Zbliżają się obłóczyny we wrocławskim seminarium. Przedstawiamy kleryków III roku, którzy 8 grudnia założą strój duchowny.
Maciej Rajfur /Foto Gość Przemysław Pulnik
Przyjęcie sutanny to dla mnie kolejny krok ku Chrystusowemu kapłaństwu. Ważny, bo zmienia się zewnętrzna warstwa widzialna dla ludzi, ale wnętrze powinno już być ukształtowane przez seminaryjną formację. Nie oczekuję od Pana Boga tego, że dając mi sutannę, zabierze wszystkie pokusy i nagle stanę się święty. Może przyjdzie jeszcze mocniej zmagać się z grzechem, dlatego chciałbym, aby Jezus nadal był blisko mnie i przez noszenie stroju duchownego pomagał walczyć z moimi słabościami.
Wielu ludzi złośliwie mawia, że dążąc do kapłaństwa, kleryk dąży do zdobycia pieniędzy, władzy i spełniania swoich zachcianek. Nie da się ukryć, że ksiądz to osoba, która nie cierpi na brak grosza przy duszy, jednak współczuję tym, dla których bogactwo jest motywem przewodnim ich powołania. Dla mnie kapłaństwo to przede wszystkim oddanie całego siebie na służbę Chrystusowi i Kościołowi. Pragnieniem mego serca jest być wśród ludzi i dla ludzi, aby przybliżać ich do żywego Boga i prowadzić dusze do życia wiecznego.
Przez wzgląd na miłość do matki - i tej na ziemi, i tej w niebie - staram się pielęgnować w sobie duchowość maryjną. Gdy przychodzą ciężkie chwile, kryzysy czy tęsknota za domem i bliskimi, wtedy klękam w kaplicy i w ciszy wpatruję się w oblicze Matki Najświętszej i w jej oczach widzę kochające spojrzenie mojej mamy. Wielką radością jest dla mnie to, że przyjmuję strój duchowny w dniu uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i wierzę, że będzie mnie Ona prowadziła w drodze do kapłaństwa.