O Jeremiaszu, byciu mężczyzną i powołaniu mówił studentom podczas rekolekcji w seminarium diakon Adam Bilski.
Wrocławskie seminarium po raz pierwszy zorganizowało rekolekcje powołaniowe dla studentów. Jedną z konferencji wygłosił do uczestników diakon.
Rozpoczął swoje rozważanie od fragmentu z Księgi Proroka Jeremiasza o powołaniu młodego proroka.
Pan skierował do mnie następujące słowo:
"Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię,
nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię,
prorokiem dla narodów ustanowiłem cię".
I rzekłem: "Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!".
Pan zaś odpowiedział mi:
"Nie mów: »Jestem młodzieńcem«,
gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę,
i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę.
Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić" - wyrocznia Pana.
I wyciągnąwszy rękę, dotknął Pan moich ust i rzekł mi: "Oto kładę moje słowa w twoje usta. Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził".
- Dlaczego Jeremiasz? Bo kiedy odkrywał swoje powołanie, miał 24 lata, więc wszyscy jesteśmy w podobnym wieku i, podobnie jak Jeremiasz, mamy swoje dylematy - stwierdził dk. Bilski.
Podkreślił, że często, gdy czytamy Pismo Święte i pojawia się stwierdzenie: "Pan skierował do mnie następujące słowo", zasadniczo każdy nad tym przechodzi obojętnie. Skupiamy się dopiero na tym, co znajduje się po dwukropku. Traktujemy to jako wprowadzenie.
- A ten fragment jest, wbrew pozorom, bardzo konkretny. Pokazuje, że Pan Bóg do nas naprawdę mówi. To ważne w kontekście powołania Jeremiaszowego. To nie jest tak, że każdy sam siebie powołuje - tłumaczył diakon.
Jak przyznał, jako świecki nigdy nie uczestniczył w rekolekcjach w seminarium. - Budynek zawsze dziwnie mi się kojarzył, ze sztywnymi ramami, z chłopcami w za dużych swetrach, pantoflach, grzywkach itd. Myślałem: "To nie moja bajka, to jakiś Hogwart". I popełniałem błąd. Jeśli chodzi o powołanie, to nie my mamy myśleć. Pan Bóg nas powołuje, a my możemy na to odpowiedzieć: tak lub nie - oświadczył prelegent.
Zwracając się do studentów, zaznaczył, że znaleźli się w seminarium z konkretnego powodu. Z powodu Pana Boga. - Każdy z was ma milion alternatyw na spędzenie weekendu. Mnóstwo atrakcyjniejszych propozycji, niż siedzenie w zamkniętym seminarium i chodzenie spać po godzinie 22. Ale po coś tu jesteście. Pan Bóg mówi do każdego z was jak do Jeremiasza - konstatował A. Bilski.
Wyjaśniał, ze podstawowym powołaniem jest powołanie do świętości, a z Jeremiaszem łączy nas także strach. - Współcześnie widzę, że przestajemy być prawdziwymi mężczyznami. Brakuje nam zdecydowanego pójścia za głosem serca, który jest natchnieniem od Pana Boga. Lubimy zwlekać z decyzją, chcielibyśmy sobie uszczknąć z jednego talerza i z drugiego, a tym samym z żadnego się nie najemy - podsumował.
Podkreślił, że niektórzy z egzegetów stwierdzają, iż Jeremiasz się przestraszył, choć miał idealne warunki. Pochodził bowiem z rodziny kapłańskiej, a wtedy bycie prorokiem traktowano jak zawód. To przechodziło z ojca na syna. Jeremiasz mimo to się lękał, zwlekał z przyjęciem swojego powołania. - I my często też się boimy, myśląc: "A co będzie z nami?". Zobaczmy, gdy zakochujemy w jakiejś ładnej kobiecie, jesteśmy w stanie wszystko dla niej zrobić. Dla Pana Boga już nie tak chętnie, a przecież On nas nigdy nie zdradzi. Ludzie nas zawodzą, a z Panem Bogiem jest tak, że tylko ty Go możesz zawieść, On ciebie nie - przypomniał dk. Adam.
Zaznaczył, że Bóg mówi Jeremiaszowi, iż będzie z nim, będzie przemawiał przez usta proroka, że będzie go prowadził, jeśli tylko zaufa i odda się Najwyższemu. - Ja wiem, że my mówimy czasem tak, jak Jeremiasz: "Jestem młodzieńcem. Nie nadaje się. Jestem niegodny". A pod tym słowem "młodzieniec" może się kryć wszystko - strach, przerażenie, zniechęcenie. Ale Pan Bóg komunikuje nam jasno: "Daj mi wszystko, a Ja będę z tobą. Będę cię chronić" - oświadczył diakon Bilski.