Ks. Jacek Froniewski przewodniczył Mszy św. w kościele pw. Ducha Świętego we Wrocławiu, w czasie której do wspólnoty świeckich Uczniów Krzyża zostały włączone dwa małżeństwa.
- Wybrane dzisiaj czytania wprowadzają nas bardzo głęboko w tajemnicę krzyża jako sposobu życia ucznia Chrystusa, sposobu Jego naśladowania. Nieprzypadkowo te czytania mają służyć temu, żeby ci, którzy decydują się na wejście na stałe do wspólnoty, umocnili swoją wiarę i chęć przyjęcia zobowiązań - mówił na początku homilii ks. Froniewski. Podkreślił, że z drugiej strony uroczystość odbywa się w niezwykle radosnym okresie zmartwychwstania, gdy staramy się otworzyć na najbardziej centralną tajemnicę naszej wiary.
- Może się wydawać, że mamy tu do czynienia z pewnym trudnym napięciem. Doskonale jednak wiemy, że krzyż i zmartwychwstanie Chrystusa tworzą jedno, niepodważalne misterium paschalne i bez równowagi w przeżywaniu obu tych aspektów misterium Chrystusa popadamy w życiu duchowym w skrajności - zauważył. Podkreślił, że przeakcentowanie krzyża powoduje cierpiętnictwo, a przeakcentowanie zmartwychwstania powoduje "uniesienie nad ziemią", co nie jest też autentyczną, zdrową pobożnością i duchowością.
- Wydaje się, że taką równowagę w daje nam misterium Eucharystii, a szczególnie przeżywanie Eucharystii jako ofiary, bo tutaj jak w soczewce skupia się to, co najważniejsze dla życia chrześcijańskiego - zwrócił uwagę. Podkreślił, że Wieczerza Pańska nie jest czymś, co było i się skończyło, ale czymś, co wciąż się aktualizuje na każdym ołtarzu podczas Mszy św.
Posłuchaj homilii ks. Froniewskiego, kanclerza Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej, administratora parafii pw. Ducha Świętego:
- Najkrócej mówiąc, do wspólnoty wstąpiłem, bo chcę być bliżej Jezusa, chciałbym, aby każdy człowiek został zbawiony i wiem, że próba odrzucenia krzyża w swoim życiu zamyka nam drogę do prawdy - tłumaczy Edward Mrzygłód. Podkreśla, że czymś, co go urzekło, jest miłość wyrażana w każdy możliwy sposób przez siostry. - Ona leje się wręcz strumieniami z ust, gestów i oczu. Doświadczam tego przy każdym spotkaniu. Jestem mężem i ojcem trójki dzieci i urzekła mnie również ich niebywała wrażliwość i zrozumienie potrzeb takich rodzin, jak moja - dodaje.
Beata, żona Edka, wyjaśnia, że nosi w sobie ogromną tęsknotę za Bogiem, za czystością, za pięknem i za niebem. - Chcę kochać Boga najlepiej jak potrafię. Chcę, bo jeszcze nie umiem. Wiem, że aby się nauczyć kochać, trzeba Go poznać. A poznać Go mogę, będąc Jego uczennicą. Pragnę, by uczył mnie, jak znosić codzienność z miłością, by krzyżował moje grzechy i kochał we mnie ludzi, których mi daje spotkać - zaznacza. Podkreśla, że droga za Panem Jezusem wiedzie przez krzyż.
Nowa Uczennica Krzyża zwraca uwagę, że od momentu, gdy zaczęła przychodzić z całą rodziną na comiesięczne spotkania, otrzymała we wspólnocie tak wiele miłości, pokoju i dobroci, że trudno jej to opisać słowami. - Przebywając wśród uczniów Pana, rodzi się ogromne pragnienie bycia lepszą. Chcę nieść tę miłość, którą dostaję, innym, bo w tym czuję największy sens. "Niebieskie siostry" są dla mnie jak św. Weronika, która ociera strudzoną twarz Jezusowi. Wychodzą z krzyczącego tłumu i prostym gestem miłości pokazują swoją odwagę i oddanie - dodaje.
S. Klara Witkowska, przełożona wrocławskiej wspólnoty sióstr, zaznacza, że Uczennice Krzyża to nowe zgromadzenie zakonne, które zostało zatwierdzone przez Kościół w 2016 r. (istnieje od 1982 r.). - Misją naszej wspólnoty jest formacja katolików świeckich do apostolstwa. Dlatego też wszędzie tam, gdzie są siostry, powstają wspólnoty świeckich Uczniów Krzyża, które skupiają kobiety i mężczyzn w różnym wieku, w różnych powołaniach - osoby samotne, małżeństwa i całe rodziny - które chcą żyć duchowością Uczniów Krzyża - wyjaśnia.
Podkreśla, że czymś, co łączy siostry i świeckich, jest wspólne pragnienie bycia uczniem Chrystusa. - Nazwa wspólnoty w centrum stawia krzyż. Dlaczego? Bo to miejsce objawienia Miłości, która oddaje życie. Tego chcemy się uczyć - kochać i oddawać życie za innych. Najpierw za tych, którzy są najbliżej nas, ale nie chcemy zapominać o tych, którzy są najdalej od Boga - dodaje s. Klara.
Oprócz Edwarda i Beaty Mrzygłodów do wspólnoty zostali włączeni Elżbieta i Karol Białkowscy.