To prawdopodobnie pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce! Klerycy mają już swoje koszulki, w których będą trenować i wkrótce startować w zawodach.
W Metropolitalnym Wyższych Seminarium Duchownym we Wrocławiu do serca wzięto sobie przesłanie papieża Franciszka ze Światowych Dni Młodzieży, aby zejść z kanapy, założyć dobre buty i wyjść do ludzi.
Założenie kleryckiego klubu biegowego zaproponował ks. Rafał Kowalski, który już od dłuższego czasu w wyczynowy sposób trenuje bieganie i startuje w zawodach.
- Chcemy założyć dobre sportowe buty i wyjść do ludzi, uczestnicząc w różnych biegach Wrocławia i Dolnego Śląska, a także trenując na różnych ścieżkach biegowych stolicy Dolnego Śląska. Dbając o zdrowie własne wychodzimy z Ewangelią do innych i przypominamy im, że jest taka uczelnia jak seminarium duchowne, gdzie mężczyźni kształcą się, by być kapłanami, by mówić o Jezusie - wyjaśnia ks. Artur Stochła, prefekt w seminarium.
Sportowa inicjatywa alumnów ma budzić w społeczeństwie powołania do seminaryjnej wspólnoty. Nowy klub biegowy posiada już nawet własne koszulki, zaprojektowane i wyprodukowane własnym sumptem. Klerycy będą w nich trenować, a w przyszłości startować w zawodach.
Konsultacje sportową nad grupą objął ks. Rafał Kowalski, który podzieli się swoim sporym doświadczeniem w przygotowaniu do zawodów biegowych, od dystansu 10 kilometrów do maratonu. Sam należy do klubu biegowego Radia Wrocław, przebiegł maraton, więc jego sugestie oraz porady na pewno przydadzą się początkującym w roli biegaczy wrocławskim alumnom.
- Występ na maratonie we Wiedniu uświadomił mi, że bieganie na zawodach to bycie tam, gdzie są ludzie. W Austrii wystartowała ze mną duża grupa, która miała na sobie koszulki z napisem: „Z Jezusem biegnie się lepiej”. Być może byli to klerycy, może osoby związane z Kościołem. Dali w ten sposób bardzo jasne i piękne świadectwo - opowiada ks. Rafał Kowalski.
Jak podkreśla, aktywnością sportową klerycy wyjdą także do ludzi, których zarówno na zawodach, jak i ścieżkach biegowych jest sporo.
- Chciałbym, żebyśmy przynajmniej raz w tygodniu spotykali się razem na treningach ubrani w nasze koszulki. Żebyśmy byli widoczni. Z jednej strony sami dbamy o siebie, a z drugiej docieramy do ludzi poprzez to, co mamy na naszej koszulce, poprzez jej przesłanie - tłumaczy ks. R. Kowalski.
- Koszulki to wyraźny znak dla otoczenia komunikujący, kim jesteśmy. Z przodu umieściliśmy napis „Pobiegnij za Jezusem” i krzyż. Z tyłu mamy słowa św. Pawła Apostoła: „W dobrych zawodach wystąpiłem” - opisuje ks. Artur Stochła.
Dodaje, że seminaryjne treningi biegowe mają innym pokazać, że można także biec za Jezusem i to jest ten najważniejszy bieg w życiu.
Ks. Artur Stochła prezentuje koszulkę biegową MWSD Maciej Rajfur /Foto Gość
W tym kontekście ks. Rafał Kowalski przytacza anegdotę o papieżu Janie Pawle II, który zapytany, czy powinien powstać basen przy rezydencji w Castel Gandolfo, odpowiedział: „Czemu nie, będzie to z korzyścią dla Kościoła i dla papieża”.
- Ja przekonałem się o tym, że zachowanie dobrej kondycji nie jest tylko pożytkiem dla nas, ale także dla Kościoła, któremu służymy. Pamiętam moment, kiedy jeszcze niedawno wchodząc po schodach z klerykami nie mogłem złapać tchu, albo kiedy przygotowywałem się do pierwszego startu w zawodach. Na treningu po 5 kilometrach tak wysiadłem, że myślałem, iż odejdę z tego świata (śmiech). Dobra kondycja nie wytworzy się, jak nie będzie pracy - mówi kapłan z biegowym doświadczeniem.
Podkreśla, że ważne na samym początku jest określenie sobie celu.
- To jak w życiu duchowym, niech pierwsze założenia będą małe i osiągalne. Do pierwszego startu w zawodach na 10 km przygotowywałem się mniej więcej pół roku. Po kolejnym pół roku przebiegłem pierwszy półmaraton, natomiast 1,5 roku od pierwszego treningu zacząłem walczyć z maratonem - dodaje ks. Rafał Kowalski.
Wydaje się, że bieganie jest najprostszym sportem. Wystarczy założyć buty i po prostu biec.
- Jak tak zrobicie, możecie szybko skończyć z kontuzją, a z pasji stanie się nieszczęście. Bardzo ważne jest przygotowanie, przebieg treningu i to, co po nim robimy. Trzeba odróżnić bieganie od tuptania. Bieganie nauczyło mnie konsekwentnej pracy nad sobą, zwyciężania swoich słabości i nie porównywania się z innymi. Biegać trzeba w swoim tempie i walczyć z samym sobą - wyjaśniał klerykom kapłan.
Podkreślał, że trzeba także zachować czas na regenerację organizmu i poza bieganiem uprawiać tzw. sporty uzupełniające jak np. pływanie, czy jazdę na rowerze.
- Przy bieganiu nie korzystamy tylko z mięśni nóg. To jak przy żaglówce. Wydaje się, że największą rolę grają tu żagle, ale te żagle trzymają różne sznury i bez nich żeglowanie jest niemożliwe. W bieganiu ważne są także mięśnie kręgosłupa, rąk, brzucha itd. - zwraca uwagę ks. R. Kowalski
Wrocławscy klerycy planują start w zawodach już na wiosnę, a okres zimowy poświęcą na przygotowania.
Na pierwszym zebraniu ks. Rafał Kowalski na bazie swoich doświadczeń tłumaczył, że bieganie ma także bardzo dużo wspólnego z życiem duchowym.
- Najpierw trzeba mieć cel, a jak widzę ten cel, to zastanawiam się, co mnie do tego celu przybliża i rezygnuję z tego, co mnie oddala. W bieganiu jak w życiu duchowym, wiele rzeczy można, ale nie wszystkie przyniosą nam korzyść. Poza tym biegając trzeba zwracać uwagę na to, jak się człowiek odżywia, czyli co dostarcza organizmowi. Dokładnie tak samo jest w życiu duchowym, jak będziemy się karmić niewłaściwie, to opuszczą nas siły. W tych dwóch rzeczywistościach każdy sukces sprawia, że chcemy więcej, mobilizujemy się. I zarówno w bieganiu jak i w przypadku duszy zdarzają się upadki, czyli opuszczenie treningu lub nieodpowiedni posiłek, których odpowiednikami w naszej duchowości są grzechy. Tych analogii mona przytaczać bardzo dużo - podsumowuje ks. R. Kowalski.
Na końcu dodaje, że zachowanie dyscypliny w bieganiu pomaga we wprowadzeniu porządku w życiu duchowym. I tego życzymy naszym klerykom-biegaczom!