- Chcemy głosić, Kto się narodził i jak do Niego dojść - mówił bp Andrzej Siemieniewski podczas ekumenicznej modlitwy przedstawicieli różnych wspólnot chrześcijańskich, która odbyła się we Wrocławiu 8 stycznia.
„Świąteczne spotkanie zaprzyjaźnionych odpowiedzialnych wspólnot” – tak brzmiała nazwa wydarzenia, gromadzącego liderów oraz osoby pełniące rozmaite funkcje w swoich kościelnych środowiskach. Pochodzili z ok. 30 wspólnot – z czego połowę stanowiły katolickie, połowę – chrześcijańskie wspólnoty reprezentujące tzw. wolne Kościoły, m.in. zielonoświątkowcy, baptyści. – Łączy nas tu wszystkich to, że jesteśmy zakochani w Jezusie Chrystusie… Pamiętamy o różnicach między nami i szanujemy je. Chcemy pośród nich wspólnie uwielbiać Boga – modlili się animatorzy spotkania, zachęcając także do powierzania Bogu Wrocławia i Kościoła w tym mieście.
– Wszystko zaczęło się 5 lat temu, od spotkań modlitewnych liderów wspólnot katolickich – wspomina Wiesław Jadczuk, z katolickiej wspólnoty „Dom Boży”. – Po jakimś czasie kilku zainteresowanych liderów wspólnot niekatolickich zapytało, czy mogliby dołączyć. I odtąd raz w miesiącu gromadzimy się na wspólnej modlitwie.
– Comiesięczne modlitwy odbywają się od około roku, ale w dużo mniejszym gronie. To pierwsze tak liczne spotkanie – mówi pastor Edward Pawłowski z Kościoła Zielonoświątkowego. – Wszyscy się możemy „odnaleźć” podczas takiej modlitwy. Pozwoliliśmy, by Bóg wyreżyserował ją, nie my.
– Spotykamy się w czasie szczególnym, świątecznym. W wielu krajach pojawia się zwyczaj, by nie precyzować, jakie to święta – mówił bp Andrzej Siemieniewski na początku modlitwy. – Symbolem tego nieokreślonego „sezonu świątecznego” jest choinka, co ciekawe, bardziej popularna niż chrześcijaństwo. W wielu krajach chrześcijan nie ma albo jest ich bardzo mało, a choinki są obecne.
Biskup zauważył więź między dzisiejszymi ozdobionymi drzewkami a „gwiazdą na Wschodzie”, jaką dostrzegli 2 tys. lat temu Mędrcy. Byli zapewne ludźmi interesującymi się astrologią, żyjącymi w świecie, gdzie wszechobecny był zabobon astrologiczny. – A jednak Bóg coś im przez ten znak gwiazdy powiedział. Niewiele, ale na tyle, że wyruszyli w drogę – mówił. – Na początku towarzyszył im właściwie tylko znak zapytania. A jednak doszli. Nie tylko zresztą siłami swoich astrologicznych zainteresowań. Po drodze, w Jerozolimie, musieli dopytać. Pytali o słowo Boże i usłyszeli je – co ciekawe, od Heroda… Kto wie, czy ta wszechobecność choinek, światełek, często w niedopowiedzianym „sezonie świątecznym”, nie może spełnić takiej roli, jak gwiazda sprzed 2 tys. lat?
Jak zauważył bp Andrzej dzisiejsze choinki i światełka mogą wzbudzać pytania: co to za święta? Co się wydarzyło 2 tys. lat temu, że na nowo liczymy lata? Rozsiane po świecie ślady mówią o narodzeniu Tego, który, wedle słów proroka, jest władcą i Synem Bożym. – Myślę, że dzisiejsza modlitwa, także wzajemna, za siebie nawzajem, ma na celu także pobudzenie, otwarcie serc, byśmy mogli podpowiedzieć ludziom „chodzącym ze znakiem zapytania”, z tęsknotą za transcendencją, może i taką nieokreśloną, „choinkową” transcendencją – podpowiedzieć im, którędy do Betlejem; jak spotkać Tego, który miał się narodzić, i złożyć Mu pokłon.
Chrześcijanie różnych denominacji modlili się za siebie nawzajem Agata Combik /Foto Gość