Ale tylko na chwilę, by pokazać bohaterstwo tych zapomnianych przez lata. Klerycy wrocławskiego seminarium uczcili artystycznie pamięć o żołnierzach wyklętych.
W auli Wyższego Metropolitarnego Seminarium we Wrocławiu w środę 7 marca przypomniano o bohaterstwie żołnierzy podziemia niepodległościowego, którzy walczyli z sowieckim okupantem do końca.
Program wieczoru został przygotowany przez ks. Marcina Werczyńskiego. Goście najpierw wysłuchali prelekcji kapłana poświęconej duchowemu o ruchu oporu, a następnie obejrzeli przedstawienie ilustrujące tragedię żołnierzy niezłomnych, odegrane przez wrocławskich alumnów.
W trakcie wystąpienia ks. Marcin Werczyński przedstawił kontekst działania bohaterów, m.in. generała Armii Krajowej Augusta Emila Fieldorfa ps. „Nil”, Danuty Sedzikówny ps. „Inka”, Feliksa Selmanowicza ps. „Zagończyk”, a także kapłanów wspierających antykomunistyczne podziemie - ks. Władysława Gurgacza i ks. Piotra Oborskiego.
- Szacuje się, że 250 tysięcy ludzi przeszło przez ręce UB, z tego ok. 50 tysięcy zostało zamordowanych. W Polsce od 1945 do 1953 roku wedle danych posiadanych przez Stolicę Apostolską usunięto lub aresztowano 9 biskupów, zabito 91 księży, w tym 54 zakonnych, 550 zesłano na Syberię, w tym 200 zakonnych, 870 przebywało w więzieniu, w tym 170 zakonnych, 1200 wygnano, w tym 300 zakonnych - mówił ks. M. Werczyński.
Prelegent, opisując rozmiary stalinowskiego terroru wymierzonego w polskie społeczeństwo, przekonywał, jak wielkie znaczenie w podtrzymywaniu ducha oporu mieli kapłani. Byli oni prześladowani za sprzyjanie żołnierzom walczącym z sowieckim okupantem, wyrosłym z tradycji katolickiej, potrzebującym wsparcia w obliczu wyalienowania z otoczenia i nawału wrogiej propagandy.
- „Bóg, honor, ojczyzna” to były trzy najważniejsze hasła dla tych ludzi, absolutnie priorytetowe i właśnie w takiej kolejności. Najpierw Bóg, potem honor, a potem ojczyzna - przekonywał kapłan. Na potwierdzenie swych słów przytoczył przysięgę składaną przez żołnierzy Armii Krajowej, odwołującej się zarówno do Boga, jak i Matki Bożej.
Ks. Werczyński opowiadał także o bohaterskich czynach i głębokiej wierze Witolda Pileckiego. Przedstawił go jako ojca ciepłego, a jednocześnie twardego, wychowującego w duchu patriotycznego oddania ojczyźnie. Podkreślił społecznikowskie i artystyczne zdolności opisywanego bohatera.
- Pilecki mógł powiedzieć: „Dość, ja się już nawalczyłem”. W 1945 roku mógł powiedzieć: „Ja już tyle przeszedłem: obóz, powstanie. Teraz dosyć. Zabieram żonę, zabieram dzieci, wyjeżdżam z tego kraju, bo ja też chcę normalnie żyć.” Ale postanowił, że musi trwać do samego końca - opowiadał ks. Marcin.
W przedstawieniu prefekt seminarium wraz z aktorami skupił się na pokazaniu zderzenia dzielnych żołnierzy z aparatem represji.
Widzowie w prologu widzieli naradę leśnych partyzantów, w części właściwej przesłuchania przez UB i dzielenie doli z księdzem wyklętym, a w końcowej scenie rozstrzelanie.