Pod takim hasłem dwóch diakonów wrocławskiego seminarium rozpoczęło zbiórkę odzieży dla bezdomnych.
Ubrania można składać do 20 grudnia na furcie seminaryjnej na pl. Katedralnym 14 od godziny 6.30 do 20. Wszystkie zebrane rzeczy zostaną przekazane do Schroniska św. Brata Alberta we Wrocławiu. Akcję bardzo ochoczo poparł rektor seminarium ks. Kacper Radzki.
- Radykalizm w podejściu do ubogich, który prezentuje od dłuższego czasu papież Franciszek, wywołuje u mnie wręcz wyrzuty sumienia. Często zadawałem sobie pytanie, co się dzieje z moją empatią, ponieważ zderzały się we mnie dwie postawy - z jednej strony smutek dotyczący losu bezdomnych, z drugiej strony bierność w udzielaniu im realnej pomocy. Ewangelizując na ulicach Wrocławia, wielokrotnie mogłem się przekonać, że kupienie ubogiemu hot doga nie rozwiąże problemu, mimo radości osoby obdarowanej - mówi diakon Adam Bilski.
Podkreśla, że inicjatywa, którą podejmują, pochodzi z Bożego natchnienia. Jednocześnie wiedzą, że sami nie są w stanie zrobić wiele, dlatego tak ważna jest dla pomoc osób z całego Wrocławia, archidiecezji, a nawet spoza jej granic.
- Pan Bóg po raz kolejny nam pokazał, że interesując się ubogimi, interesujemy się samym Chrystusem - podsumowuje dk. Adam. - Zdanie Jezusa: „Ubogich macie zawsze u siebie” bardzo mocno uderzyło mnie w serce. Bo to sama prawda. Szczególnie wyraźnie widać ten obraz w centrach miast - jest tam najwięcej takich osób - tłumaczy diakon Wojciech Borowski. Jak zaznacza, seminarium wrocławskie znajduje się w samym centrum Wrocławia. Wystarczy wyjrzeć przez okno, by zobaczyć człowieka w łachmanach.
- Gdy idę przez Ostrów Tumski, bezdomny nie prosi mnie tylko o jedzenie czy o symboliczną złotówkę. Ale często pyta, czy dałbym mu buty, czapkę na zimę, jakąś ciepłą odzież. Nie unikam rozmów z osobami bezdomnymi na ulicy. Słucham i widzę ich potrzeby. Mam tyle rzeczy w szafie w dobrym stanie i wiszą na wieszaku nieruszane. Człowiek za oknem marznie, a sweter w szafie leży jak w sejfie. To nie dawało mi spokoju - opowiada dk. Wojtek.
Tłumaczy, że nie sztuką jest dać starą używaną kurtkę czy znoszony sweter bezdomnemu. - Oddam stary ciuch, kupię sobie nowy i tak się zapętlam. Sztuką jest zrobić to z miłością, z otwartym sercem. Sztuką jest dostrzec w tym bezdomnym Jezusa i mieć w sercu to zdanie z Ewangelii: „Byłem nagi, a przyodziałeś mnie” - podsumowuje.