Pod tym tytułem odbył się dzień skupienia dla rodziców dzieci uczęszczających do przedszkola prowadzonego przez Siostry św. Józefa we Wrocławiu. Myśl rozwinął ks. Aleksander Radecki, wikariusz biskupi ds. duchowieństwa.
Nie mamy bladego pojęcia o poście - rozpoczął konferencję ks. A. Radecki. Zauważył, że współczesne pokolenie Polaków rozprawiło się już ze wszystkimi świętościami i chrześcijańskimi tradycjami.
Przytoczył też wyniki badań przeprowadzonych kilkanaście lat temu. Respondentom zadano pytanie: "które przykazanie uważają za na warte zachowania?". - Wygrało przykazanie piąte. Z tym, że wtedy inne badania mówiły, że 40 proc Polaków było za aborcją, 50 proc za eutanazją, a 60 proc za karą śmierci. A tak poza tym to przykazanie piąte sobie może być - zaznaczył.
Podobnie jest z postem i Wielkim Postem. Są to wyrażenia obce współczesnemu człowiekowi. - Świat sprawy absolutnie nie ułatwia, a w najlepszym wypadku post rozumie jedynie jako rodzaj diety ku zdrowotności, ewentualnie ku względom estetycznym. To zresztą też wychodzi marnie skoro co trzecie polskie dziecko ma nadwagę, a o dorosłych lepiej nie pytać - mówi kapłan.
Ks. Radecki zwrócił uwagę, że gdybyśmy przyjęli, iż post jest niejedzeniem potraw mięsnych, to wielu nie przestrzega czwartego przykazania kościelnego, bo wydaje się im to za trudne. - A jeśli ktoś nawet takiego ograniczenia nie przyjmie, to jakie poważne pokusy i wyzwania przetrzyma czy dobrowolnie podejmie? Proszę zauważyć, że kpiny związane z postem dotyczą na przykład tego, że ograniczymy spożycie mięsa, zwłaszcza jak ktoś nie lubi, albo jest weganem, czy wegetarianinem, ale za to zje 25 ulubionych pierogów. Co to za post? - zastanawiał się.
Kapłan podał też inny przykład. - Czy postem można nazwać praktykę, że podczas przygotowań do świąt paschalnych nie tknę cukierków, ale jak się dorwę do nich w Wielkanoc, to tylko papierki będą fruwały? Nie tędy droga - przekonywał.
- Oprócz przewodu pokarmowego człowiek ma do ujarzmienia swoje oczy, uszy, powonienie, język, wszelkie uzależnienia i wyobraźnie. Rzecz w tym, by każdy z nas stał się panem lub panią siebie. Bo pan/ pani to ktoś kto nad sobą panuje, kto umie sobie coś kazać, ale również zakazać. I my, jako społeczeństwo, zrobiliśmy bardzo wiele, aby takiego myślenia nie pozostawić - dodał.
Następnie prelegent wyjaśniał czym jest post. - Pościć to znaczy postawić Pana Boga na pierwszym miejscu po to, by wszystko było na swoim miejscu, czyli uznać pewną hierarchię wartości. Po co? By nikt i nic nie zasłoniło mi Boga prawdziwego, by żadna stworzona rzecz nie stała się dla mnie bożkiem - wyjaśniał.
Przypomniał, że właśnie tego dotyczyła jedna z pierwszych katechez papieża Jana Pawła II: "Ktoś kto umie sobie odmówić rzeczy dozwolonej i dobrej, odmówi sobie również niedozwolonej i złej" - nauczał papież. Dlaczego tak się dzieje? Bo taki człowiek ma wprawę. Podkreślił jak ważne jest wprowadzanie siebie i innych w umiejętność poszczenia, ascezy, wyrzeczenia, umartwienia. Odniósł się do statystyk, że połowa związków partnerskich na Dolnym Śląsku nie widzi potrzeby zawierania jakiegokolwiek zobowiązania ani w Kościele, ani w państwie. - Aborcja i antykoncepcja kwitnie w najlepsze. Przed nami eutanazja do wprowadzenia - już jest tuż za progiem. Podobnie jest z alkoholem. Niektórzy wyliczają, że nawet 15 lirów rocznie przypada na jedną osobę powyżej 15 roku życia. I jeszcze idiotyzm konsumpcji przy jednoczesnym marnowaniu 9 ton żywności rocznie - wyliczał.
Ks. Radecki pytał też retorycznie jak stan pracy nad sobą wygląda u nas po czterech tygodniach tegorocznego Wielkiego Postu. - Czy cokolwiek planowaliśmy. Bo niektórzy, by nie mieć wyrzutów sumienia, nie podejmują postanowień. Tymczasem grzeszy ten, kto może czynić dobro, a tego nie robi - przekonywał.
Kapłan zastanawiał się również jak dotrzeć do współczesnego człowieka z przekazem, że post jest potrzebny. - Co się stanie gdy nie posiądziemy umiejętności panowania nad sobą? Używając terminologii Pana Jezusa możemy stwierdzić, że ci, którzy za Nim idą to mała trzódka. Skoro tak, to musi ona być tak silna i tak odważna, żeby nie tylko nie dać się wchłonąć przez środowisko, które stara się żyć tak jakby Boga nie było, ale jeszcze, żeby zdobyć się na ewangelizację - tłumaczył. odkreślił, że chodzi o to, byśmy stali się świadkami tej rzeczywistości, do której wzywa nas okres Wielkiego Postu. Chodzi o to,by w tych środowiskach, które są nam zadane - rodzina, sąsiedzi, praca, szkoła - udało nam się coś dobrego zrobić, a przynajmniej sprawić, by drugi człowiek zainteresował się i zastanowił dlaczego zachowujemy się tak jak się zachowujemy - nie jemy mięsa, chodzimy częściej do kościoła itp.
- Odkrywamy istotę Wielkie Postu. Ma nas ten czas przygotować do świąt paschalnych. Mamy wejść w samo centrum historii zbawienia i usłyszeć, że "tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie umarł, ale żył wiecznie". Właśnie Wielki Post ma nam ukazać cel życia ludzkiego, ma nas nastroić na wieczność i zbawienie - dodał. Tłumaczył też, że ten czas jest po to, by pokazać nam drogi nawrócenia ku Bogu i podprowadzić do sakramentalnych "źródeł zasilania".
Następnie mówił o nawróceniu. Podkreślił, że jest to nie kończący się proces. Podkreślił, że nie jest tak, że jeśli nie mam sobie nic do zarzucenia, to nie mamy roboty. - Jak w domu jest czysto, to nam to nie wystarcza. Chcemy, by było też ładnie. To jest rozwój. A dlaczego ma go nie być od strony duchowej? A więc chcemy te źródła odkrywać. Zjednoczenie z Panem ma się dokonać do tego stopnia, żeby powiedzieć: "żyję nie ja, ale żyje we mnie Chrystus".
Jako źródła wymienił lekturę książek i przede wszystkim Słowa Bożego, modlitwa, jałmużna i post. - Wszystko to musi być splecione w jedną drogę - sakrament pokuty i pojednania z uwzględnieniem wszystkich pięciu jego warunków - wymieniał. Następnie podkreślił wagę życia w łasce uświęcającej i przyjmowania Komunii Świętej, a także uczestnictwa w liturgii, zwłaszcza Wielkiego Tygodnia oraz nabożeństwach pasyjnych i rekolekcjach. - Widzimy, że są te środki wspomagające nasze oczekiwanie na cud Wielkiej Nocy.
- Te dwa ostatnie tygodnie Wielkiego Postu wcale nie muszą być zmarnowane. Wcale nie muszą nas zagnać znów do zakupów, z których większość nie ma sensu, ale skupić nas wokół przeżywania tajemnicy naszego zbawienia. (...) Czy te wszystkie wymagania to nie za wiele? To zależy jaki poziom życia chrześcijańskiego chcemy osiągnąć, co jest moim priorytetem, kto autorytetem, jaka jest moja hierarchia wartości. Wtedy będziemy mogli określić, czy to jest szczyt możliwości, czy zaproszenia, a może coś ponad nasze siły - dodał i zachęcał, by wspinać się na wyżyny świętości. - To jest nasza droga do Serca Jezusa.
Posłuchaj całej konferencji. Naprawdę warto.