Półmetek obozu w Białym Dunajcu przyszedł bardzo szybko. Czas mija ze zdwojoną prędkością w doborowym towarzystwie.
Kolejny dzień wyzwań, przygód i radości z chatą Góry św. Anny każdy przeżył inaczej. Po zabawie związanej z Festiwalem Piosenki Wszelakiej wspólne śniadanie miało miejsce stosunkowe późno, bo o 9.00. Pomysłów na spędzenie dnia było wiele - basen, kręgle, cudowne Krupówki, znalazła się jednak również grupa chętnych na wyjście w góry.
Początkowym pomysłem była krótka wyprawa na Nosal, ale ze względu na całkiem dobrą pogodę i samopoczucie uczestników trasa wydłużyła się jeszcze o Wielki Kopieniec. Było miło i przyjemnie, mimo niepewnej pogody. Chmury i mgła zniknęły na szczytach, przez co mogliśmy podziwiać piękną panoramę Tatr.
Druga grupa postanowiła zostać i nacieszyć się swoją obecnością. Część wybrała się na Krupówki, jednak popołudnie wszyscy spędzili razem grając w przeróżne gry. Wydawałoby się, że to dzień jak co dzień, ale tutaj, w Białym Dunajcu, nawet zwykłe czynności, które robimy wspólnie są magiczne i cudowne.