Otwarcie nowej imponującej galerii handlowej we Wrocławiu daje do myślenia. Nie tylko z powodu wielkich promocji.
To było naprawdę wielkie wydarzenie, które stolica Dolnego Śląska zapamięta na długo. Historyczna data - 18 października. Tego dnia otwarto w centrum Galerię Wroclavia. I tylko ciągle zadaję sobie pytanie: Czemu mnie tam nie było? Jak mogłem to przegapić?
Dalej pytam, ale już bez ironii:
Jak to jest, że poważna i przez wielu czytana Gazeta Wrocławska robi na swojej stronie internetowej multi-relacje z otwarcia nowego centrum handlowego (które, jak podaje w tytule dziennik, odwiedziły tłumy), a o Pieszej Pielgrzymce Wrocławskiej do Trzebnicy, w które uczestniczyło kilkanaście tysięcy ludzi, zająknęła się dokładnie w 5 zdaniach?
Ten drugi fakt, lakonicznej „relacji” (cudzysłów nieprzypadkowy) po pielgrzymce zdziwił mnie kilka dni temu, ale dopiero wczorajszy „breaking news” (tu cudzysłów także nieprzypadkowy) dał mi do myślenia.
Skąd u mnie słowo "multi-relacja" z otwarcia Wroclavii? Otóż poza tekstem i obszerną galerią zdjęć „Wrocławska” zrobiła jeszcze film, na którym dziennikarka z niezwykłą determinacją wypytuje mieszkańców, z powodu jakich promocji przyszli na to wielkie otwarcie. Oraz ile zaoszczędzą dzięki tym zakupom.
No fascynujące.
A gdy ponad 10 tysięcy ludzi, a wśród nich większość młodych, od świtu do późnego popołudnia idzie pieszo z Wrocławia do Trzebnicy, by pomodlić się przy grobie św. Jadwigi - cisza. Niezbyt ciekawe? Staromodne? Może niewygodne? Bo, że to wielkie wydarzenie w skali regionu, choćby z powodu frekwencji, trudno się nie zgodzić.
Ciekawe, ile było ludzi na otwarciu galerii, skoro już w tytule widzimy te tłumy, a pod tekstem podpisało się aż trzech dziennikarzy (redakcja rzuciła poważne siły do poważnego zadania). Tysiąc, dwa, dziesięć? Po rozmachu szacuję, że pewnie ze 100 tys., skoro skromna kilkunastotysięczna pielgrzymka nie zainteresowała gazety.
Mało tego! W artykule (sam nie wiem, czy tak mogę to nazwać) autorzy wypisali, uwaga, wszystkie promocje ze wszystkich sklepów, które tego dnia można było „wyhaczyć” w nowej świątyni konsumpcjonizmu. Pozycji było prawie 100.
Mam nadzieję, że mogli to zrobić zasadą kopiuj-wklej, bo jeśli musieli każdą wpisywać, to współczuje edytorowi. Serce mi pękło po przeczytaniu zaledwie trzech (wiecie… że takie okazję straciłem), a co dopiero jakbym przejrzał wszystkie. Ale wy jeszcze możecie to zrobić! „Zobacz, jaką szansę straciłeś!” - tak bym na drugi dzień odgrzał ten tekst.
I znowu poważnie.
Od razu wyjaśniam, nie mam nic do ludzi, którzy zjawili się na otwarciu Wroclavii, bo promocje, okazje itp. Mieli czas, chęci, żyją w wolnym kraju - ich decyzja. Choć, tak na marginesie, podziwiam, że ktoś stał ponad godzinę np. po pomadkę czy mikrofalówkę. Życzyłbym sobie i wszystkim, żebyśmy z taką radością i cierpliwością stali w kolejce do spowiedzi. W dodatku w konfesjonale nie musimy płacić! Wieczna promocja od Pana Boga na przebaczenie. A my się przecież wtedy tak denerwujemy, jak trzeba już kilkanaście minut poczekać, albo jak ktoś się spowiada dłużej niż ten poprzedni, co fajnie, że tak krótko załatwił sprawę…
I znowu ten humor. Przepraszam. Teraz już do końca poważnie.
To nie tylko przykre, ale i niepokojące, na jaką rzeczywistość kładą akcent media, uważane przez wielu za poważne, nawet opiniotwórcze. Bardziej „mieć” niż „być”. Reklamy galeriom na pewno dodatkowej robić nie potrzeba. I tak trąbią o tym na każdym rogu w mieście, jak coś się podobnego otwiera, albo wyprzedaje.
Swoją drogą, informacja z otwarcia spełniła swoją rolę - dużo interakcji, komentarzy i pewnie wyświetleń. Lubimy zza komputera pośmiać się, jak ludzie biegną po telewizory a potem je sobie wyrywają. Choć tu chyba nie było tak drastycznie.
Finalnie jednak warto sobie zadać pytanie: dokąd to zmierza i po co nam się to pokazuje? Żeby obśmiać łowców promocji? Wyzwolić w nas większą chęć posiadania? A może bardziej górnolotnie: pokazać nowe atrakcyjne miejsce na mapie Wrocławia?
Co do mapy Wrocławia i atrakcyjnego miejsca, bardzo celnie i krótko całą sprawę podsumowała organizacja „Akcja Miasto”, którą tworzą młodzi wrocławianie. Swojej aglomeracji przyznali tytuł „Galeriowej Stolicy Europy”. Nawiązali także do popularnej Dzielnicy Czterech Świątyń.
Grafika stworzona przez "Akcję Miasto" Materiały "Akcji Miasto"
Wymowne prawda? Pojęcie świątyni zmienia się chyba z biegiem czasu.