Było o samorządzie i odpowiednim prowadzeniu kampanii wyborczej, ale także o etykiecie, autoprezentacji i roli nowych mediów.
Pierwszy wrocławski kongres Nowego Samorządu w Centrum Historii "Zajezdnia" zgromadził uczestników aż z 47 miejscowości Dolnego Śląska i nie tylko. W ciągu 3 dni prelekcji i warsztatów zdobywali oni merytoryczną i przydatną wiedzę na temat procesu wyborczego oraz realiów bycia samorządowcem. Ważnym punktem kongresu okazały się warsztaty z autoprezentacji czy motywowania swojego zespołu.
O swoich doświadczeniach opowiedział Jan Jaśkowiak, najmłodszy samorządowiec Dolnego Śląska, od 3,5 roku radny miejski w Świdnicy, obecnie 23-latek.
- Myślę, że dla nas, jako samorządowców, ważny powinien być ten wymiar patriotyczny. Jeśli my się nie zatroszczymy o to, by nasze dzieci zainteresować historią, wartościami patriotycznymi, to kto ma się tym zająć w przestrzeni publicznej? Dziś granice są otwarte i nie ma takiego spojrzenia narodowego. Forsuje się myślenie mocno konsumpcyjne - mówił J. Jaśkowiak.
Zachęcał zebranych do organizacji wydarzeń, które mogą przyciągać cale rodziny, dziadków z wnukami, rodziców. Jego zdaniem, samorządowcy mają mnóstwo możliwości, by promować patriotyzm.
- Chodzi także o to, by aktywizować społeczeństwo, budować wspólnotę we właściwy i etycznie dobry sposób, integrować mieszkańców, czyli łączyć, a nie dzielić. Ja na przykład w ramach swojej pracy organizuję w katedrze świdnickiej koncert kolęd czy później Orszak Trzech Króli. To takie uliczne jasełka - mówił J. Jaśkowiak.
Jak dodał, jeżeli samorząd nie będzie aktywizował społeczeństwa, młode pokolenie nie zainteresuje się wcale sprawami społecznymi.
O coraz większej roli nowych mediów i technik komunikacji ze społeczeństwem mówił Paweł Przewoźny, reżyser i doświadczony filmowiec. Zachęcał do tworzenia krótkich materiałów filmowych i umieszczania ich w mediach społecznościowych, by przekazywać szerszemu gronu swoje poglądy czy przedstawiać swoją działalność. - Można nawet ustawić telefon przed sobą i nakręcić krótki filmik z paroma spostrzeżeniami na jakiś temat. Warto być aktywnym i budować swoją markę poprzez internet. Jeśli sami nie chcecie tego robić, poszukajcie w swojej okolicy młodych, kreatywnych osób z pomysłami na takie filmiki - zaproponował P. Przewoźny.
Przyjechał on do Wrocławia aż z okolic Siedlec, z niewielkiej wioski Zbuczyn, z której pochodzi. Opowiedział zebranym swoją niełatwą historię życia, która inspiruje i udowadnia, że determinacją i ciężką pracą można wiele osiągnąć. - W mojej gminie, która ma 10 tysięcy mieszkańców, postanowiłem zrobić telewizję internetową. Przekonałem wójta. Zamieszczam jeden film w tygodniu. Niektóre materiały mają nawet ponad 40 tys. wyświetleń. Wiecie, jaka to promocja dla mojej okolicy? W dodatku przez te filmy budujemy większą więź z mieszkańcami, którzy chętnie oglądają, szukają się i doceniają miejsce, w którym żyją - tłumaczył filmowiec.
Podkreślał, że samorządowcy albo kandydaci na samorządowców potrzebują dobrego marketingu, który ukaże ich duże przywiązanie do swojej małej ojczyzny.
W czasie kongresu o etykiecie dyplomatycznej, czyli kto pierwszy podaje rękę, opowiadała Joanna Bigos, działaczka społeczna, pracująca m.in. przy Europejskiej Stolicy Kultury czy Europejskim Forum Młodych im. Bolesława Kominka.
- Rękę wyciąga zawsze starszy, kobieta do mężczyzny i przełożony do podwładnego. Jeśli chodzi o wchodzenie do pomieszczenia, mężczyzna przepuszcza kobietę, niezależnie od stanowiska. A kiedy ktoś przychodzi do naszego miejsca pracy i mamy go gdzieś zaprowadzić, wtedy nie otwieramy drzwi komuś, by go przepuścić, ale zaznaczamy, że go zaprowadzimy i przechodzimy pierwsi - wyjaśniała J. Bigos.
Ciekawostką jest, że podczas kolacji służbowej, wchodząc do restauracji, mężczyzna powinien wejść pierwszy. Ma to swoje źródło w historii. - Kiedyś wejście do karczmy mogło być niebezpieczne dla kobiety, a po drugie, w takim przypadku mężczyzna wchodzi pierwszy i załatwia sprawę rezerwacji stolika lub szuka miejsca przy stole - uczyła prelegentka.
Opowiadała także, jak całować kobietę w rękę. Jak stwierdziła, w internecie nie znalazła praktycznie żadnego dobrego ujęcia tego gestu. - Oczywiście, kobieta najpierw musi w odpowiedni sposób tę rękę wyciągnąć, dając nam sygnał, że tak właśnie mamy się z nią przywitać. A zatem dłoń kobiety należy unieść na tyle, żeby nie musieć się do niej schylać, ale też nie należy szarpać za rękę. Całujemy ze schyleniem głowy, nie z ukłonem - tłumaczyła J. Bigos.
O spojrzeniu na gminę okiem obcokrajowca mówił Jan Lupomesky, Czech mieszkający we Wrocławiu, prawnik, analityk spraw zagranicznych w Kancelarii Prezydenta Czech Václava Klausa. - Żeby państwa tworzyły ze sobą trwałe relacje, bardzo ważna jest infrastruktura. To wręcz warunek konieczny dobrej współpracy sąsiedzkiej. Czesi to grzeczni i dobrzy turyści, wydają pieniądze, gdy podróżują, a zatem warto, by polskie gminy przygraniczne inwestowały choćby w tłumaczenia stron polskich na czeski z atrakcjami turystycznymi. Czesi to docenią - przekonywał J. Lupomesky. Jako małe państwo, są przyzwyczajeni, że za granicą niewielu rzeczy mogą dowiedzieć się po czesku. W latach 2005-2010 obywatele Czech masowo zaczęli odwiedzać niemieckie gminy, które przygotowały dla nich atrakcyjną ofertę turystyczną właśnie w ich języku.
- Czesi mają często błędne pojęcie o Polsce, fałszowane przez niemiecki kapitał medialny w Republice Czeskiej. Moi rodacy nie mają pojęcia, jak piękny jest Dolny Śląsk, jak piękna i atrakcyjna jest Polska. Zaprosiłem tu kilku moich znajomych i byli zachwyceni Wrocławiem, a wielu w Czechach pyta, gdzie to miasto się znajduje - opowiadał J. Lupomesky.