Ich pędzel "wprawiany jest w ruch" przez blask słońca na murach bazyliki, kwiaty w oknach trzebnickich domów czy wielkie buki pobliskiego lasu. Uczestnicy VI Międzynarodowego Pleneru Plastycznego Trzebnica 2017 już szykują się do niedzielnego wernisażu.
„Kiedy maluję, to żyję. Kiedy żyję, to maluję” – to życiowe hasło Antona Kovacha, absolwenta lwowskiej ASP, wykładowcy w Zakarpackiej Akademii Sztuk Pięknych w Użhorodzie. Odznaczony jako „zasłużony artysta Ukrainy”, nie tylko maluje, ale i ilustruje oraz projektuje wnętrza kościołów. W Trzebnicy pewnego razu „zwalił go z nóg” o poranku widok bazyliki oblanej słońcem. Obraz, który powstał jako szybki zapis tych chwil, może zadziwić. Ileż się dzieje, gdy „po prostu” słoneczne promienie padają na starą świątynię!
– Mamy tu dla siebie czas i mamy spokój. To takie czyste duchowo miejsce. Tu działa Boża iskra – twierdzi Olena Tsymbalyuk, pracująca w Ukraińskiej Akademii Drukarstwa we Lwowie oraz w Lwowskim Państwowym Uniwersytecie Kultury Fizycznej. Kiedyś projektowała kostiumy w teatrze we Lwowie. W Trzebnicy spod jej pędzla wyszły soczyste czerwone jabłka.
Olena Zherebetska, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie, wykładowca rysunku i malarstwa w Ukraińskiej Akademii Drukarstwa we Lwowie, pokazuje kolorowe akwarele. – To są wszystkie kwiaty Trzebnicy. Każda gospodyni coś sadzi, ustawia, to tu, to tam… – mówi, a na jej obrazach widać barwne płatki, doniczki w oknie, bukiety. – Moje prace są pełne emocji. Uczę też moich studentów „malowania duszą”.
– Przyjechałem do Polski w 1992 r. na 3 dni, żeby otworzyć wystawę i… mieszkam tu od 25 lat – wspomina pochodzący z Kirowakanie w Armenii Suren Vardanian. Obecnie mieszka w Rzeszowie, a zajmuje się ilustrowaniem książek, liternictwem, grafiką. W tym roku spełnił swoje marzenie i przygotował wystawę „Ormiański Lwów” – z fotografiami miejsc związanych z Ormianami i z kaligrafią ormiańską. Zilustrował m.in. „Pana Kleksa”, „Pinokia”, „Baśnie Braci Grimm” i mnóstwo innych książek.
– Moje prace to przegląd garderoby rodziny, przyjaciół, znajomych – opowiada Krystyna Wantuch z Sopotu o swoich dziełach wykonanych ze skrawków materiałów, naśladujących witraże. Taki „witraż” wykonuje z pomocą maszyny do szycia „Łucznik”, łącząc kolorowe części pracy ściegiem zygzakowym. W Trzebnicy można zobaczyć także pastele pani Krystyny. Oprócz pędzla i igły towarzyszy jej także aparat fotograficzny – który traktuje jako notatnik.
Danuta Krakowiak z Gdyni maluje, rzeźbi w marmurze i piaskowcu. W mieście św. Jadwigi uwieczniła ptaki na gałęziach drzew, a także m.in. trzebnicką ulicę. Ewa Łukiewska z Gdańska ma na co dzień do czynienia z tkaniną i papierem czerpanym, ponadto maluje i rysuje. Anna Greszczyńska-Nowińska z Sopotu nosi przydomek „bursztynowa”, ponieważ kiedyś zajmowała się – i czasem wciąż to robi – biżuterią ze srebra i bursztynu. Tka, fotografuje i maluje. Podobnie tkaniną i malarstwem, a także rysunkiem, para się Maria Aftanas-Jujka z Gdańska. – Lubię portrety – mówi, pokazując swoją pracę ze św. Jadwigą.
Stanisław Gnacek, profesor na Wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, jest stałym bywalcem trzebnickiego pleneru, a w tym roku również jego kuratorem artystycznym. Prezentuje wykonaną w metalu pracę ukazującą postać św. Jadwigi. Na co dzień ma do czynienia z metalem i szkłem, ale także malarstwem. Wrażenie robią metalowo-szklane księgi lub zwiewne szklane obrusy zarzucone na metalowe „stoliki”.
Wśród plenerowych artystów są także Janusz Łozowski z Małkowic k. Wrocławia – autor pięknych pejzaży, grafik inspirowanych Biblią czy charakterystycznych aniołów malowanych na drewnie – oraz Ewa Mroczek z Trzebnicy. W trzebnickiej bazylice zobaczyć można jej obrazy ukazujące św. Jana Pawła II oraz bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. Uwiecznia różne zakątki Trzebnicy, nie stroni od kwiatów i portretów. Co ciekawe, pasja pani Ewy (oraz uciążliwe wożenie obrazów do oprawienia do Wrocławia) skłoniły jej męża Zbyszka do… przeistoczenia się z geodety w ramiarza.
Ks. Bogdan Giemza SDS, główny kurator trzebnickiego pleneru, wspomina, że jego korzeni można szukać w plenerach odbywających się w Bagnie. Rys charakterystyczny? Mnóstwo przyjacielskich więzi, jakie zawiązują się nad sztalugami, i trwają często długie lata. Dzięki artystom z daleka i z bliska sami mieszkańcy Trzebnicy odkrywają, jak piękne jest ich miasto.
Wernisaż odbędzie się 27 sierpnia o 17.00 podczas trzebnickiego festynu „Bartłomiejki”