żon i babć, które dadzą coś do jedzenia, potem uwikłać się w telewizyjne lub komputerowe programy, potem wypić, znowu jeść i w poniedziałek powiedzieć: „nie lubię poniedziałku” - punktował kapłan.
I od razu zastrzegał, że te wszystkie osiągnięcia cywilizacyjne, które mamy do dyspozycji, nie są złe, ale nie mogą być „zamiast”.
- Zawalcz o niedzielę w swoim domu. Posprzątam już w sobotę, przygotuję ubranie. Jaki jest twój dzień świąteczny, taki będzie ostateczny - mówił kaznodzieja.