Przepis na wspólnotę? Zanim się zaprzyjaźniliśmy, długo razem milczeliśmy – mówią. Przyprowadziło ich do Małuszyna pragnienie spotkania – z sobą, z Bogiem, z ludźmi. I wielki głód ciszy.
W niedużej miejscowości w pobliżu Trzebnicy siostry boromeuszki mają swój dom od niemal stu lat. Kiedyś prowadziły tu gospodarstwo; dziś, dokładnie od 2013 r., otwierają drzwi ludziom szukającym miejsca na modlitwę. – Rekolekcje w Małuszynie wyrosły z innych, powołaniowych, które wcześniej odbywały się w Trzebnicy – wspomina s. Jana Gabriel, przełożona małuszyńskiego domu, organizatorka rekolekcji. – Moja przyjaciółka stwierdziła kiedyś: „Jana, zajmij się też nami, którzy już nie rozeznajemy swojego powołania, ale chcemy dalej poszukiwać Boga, być z Nim”. Zgodziłam się. Wiedziałam też, że jeśli mamy dać Panu Bogu szansę, by przemówił do nas w ciągu kilkudziesięciu godzin wyrwanych z naszego zabieganego życia, trzeba stworzyć warunki zewnętrzne. Stąd akcent na ciszę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.