Jak mówić ludziom o Bogu i pasji przez muzykę? Różaniec czy charyzmatyczne uwielbienie? Dlaczego najnowsza płyta jest wyjątkowa? - opowiada raper Arkadio.
Maciej Rajfur: Opowiedz trochę o swojej najnowszej płycie "naCZYNIE", której premiera już w grudniu.
Arkadiusz "Arkadio" Zbozień: Najbardziej rzuca się w oczy fakt, że w każdym utworze występuje gość. To pierwsza tego typu płyta w moim wykonaniu. Każda piosenka mówi o jednym uczynku miłosierdzia względem duszy. Z Robertem Friedrichem "Litzą" śpiewamy o tym, aby rzucać w przepaść urazy, z Agnieszką Damrych opowiadamy o modlitwie za żywych i umarłych oraz relacji z Panem Bogiem. W każdym utworze prowadzimy także grę słów, np. "Pociechszyciel" z Natalią Niemen i pod batutą Adama Sztaby, gdzie widzimy grę słów już w tytule. Darek Malejonek wystąpi w piosence "upoMINA". Dla mnie płyta "naCZYNIE" to krok w nową drogę.
Czy to wypływa z inspiracji Światowymi Dniami Młodzieży?
Zdecydowanie tak, dlatego na tej płycie wystąpią ambasadorzy z ŚDM 2016, jak np. bracia Golec.
Jaki masz sposób na to, żeby przekazać prawdy chrześcijańskie w muzycznym opakowaniu?
Przede wszystkim nie jestem typem, który próbuje komuś na siłę wmówić, co ma dokładnie myśleć. Bardziej chciałbym zmotywować do myślenia. Dlatego ta płyta zadaje różne pytania. Chodzi o to, żeby się z nimi zderzyć. Napisana jest językiem przystępnym, prostym, radiowym, bez zbędnych komplikacji. Bo taki jest też rap, który robię.
A jaka jest duchowość rapera Arkadio? Bliżej Ci do Różańca czy charyzmatycznej modlitwy uwielbieniowej?
Bardzo lubię powiedzenie św. Ignacego Loyoli: "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie". Chciałbym, żeby modlitwa była moim życiem, żebym żył, modląc się, i modlił się, żyjąc. Nie jest fanem wielkich uwielbieniowych tematów, raczej preferuję ciszę. Najczęściej sięgam do Pisma Świętego w chwili spokoju, lubię medytację. Co nie znaczy, że nie zdarza mi się modlić śpiewem uwielbienia Pana Boga. Mówimy tu o preferencjach, w żaden sposób nie krytykując jednej czy drugiej strony. Każdy ma swój indywidualny etap, w którym musi uświadomić sobie, co najlepiej buduje jego relację z Bogiem.
Na jakim etapie znajduje się chrześcijański rap w naszym kraju?
Duży rozwój. Technicznie wszystko poszło do przodu. Każdy, jeśli ma trochę samozaparcia, chęci i wytrwałości, w końcu może pokazać się światu. Rapu z przesłaniem chrześcijańskim także jest coraz więcej, tak jak w ogóle muzyki dziś. Ja czuję pewien bagaż doświadczeń. Już jako 12-latek pisałem pierwsze teksty. Wydałem 6 płyt i pojawiają się pomysły na kolejne. Myślę, że wykonałem sporo pracy. Natomiast wiem, że bardzo dużo też przede mną.
Muzyczna strona Twojej profesji to jedno, a jak wygląda Twoja praca od strony duchowej?
My zawsze staramy się, jadąc w dane miejsce, prosić o obecność Ducha Świętego, odmawiamy także modlitwę "Chwała Ojcu", bo wiemy, że ta chwała jest, bez względu na to, co się wydarzy. Sam jestem z natury człowiekiem, który ufa. Jeśli ja raz powiem i raz powierzę, nie potrzebuję tego powtarzać co 5 minut. Najpierw rozeznaję, a potem działam i nie zastanawiam się później co chwilę, czy idę w dobrą stronę. Na pierwszym etapie powierzam wszystko Bogu, potem już przychodzi czas pracować na Jego chwałę.
Nie wpadasz w rutynę? Nie masz dość tej branży?
Postanowiłem sobie, że to moja praca, tym żyję. Jestem na takim etapie w życiu, że czuję wartość tego, co robię. Moja rodzina mnie w tym wspiera. Jeśli nie miałbym pasji w tym, czym się zajmuję, byłbym pusty w środku. Ale to nie jest tak, że wszystko układa się fajnie i lekko. Wiem, że trud, problemy, różne przeprawy są jak obróbka diamentu. Dzieła Boże napotykają trudności, dlatego trzeba wytrwale dążyć do celu. Ja czuję, że realizuję swoje powołanie. Chcę robić coś więcej, niż tylko wydać płytę raz na 15 lat. Podejmować nowe wyzwania, podchodzić do tematów z różnych perspektyw, z różnymi ludźmi, z różnych stron. Ciągle odkrywać nowe aspekty hasła: "Rób to, co kochasz".
Jak zatem przekonać na samym początku ludzi, żeby rozwijali swoje pasje, pielęgnowali talenty itd.? To pięknie brzmi, ale w praktyce bywa różnie.
Każdy ma inne początki. Nasy wybór jest taki, czy się trudzimy z sensem czy bez sensu. Jednemu będą smakować rekolekcje w ciszy, drugi wybierze co innego, może świetną książkę. Nie ma idealnego, tego samego początku dla wszystkich. Idealnie jest wtedy, kiedy zaczynasz pojmować, że chcesz inaczej niż dotychczas, że chcesz na nowo, chcesz zrobić krok w kierunku Boga. Dlatego ja nie jestem od mówienia komuś, co ma konkretnie zrobić, ale pomagam jedynie w poszukiwaniach odpowiedzi.
Twoja działalność to przekaz bardziej bezkompromisowy, prosto między oczy o Bogu, czy jednak na początku delikatniej, trochę naokoło?
Podczas spotkań, koncertów wychodzę z założenia, że dopóki nie wyczuję atmosfery, nie chcę za dużo mówić. Dlatego nasze występy zaczynają się różnie, np. od freestyle'u. Czasem od opowieści o sobie, o przeszłości, a dopiero potem o tym, jak Bóg działa. Uważam, że ważniejszych jest kilka kluczowych zdań w odpowiedniej atmosferze niż przegadane całe spotkanie, które jednym uchem wpada, a drugim wypada.