220 osób obejrzało przedpremierowo film "Dwie korony" podczas specjalnego pokazu zorganizowanego przez naszą redakcję. Przed seansem o. Rafał Bendkowski OFMConv opowiadał o ciekawostkach związanych z głównym bohaterem filmu.
Kolejny pokaz specjalny w ramach cyklu „Do kina z Gościem” przyciągnął sporą liczbę widzów. Film Michała Kondrata obejrzeli dzień przed oficjalną premierą w promocyjnej cenie. Wieczór rozpoczął się od krótkiej rozmowy z o. Rafałem Bendkowskim. Franciszkanin poruszył najciekawsze wątki z życia św. Maksymiliana Kolbe.
- Był indywidualistą, snuł wielkie plany: lotnisko, elektrownia, telewizja w Niepokalanowie. A przy tym zawsze posłuszny ostatecznym decyzjom przełożonych. Współczesny świat promuje kapłanów, którzy idą „pod prąd” wobec Kościoła, wbrew przełożonym, biskupom. O. Maksymilian jest dokonały przykładem, że można zrealizować wielkie Boże dzieła, a jednocześnie być w każdym calu posłusznym przełożonym czyli Kościołowi - tłumaczył o. R. Bendkowski.
Jakby na potwierdzenie swoich słów opowiedział zebranym w kinie sytuację, gdy Maksymilian został wezwany na rozmowę jako kleryk do o. dr. Czesława Kellara. Ten przekazał mu plany prowincjała, iż Kolbe pojedzie na studia do Rzymu.
- Młody Maksymilian nie chciał opuszczać ojczyzny, więc tłumaczył się wątłym zdrowiem, które może po prostu zmarnować stypendium, czyli pieniądze na jego kształcenie we Włoszech. Przekonywał, że nie warto w niego inwestować, że się nie nadaje i może nie podołać. Mistrz klerykatu przyjął tłumaczenie i postanowił, że Kolbe zostanie w Krakowie. Jednak gdy młody zakonnik wrócił do celi, przypomniał sobie naukę o posłuszeństwie i zastanawiał się, czy swoimi wymówkami nie złamał ślubu. Po godzinie wrócił więc do gabinetu mistrza klerykatu i odwołał swoje poprzednie słowa z deklaracją, że się podporządkuje. Ostatecznie więc pojechał - oświadczył franciszkanin.
Jak podkreślił, ten akt posłuszeństwa i wiele kolejnych przyniosły dużo pozytywnych skutków, o czym warto przeczytać w biografiach św. Maksymiliana Kolbe. Wolę przełożonych interpretował jako plan Maryi Niepokalanej i Pana Boga na jego życie.
- Trzeba również wspomnieć, że Maksymilian patrzył daleko w przyszłość, dlatego poza prasą myślał już o stworzeniu radia i telewizji. Wiedział, jakie zło wypływa z mediów, dlatego chciał na nie odpowiadać dobrem. Stąd ta wspaniała inicjatywa gazet jak „Rycerz Niepokalanej” czy „Mały Dziennik”. Ten pierwszy, miesięcznik, miał w swoim okresie szczytowym nakład sięgający nawet miliona egzemplarzy - podał o. Rafał Bendkowski.
Po co to wszystko? Żeby zaistnieć? Nie, by szerzyć Ewangelię i z prawdą o Dobrej Nowinie dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców.
- To nie były media dla mediów, czy media dla zysków. O. Maksymilian chciał zdążyć przed tymi, którzy przez media manipulują ludźmi, złymi treściami zatruwają im umysły. Dla niego liczył się pozytywny, dobry Boży przekaz - podsumował franciszkanin.
Nie da się dziś ukryć, że plany „Szaleńca Niepokalanej” były często brawurowe, przebojowe, bo Maksymilian wyprzedzał nasze czasy. Najlepiej udowadnia to podjęcie misji na Dalekim Wschodzie.
- Przeczuwał, że tam może nastąpić rozkwit chrześcijaństwa i to dzisiaj obserwujemy. W Azji i Afryce chrześcijaństwo się rozrasta, rozwija, a w Europie wręcz odwrotnie. Maksymilian żyjąc 100 lat temu miał tego świadomość - mówił zakonnik z parafii pw. św. Karola Boromeusza we Wrocławiu.
Już teraz zapraszamy na kolejne pokazy specjalne cyklu "Do kina z Gościem", podczas których prezentujemy naszym czytelnikom ciekawe i wartościowe produkcje filmowe w promocyjnych cenach. Wkrótce kolejna propozycja. Dotychczas pokazaliśmy m.in.: "Przełęcz Ocalonych", "Wołyń", "Chata", "Milczenie", "Teraz i w godzinę śmierci".
Wkrótce także czeka nas we Wrocławiu Międzynarodowy Festiwal Filmów Niepokalanów (22-27 października) z udziałem wybitnych osobowości m.in. Krzysztofa Zanussiego, Radosława Pazury, czy Adama Woronowicza. Więcej informacji TUTAJ.