Odejście od pobożności maryjnej nam nie grozi

Polacy zapraszają Matkę Bożą do własnego domu, do swoich rodzinnych relacji, ponieważ kult maryjny dotyka jednej z najgłębszych potrzeb człowieka - potrzeby miłości macierzyńskiej.

Mówiąc o naszej maryjności trzeba sięgnąć daleko wstecz, do samego początku polskiej państwowości.

- Wiemy, że przed bitwą pod Grunwaldem polscy rycerze śpiewali „Bogurodzicę”, czyli pierwszy polski hymn. Oddawali się w ten sposób pod opiekę Matki Bożej - przypomina ks. dr Bartosz Mitkiewicz.

Jak dodaje, pobożność maryjna była ostoją tożsamości polskiego katolicyzmu. A przeglądając życiorysy wielkich Polaków i wielu polskich kapłanów widzimy, że kult Maryi odgrywał bardzo istotną rolę.

Jako doskonały przykład kapłan wskazuje kardynała Stefana Wyszyńskiego, który za swoje zawołanie przyjął dewizę Soli Deo per Mariam („Samemu Bogu przez Maryję”). W czasie uwięzienia (8 grudnia 1953 r.) Prymas Tysiąclecia dokonał osobistego aktu oddania się Maryi. Wokół jasnogórskiego tronu Królowej Polski zjednoczył cały naród.

A jednak wydaje się, że z pokolenia na pokolenie pobożność maryjna w Polsce traci na znaczeniu. Współczesnej młodzieży osoba Maryi nie pociąga tak mocno jak ich rodziców, czy dziadków. Widać to choćby po liczebności podczas nabożeństw maryjnych m.in. majowych, które kiedyś gromadziły tłumy w kościołach. Dzisiaj wciąż uczestniczy w nich sporo ludzi, ale średnia wieku z roku na rok się zwiększa.

Litanie, czy różańce kojarzone są wśród młodzieży jako "przestarzałe" i "dewocyjne" modlitwy. A może to tylko złudzenie lub powtarzany stereotyp?

- Do pewnych form pobożności trzeba dorastać. Myślę, że w Polce nadal istnieje np. fenomen pielgrzymek do sanktuariów maryjnych. Odejście od pobożności maryjnej nam nie grozi, ale faktem, jest, że trzeba szukać nowych form modlitwy, być może innych godzin nabożeństw, które przyciągną ludzi do Kościoła - oświadcza ks. dr. Mitkiewicz.

Jego zdaniem duża odpowiedzialność spoczywa na kapłanach w kwestii wytłumaczenia i wskazania, na czym polega prawdziwy i właściwy kult maryjny.

- Maryja zawsze prowadzi do Chrystusa czyi Per Mariam ad Christum. Matka Boża ma do przekazania pewne orędzie, które trzeba realizować. Dzięki Niej Ewangelia staje się bardziej ludzka - wyjaśnia wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego.

Podkreśla, że Matka Boża jest Królową Polski i nie ma w naszym kraju dekanatu, w którym by nie było kościoła Jej poświęconego. Nie ma w Polsce miejscowości, w której by nie było kapliczki ku czci Maryi.

- Kiedyś przywiozłem ze studiów figurkę Matki Bożej Fatimskiej i ofiarowałem ją do pewnego przedszkola, z którym współpracowałem. Ta figura pielgrzymowała po rodzinach przedszkolaków. A zatem chodzi o znalezienia być może formy bardziej aktualnej i interesującej, a przy tym głoszenie katechezy - uczula wikariusz wrocławskiej parafii pw. św. Rodziny.

Ogromną rolę, jak zaznacza, pełni tutaj przykład płynący od starszych np. dziadków. Może warto zabierać wnuki na wycieczki do sanktuariów maryjnych?

- Jak babcia pokaże, uklęknie, zaśpiewa litanię, jest bardzo prawdopodobne, że wnuki pójdą jej przykładem - uważa kapłan.

W Polsce, ale nie tylko, grupa tzw. sceptyków maryjnych oświadcza, że Maryja wielu ludziom przysłania Pana Boga, że czasem kult Matki Bożej zajmuje u wiernych  pierwszą pozycję, a nie ma w ich wierze miejsca na Trójcę Świętą. Maryja staje się bezwzględnym centrum Kościoła.

- Dlatego stale musimy tłumaczyć orędzie Matki Bożej i kierować się Pismem Świętym. Najbardziej wyrazistym fragmentem w tym kontekście jest scena z Kany Galilejskiej, kiedy Maryja mówi do ludzi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie”. Ona nigdy nie mówi nic od siebie. Poza fiat, czyli posłuszeństwem Bogu, którego nas uczy. Nigdy nic od siebie nie dodaje, nie uzupełnia, nie uatrakcyjnia - analizuje ks. dr Mitkiewicz.

Zauważa, że ludzie czasem skupiają się na nadzwyczajności, zapominając o normalności. Szukają niepotrzebnych wrażeń, stąd maryjność może być dla nich niezrozumiała lub błędnie kultywowana.

- Rola Maryi w Kościele została jasno i wyraźnie określona. Ja z kolei cieszę się, że uroczyście potrafimy obchodzić wciąż maryjne rocznice. Na przykład ostatnio świętowaliśmy 100. rocznicę objawień fatimskich. W wielu parafiach narodziła się wtedy tradycja odprawiania regularnie nabożeństw fatimskich, na które przychodzi sporo ludzi - opowiada ks. Bartosz.

Skąd ta silna miłość do Maryi u katolików? Odpowiedzi należy szukać w Piśmie Świętym, które pokazuje nam prawdziwy i wspaniały obraz Matki Boga.  Ponownie do głowy przychodzi obraz opisujący wesele w Kanie Galilejskiej (J 2, 1-12).

- Ona po cichu nie skupiając na sobie uwagi wyprosiła u swego Syna cud. To pokazuje, że warto zapraszać Maryję do własnego domu, do naszych rodzinnych relacji. Kult maryjny dotyka bowiem jednej z najgłębszych potrzeb człowieka - potrzeby miłości macierzyńskiej - podsumowuje wrocławski kapłan.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..