...chrześcijaninem. Post ścisły w Środę Popielcową. Jak do niego podchodzimy? Dziwny nakaz, sucha powinność, przestarzała praktyka?
Post od wieków towarzyszy chrześcijaństwu, a właściwie należy napisać, że od początku. Pan Jezus kilkukrotnie w Ewangelii zwraca uwagę na ten rodzaj formowania swojego ciała i ducha, a także relacji z Bogiem. Jednak samo wypełnienie obowiązku postnego niewiele może do naszego życia wprowadzić, dopóki sami nie odpowiemy sobie na pytanie: po co to robimy?
- Warto w tym kontekście przytoczyć fragment Ewangelii wg św. Mateusza: „Wtedy podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: »Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?«. Jezus im rzekł: »Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie i gorsze robi się przedarcie«” - przypomina ks. Marcin Kołodziej z parafii pw. Świętej Rodziny we Wrocławiu.
Chrystus zwraca tu uwagę na odpowiedni czas postu oraz piętnuje fałszywą pobożność, praktykę religijną na pokaz. Sam jest dawcą radości, bo realizuje wyczekiwane zbawienie, ale przewiduje także Swoje mękę i śmierć, i wtedy zapowiada czas postu. - Słowem związanym z postem - może dla wielu to nie jest oczywiste - jest miłość. Bo człowiek z miłości może robić wiele rzeczy i wielu sobie odmówić. Np. zakochani potrafią się dla miłości, czyli drugiej osoby, odchudzać, dostosowywać się w różny sposób. Nie zapominajmy więc, że nasze życie też składamy Panu Jezusowi z miłości, robimy coś z miłości do Niego, więc możemy także podejmować pewne trudności - mówi ks. Marcin Kołodziej.
Podkreśla przy tym, że ważną rolę odgrywa tutaj relacja z Bogiem, która determinuje nasze myślenie i w konsekwencji czyny. Jeśli więź łącząca człowieka z jego Stwórcą i Mesjaszem jest żywa, pielęgnowana, wzmacniana, taki człowiek nie potrzebuje uzasadnienia, by powstrzymać się w określony przez Kościół sposób od spożywania posiłków. Nie traktuje postu jak narzuconego z góry obowiązku, nakazu, czy nawet wyzwania. Nie potrzebuje też bata nad sobą, by tego dopilnować.
- Nie bójmy się poczuć, że Bóg jest dla nas Kimś bardzo bliskim. Jeżeli umarłaby nam mama, tata, ktoś, z kim byliśmy związani, siłą rzeczy odczuwalibyśmy smutek i powstrzymywalibyśmy się od pewnych zachowań, podjęlibyśmy pewnego rodzaju post. Tutaj zachodzi podobny proces. Umiera, i to za nas, nasz Bóg - wyjaśnia ks. Kołodziej.
Dodaje, że być może dla młodych taka forma jest nieatrakcyjna czy nawet dziwna. Pan Jezus zachęca nas do postu i mówi, że pewne trudne sytuacje można pokonać tylko modlitwą i postem, więc post także staje się formą modlitwy, rozmowy z Bogiem i nawiązani z Nim relacji. - Znam niejedną historię czy to z Pisma Świętego, czy ze współczesności, że ludzie nie tylko modlą się o coś, ale także poszczą w jakiejś intencji. Ofiarowują swoje cierpienie, wyrzeczenie, prosząc o coś Pana Boga - mówi kapłan.
- Nie można się tłumaczyć tym, że wokół nas ludzie chodzą na dyskoteki czy komuś obok nas podają mięsną potrawę. Jeśli mamy świadomość, po co konkretnie odmawiamy sobie czegoś, to zmaganie się z pokusą wygląda inaczej. Ono nie znika, ale jest sprowadzone do minimum. Nasz umysł i pragnienie duszy stają się o wiele silniejsze niż soki trawienne, wyobraźnia czy zwyczajna ludzka chęć powodowana otoczeniem - stwierdza kapłan.