Czym jest yerba mate dla Urugwajczyków? Jakiej słuchają muzyki i jakie stroje noszą mieszkańcy różnych krajów Ameryki Południowej i Afryki? Ale przede wszystkim: Jak im zanieść Ewangelię?
Na wrocławskim Sępolnie 15 kwietnia na zaproszenie wspólnoty Płomień Pański gościli członkowie Prokury Misyjnej Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Mieszkańcy parafii pw. św. Rodziny we Wrocławiu mogli usłyszeć mnóstwo barwnych opowieści i obejrzeć egzotyczne przedmioty z dalekich stron, ale otrzymali też konkretną ofertę współpracy: możliwość dołączenia do Przyjaciół Misji Oblackich – szczególnej duchowej rodziny.
– Przyjaciele Misji Oblackich to stowarzyszenie, które 200 lat temu założył św. Eugeniusz de Mazenod, biskup Marsylii, nasz założyciel. Dotarło ono do Polski pod koniec lat 60., kiedy pierwsi misjonarze oblaci mogli wyjeżdżać na misje zagraniczne – mówi o. Mariusz Bosek OMI, przez 7 lat misjonarz Urugwaju, obecnie pracujący w Prokurze Misyjnej Oblatów w Poznaniu. – Św. Eugeniusz powiedział, że zakonnicy w każdym naszym klasztorze (a jest 4 tys. oblatów na całym świecie) będą się modlić za Przyjaciół Misji i będą codziennie w ich intencji, za żywych i zmarłych, odprawiać 5 Mszy św. Jest to potężny dar łaski, która idzie za człowiekiem za życia i po śmierci, dopóki istnieje zgromadzenie, potężna pomoc w drodze do nieba.
O co oblaci proszą w zamian? – By być Przyjacielem Misji wystarczy do swojej modlitwy osobistej dołączyć intencję za misje – odmawiając Zdrowaś Maryjo, korzystając z modlitwy, którą my proponujemy, lub odmawiając dowolną inną. Można też wspierać misje ofiarowując swoje cierpienie czy też dary materialne, ale nie jest to konieczne. Jedynym niezbędnym warunkiem jest modlitwa.
O. Mariusz tłumaczy, że w Polsce jest ponad 30 tys. Przyjaciół Misji, co roku ok. 3 tysiące nowych osób się zapisuje. Ludzie często piszą listy, dziękując za różne łaski, które otrzymują. Są przekonani, że jest to owoc oblackiej modlitwy. Do włączenia się w rodzinę Przyjaciół Misji wielu mobilizuje świadomość, że troska o ewangelizację to sprawa każdego ochrzczonego.
– Oblaci mają parafię we Wrocławiu-Popowicach, bywamy tu co roku – dodaje zakonnik. – Pewnego razu zostaliśmy zaproszeni do Radia Rodzina. Przed głoszeniem kazań, przed różnymi wystąpieniami modlę się zawsze, by jak najwięcej osób otwarło się na Słowo, a także przyjęło zaproszenie do Przyjaciół Misji. Tak było również przed wizytą w Radiu Rodzina. Przez 1-2 tygodnie po audycji czekałem na jakiś odzew, sprawdzałem, czy ktoś się zapisze. Odzewu nie było. Zapomniałem o sprawie. Jednak po miesiącu czy dwóch zadzwonił do mnie pan Waldek z Płomienia Pańskiego…
– Usłyszałem o. Mariusza w Radiu Rodzina – wspomina Waldemar Bagiński. – Najpierw pomyślałem: ot, kolejny misjonarz. Jednak gdy mówił, jakie przywileje daje włączenie się do stowarzyszenia Przyjaciół Misji Oblackich, zastanowiłem się. Za jedno „Zdrowaś Maryjo” wchodzimy „pod parasol” modlących się oblatów na wszystkich kontynentach. Ta ekonomia Pana Boga bardzo mnie urzekła. Nowy lider naszej wspólnoty zapowiedział, że będzie troszczył się o świętość jej członków. Pomyślałem, że nasza świętość będzie mogła wzrastać otoczona modlitwą tysięcy zakonników na całym świecie.
I tak Waldemar zaczął propagować ideę Przyjaciół Misji w swojej wspólnocie. Jej rekolekcje, odbywające się w Lewinie, poprowadził oblat. Członkowie Prokury Misyjnej zostali zaproszeni, by opowiedzieli o oblackich misjach w parafii. – Na rekolekcjach 50 osób złożyło deklaracje włączenia do grona Przyjaciół; podczas niedzielnego głoszenia Słowa Bożego w parafii św. Rodziny ojcowie zebrali zapewne kilkaset takich deklaracji – dodaje.
Podczas Mszy św. oraz popołudniowego spotkania z ks. Mariuszem Boskiem można było usłyszeć z jakimi wyzwaniami mierzą się misjonarze. Niosą Ewangelię, ale też pomagają ubogim, prowadzą szkoły dla dzieci pozostawionych same sobie, opiekują się ludźmi opuszczonymi.
– Oblaci pracują w 70 krajach świata. Przez św. Jana Pawła II zostali nazwani „specjalistami od misji trudnych”. Przykładowo, jako pierwsi katolicy poszli z Ewangelią do Eskimosów (których właściwie powinno się nazywać Inuitami ) – mówi o. Bosek. – Pierwsi oblaci, którzy tam wyruszyli, zostali zamordowani. Następnych przyjęto, ale ich działalność ewangelizacyjna pozostawała długo bezowocna. Przełożony już chciał opuścić misję, gdy pewnego razu jakiś tajemniczy wędrowiec przyniósł mu list. Opisana w nim była historia życia św. Teresy od Dzieciątka Jezus; znajdowała się ponadto w przesyłce grudka ziemi z jej grobu.
Przełożony zawierzył misję świętej, rzucając symbolicznie grudkę ziemi z jej grobu na śnieg - na "ziemię" tego kraju. Po kilku dniach przyszli do niego rdzenni mieszkańcy domagając się chrztu. Dziś 30 proc. Inuitów to katolicy.
O oblatach, a także o Przyjaciołach Misji Oblackich przeczytać można na stronie misje-oblaci.pl – tam też znajduje się formularz zapisu. Swoje zgłoszenie można również przesłać na adres prokmis@oblaci.pl.