Klaretyńskie Dni Młodych 2018 za nami. Do ostatnich chwil wiele się działo.
Oto relacja kleryka Marcina z ostatniego dnia spotkania:
Niedziela przywitała nas ćwierkaniem ptaków i pięknym słońcem. Niektórzy, zwłaszcza ci, co poszli spać dopiero nad ranem, potrzebowali szczególnej zachęty, by wstać na Jutrznię i rozpocząć dzień z naszym dobrym ojcem w niebie. Później szybkie śniadanie, a po nim chwila na rozprostowanie kości, czy też pośpieszne dokańczanie zaplecionych do połowy różańców, by zdążyć przed zbliżającą się Mszą św.
Eucharystii przewodniczył tym razem o. Wojciech Kobyliński CMF, opiekun wrocławskich „Wawrzynów”. W kazaniu była mowa m.in. o tym, że 10 przykazań ze Starego Testamentu nie jest istotą chrześcijaństwa, bo dopiero Jezus objawił ich sens, streszczając je do dwóch przykazań miłości: Boga i każdego człowieka. Ojciec Wojciech przypomniał o tym, że miłość nie jest jedynie uczuciem, a nawet często oznacza robienie czegoś dobrego dla innych właśnie wtedy, kiedy nam się nie chce. Zadawał też pytania młodzieży, a dobre odpowiedzi nagradzane były cukierkami. Pod koniec Eucharystii poświęcone zostały ikony, wykonane poprzedniego dnia na warsztatach oraz wspomniane wcześniej różańce.
Następnym punktem dnia było spotkanie z Dominiką Figurską, aktorką teatralną i filmową, a także żoną i matką pięciorga dzieci. Pani Dominika mówiła o tym, jak Bóg jest obecny w jej życiu, małżeństwie i rodzinie – jak w trudnych momentach zaufanie Bogu i otwartość na to, czym On chce nas obdarzyć, okazywały się strzałem w dziesiątkę. Uczestnicy słuchali z wielką uwagą, a po skończonym spotkaniu chętnie robili sobie z naszym gościem pamiątkowe zdjęcia.
Nie minęło wiele czasu, a już udawaliśmy się do kościoła, by wziąć udział w kończącym tegoroczne Klaretyńskie Dni Młodych tzw. nabożeństwie rozesłania. O jego istocie opowiedział uczestnikom o. Antoni Piskorek CMF. Kreśliliśmy znaki krzyża na naszych uszach, oczach, ustach, sercu i barkach, a następnie każdy został namaszczony świętym olejem. Otrzymaliśmy błogosławieństwo, aby napełnieni Duchem Świętym wracać do środowisk, w których na co dzień żyjemy i tam dawać świadectwo swoim życiem o nieskończonej miłości Boga.
Po skończonym nabożeństwie i pysznym obiedzie, konsumowanym przez większość w plenerze, nadszedł czas na pakowanie się, wymienianie się kontaktami i pożegnania. Kiedy z parkingu odjeżdżały kolejne samochody z uczestnikami, w Krzydlinie robiło się coraz bardziej cicho i pusto...
Nie martwcie się – następne KDM już za rok. A dla tych, którzy nie chcą czekać tak długo, mamy wiele innych propozycji, by spotkać się wcześniej w naszej klaretyńskiej rodzinie. Szczegóły na stronie www.brakujeludzi.pl.