Czy Dolnoślązacy potrafią świętować? Warto o tym rozmawiać szczególnie w kontekście obchodów stulecia niepodległości.
W debacie pod hasłem: „Czy Dolnoślązacy świętują” we wrocławskim oddziale Civitas Christiana, nawiązującej do setnej rocznicy odzyskania niepodległości, wzięli udział: Dominika Arendt-Wittchen (pełnomocnik wojewody ds. obchodów stulecia odzyskania niepodległości), ks. dr Rafał Kowalski (prezes Grupy Medialnej Johanneum) oraz prof. Piotr Grabowiec (kierownik Katedry Studiów Europejskich Uniwersytetu Wrocławskiego).
Dominika Arendt-Wittchen na początku zwróciła uwagę na główne święta narodowe w naszym kraju i słabą aktywność zewnętrzną Dolnoślązaków w tych dniach np. jeśli chodzi o wywieszanie flag. Takie daty jak 2, czy 3 maja i 11 listopada to bezwzględny panteon, ale do tego od kilku lat doszły: 1 sierpnia (Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego) oraz 1 marca (Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych).
- Pewne gesty świadczą o nas. Wywieszenie flagi to podstawowa warstwa naszego rytuału świętowania. Na Dolnym Śląsku nie widać tego za bardzo. Jak zaradzić temu faktowi w stulecie odzyskania niepodległości? Może przez takie pomysły, jak miał burmistrz Strzelina, który zadeklarował, że każdy mieszkaniec gminy będzie mógł odebrać flagę bezpłatnie - mówiła D. Arendt-Wittchen.
Jej zdaniem ostatnio, w 99. rocznicę odzyskania niepodległości Polacy nie świętowali właściwie. - 2017 rok miał być preludium do wielkiego święta, a to był po prostu zwykły dzień. Dla wielu wolne od pracy, można dłużej pospać itd. - stwierdziła pełnomocnik wojewody dolnośląskiego.
Ks. Rafał Kowalski w swojej refleksji wyszedł od podstawowego pytania: Czy my w ogóle potrafimy cokolwiek świętować?
- Mamy problem ze świętowaniem, bez względu na to, czy mówimy o świętach religijnych czy państwowych. Jan Paweł II w liście o świętowaniu niedzieli zwracał wierzącym uwagę na ten problem. Papież wychodzi od przykazania Starego Testamentu o świętowaniu szabatu. Bóg powiedział do narodu wybranego: pamiętaj o dniu szabatu, żeby go uświęcić. A więc najpierw musi być pewna pamięć, a dopiero potem działanie - tłumaczył ks. Kowalski.
Jak podkreślił, świętowanie dla świętowania nie ma sensu. Musi zaistnieć najpierw pamięć, ponieważ działanie dla działania niewiele wnosi.
- Fundamentem jest nie tyle troska o to, czy my świętujemy, ale czy pamiętamy. Spójrzmy na Święta Bożego Narodzenia - wielu ludzi je obchodzi, ale czy to jest świętowanie? A Wielkanoc? Zaniesienie święconki do kościoła to jest świętowanie? Nie, bo ludzie nie wiedzą, dlaczego to robią - diagnozował kapłan.
Zachęca wobec tego, by przestawić akcenty i najpierw zapytać, czy my pamiętamy, co świętujemy i dlaczego. Często skupiamy się bowiem na tej sferze zewnętrznej, na działaniu.
- Niedziela pochodzi od słów: „nie działać” i niestety tak ją dosłownie odbieramy. Najlepiej położyć się i przespać cały dzień. Ludzie czasem nie wiedzą, co mają w wolne dni ze sobą zrobić. I czy mówimy o Święcie Niepodległości, czy o Bożym Narodzeniu, fundamentem jest pamięć i świadomość, dlaczego to robię, a nie tylko, jak ja mam obchodzić to święto - podsumował rzecznik wrocławskiej kurii.
Z kolei prof. Piotr Grabowiec oświadczył, że problem Dolnego Śląska polega na tym, że społeczność nie czuje się wspólnotą. Nie czuje swojego zakorzenienia na tych ziemiach. Inne regiony mają swoje sakralizowane święta o charakterze patriotycznym i tam mieszkańcy wiedzą, dlaczego świętują.
- Sama pamięć nie wystarczy, poza nią musimy wierzyć, że to, co świętujemy, ma jakąś wartość. Musimy mieć jakieś credo, patriotyczne czy religijne. Duży problem tkwi w świadomości Dolnoślązaków. Kim są, skąd są, gdzie są ich groby, gdzie ich przeszłość? Do czego się odnoszą: do Polski zza Buga, czy do tej tutaj? Okres komunizm zrobił swoje. Na to nakładają się procesy budowania społeczeństwa konsumpcyjnego. Wiele elementów sprawia, że myślimy nie w kategoriach patriotyzmu, ale interesu, nie o wspólnocie, tylko o sobie - mówił prof. Grabowiec.
Jego zdaniem kluczowy w tym braku świętowania okazuje się fakt, że my, jako naród, ciągle nie potrafimy się dogadać, które święta są dla nas najważniejsze. Funkcjonuje silny podział polityczny i to się przekłada na akcenty społeczne.
- Na Dolnym Śląsku nie ma historycznego zakorzenienia. Społeczeństwo potrzebuje wspólnego świętowania, więc te problemy będą narastać. Narasta konflikt o charakterze politycznym, ale także społecznym. Wielu pyta, jaka jest ta historia najnowsza i gdzie jest ten najważniejszy punkt świętowania dla nas, Polaków? - stwierdził naukowiec z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dominika Arendt-Wittchen dodała, że badania jasno pokazuję, iż 11 listopada jest uznawany przez 99 proc. społeczeństwa jako święto ważne i radosne. Ta data nie budzi żadnych sporów.