Bp Jacek Kiciński przewodniczył na jasnogórskich wałach Mszy św. kończącej 37. Pieszą Pielgrzymkę Wrocławską.
- Nasze pielgrzymowanie w wymiarze ludzkim dobiegło końca, ale w perspektywie naszej wiary to pielgrzymowanie dopiero tak naprawdę się rozpoczyna - mówił na początku homilii bp Jacek Kiciński. - To nasze pielgrzymowanie w tym roku miało szczególny, niepowtarzalny charakter. Pielgrzymowaliśmy ze słowami "idźcie i głoście". Przechodziliśmy przez miasta i wioski głosząc Dobrą Nowinę słowem i świadectwem naszego życia.
Ksiądz biskup dodał, że w tym roku szedł na Jasną Górę w intencji powołań kapłańskich, zakonny i misyjnych. - Pielgrzymowałem modląc się za tych wszystkich, którzy towarzyszą nam na drodze wiary, Jakże smutne byłoby nasze życie gdyby nie było kapłanów, sióstr zakonnych, gdyby nasze domy formacyjne i zakonne były puste. Trzeba nam też dziękować za wielkie rzeczy jakie Pan czyni dla nas - dla naszych rodzin, małżeństw, ojczyzny.
Następnie nawiązał do odczytanego fragmentu Ewangelii o weselu w Kanie Galilejskiej. - Jezus zawsze, wraz z Matką, uczestniczy w radości życia ludzkiego - mówił ukazując sytuację, w której się znalazła Maryja, Jezus i uczniowie. - W pewnym momencie Maryja zobaczyła, że nie mają już wina, a później mówi "uczyńcie wszystko, cokolwiek powie wam Syn". A Jezus mówi: "napełnijcie stągwie wodą", to znaczy: podejmijcie współpracę ze mną, uczyńcie wszystko, co jest możliwe dla was - tłumaczył. Zwrócił też uwagę na zaskoczenie starosty weselnego po dokonanym cudzie i na jego słowa, że dobre wino zostało zachowane do końca.
- Wyruszyliśmy z wrocławskiej Kany Galilejskiej tu na Jasną Górę, by zaprosić Maryję wraz z Jezusem na nasze wesele - do naszego życia małżeńskiego, rodzinnego, kapłańskiego, zakonnego. Przybyliśmy tutaj, by zaprosić Maryję do naszej codzienności. Przychodzimy, bo zabrakło nam wina miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, łagodności, opanowania, bo brakuje nam wierności. Dlatego przychodzimy z intencjami - nauczał.
Podkreślił, że przez dziewięć dni pątnicy słuchali słowa Matki, która mówiła nam "uczyńcie wszystko, cokolwiek powie wam Syn". - Odpowiadaliśmy na Jej słowa, aby kierować naszą uwagę na Jezusa Chrystusa. I słuchaliśmy słowa Jej Syna, które powiedział do sług: "napełnijcie stągwie wodą" - zauważył. Podkreślił, że sługami, którzy pomagali pielgrzymom napełniać stągwie wodą Ewangelii byli kapłani. Dodał, że dzięki kapłanom, siostrom zakonnym, klerykom nie przychodzimy do Matki z pustymi stągwiami. Zauważył, że są one napełnione wodą dnia codziennego, naszymi radościami i smutkami. - Prosimy Jezusa, by przemienił wodę naszego życia w wino, które nada jej smak.
Bp Kiciński zaznaczył, że wyruszenie na szlak pielgrzymkowy była świadomą odpowiedzią na zachętę papieża Franciszka, by wstać z kanapy. - To nasze pielgrzymowanie to również dziękczynienie za 100 lat od objawień w Fatimie, to nasze przeżywanie roku jadwiżańskiego w archidiecezji wrocławskiej, to rok albertyński. Przybywamy również tu, do Twojego tronu Matko, by dziękować za 300 lat od koronacji Twego oblicza. Nasze pielgrzymowanie to żywa cząstka Twojej korony.
Kaznodzieja zaznaczył, że teraz przyszedł czas powrotu do wrocławskiej Kany Galilejskiej. Zwrócił uwagę, że Galilea to jest często ziemią pogan. - Tego czasu nie wolno nam zapomnieć. I może po ludzku w naszym życiu nic się nie zmieni. Pamiętajmy, że Bóg często milczy, nic nie mówi, ale działa a czas pielgrzymi owocuje. Trzeba nam wszystkim, po powrocie do domów, zachować dobre wino do końca - tłumaczył. Wskazówki jak to zrobić zaczerpnął z nauczania papieża - trzeba patrzeć na minione wydarzenia z wdzięcznością, teraźniejszość przeżywać z pasją i z nadzieją patrzeć na przyszłość. - Tego uczy pielgrzymka.
- Nie wolno nam wracać na kanapę naszego życia. Trzeba nam dalej głosić Dobrą Nowinę - powiedział na zakończenie.
Słuchaj całej homilii:
Zobacz zdjęcia: