Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Losy żydów we Wrocławiu podczas Holocaustu

Swoją refleksją dzieli się ks. prof. Józef Mandziuk, historyk Kościoła, wykładowca na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu i na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Atak Państwa Izrael na Polskę, przeprowadzony na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz w 73. rocznicę jego wyzwolenia przez ambasador Annę Azari na zlecenie premiera Benjamina Natanjahu, składnia do ukazania położenia ludności żydowskiej w samej III Rzeszy na przykładzie Wrocławia.

Po dojściu Adolfa Hitlera do władzy 30 stycznia 1933 r., z miejsca zaczęto realizować hasła z dotychczasowych programów narodowo-socjalistycznych. Do wybuchu II wojny światowej wszystkie nazistowskie rozporządzenia wymierzone przeciw Żydom miały charakter dokuczliwych szykan i represji, których celem było usuniecie ich na margines życia społecznego i pozbawienia majątku oraz zmuszenie do opuszczenia Niemiec.

I rzeczywiście do 1 października 1941 r. wyemigrowało z Niemiec 170 000 niemieckich Żydów, a na miejscu pozostało jeszcze 163 693 osób pochodzenia żydowskiego. Zdecydowana większość posiadała niemieckie obywatelstwo, a pozostali wywodzili się z krajów ościennych i często byli określani jako bezpaństwowcy. Na emigrację nie udały się rodziny żydowskie z powodów materialnych, trudności uzyskania odpowiednich dokumentów bądź przyczyn osobistych (osoby starsze, schorowane) i rodzinnych. Dawni przemysłowcy, bankierzy, przedstawiciele wolnych zawodów, w ogóle ludzie zamożni zasadniczo znaleźli się za oceanem.

Po 1 września 1939 r. przywódcy III Rzeszy z szatańską wprost konsekwencją dążyli do zrealizowania holocaustu – całkowitej zagłady Żydów. Teologowie żydowscy na określenie ludobójstwa swojego narodu użyli jeszcze mocniejszego i jednoznacznie negatywnego określenia – szoach. Już w 1940 r. nastąpiły pierwsze deportacje Żydów na tereny okupowanej Polski, a w lipcu 1941 r. Hermann Göring nakazał Reinhardowi Heydrichowi poczynić odpowiednie przygotowania do rozwiązania „kwestii żydowskiej” w niemieckiej strefie wpływów w Europie. Ułatwić to miał obowiązek noszenia przez Żydów w miejscach publicznych na ubraniu naszywki w kształcie gwiazdy Dawida. Rozporządzenie sygnowane przez Heydricha 1 IX 1941 r. nabrało mocy ustawy wchodzącej w życie po dwóch tygodniach po ogłoszeniu. Było ono najbardziej „spektakularnym” posunięciem antyżydowskim od wypadków „nocy kryształowej” na terytorium III Rzeszy.

Jaka była reakcja biskupów niemieckich na restrykcyjne posunięcie władz wobec ludności żydowskiej w ogóle i Żydów-katolików w szczególności? Należy podkreślić, że znalazło ono natychmiastowy oddźwięk w katolickich kołach kościelnych. Kardynał Adolf Bertram , jako przewodniczący Konferencji Biskupów w Fuldzie, już 17 września skierował pismo do biskupów niemieckich, w którym odrzucał dyskryminację Żydów-katolików w życiu Kościoła katolickiego w Niemczech. Uczynił to pod wpływem biskupa berlińskiego Konrada von Preysinga, wrocławskiego kupca Emanuela Golletza, wrocławianina Kurta Mandowsky’ego i jezuity o. Teodora Richarda, duszpasterza przy kościele św. Ignacego Loyoli we Wrocławiu.

Sprawa oznakowania Żydów była też przedmiotem obrad podczas konferencji zwołanej przez wikariusza generalnego ks. Józefa Negwera. Uwzględniono na niej wspólny pogląd, ze ewentualne zarządzenie kościelne dotyczące oddzielenia katolików-niearyjczyków od pozostałych wiernych w kościele podczas nabożeństw byłoby sprzeczne z miłością chrześcijańską i godziłoby w podwaliny wiary wyłożone przez św. Pawła Apostoła. Stąd należy unikać tego rodzaju rozwiązania „jak długo to tylko jest możliwe”. Kardynał otrzymane sugestie wykorzystał w swoim liście z 17 września, skierowanym do rządców niemieckich diecezji. List pasterski kardynała Bertrama nie powstrzymał jednak władz przed wprowadzeniem w życie zarządzenia policyjnego dotyczącego oznakowania ludności żydowskiej.

Szczytem eksterminacyjnej polityki III Rzeszy wobec Żydów były postanowienia konferencji w Wannsee pod Berlinem, odbytej 22 stycznia 1942 r. Podjęto na niej decyzję o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”, czyli masowych deportacjach i zagładzie Żydów w okupowanej Europie. Do połowy 1944 r. ludność żydowską z terenu Dolnego Śląska wywieziono w 11 transportach. Pierwsza deportacja rozpoczęła się już 21 listopada 1941 r. i po czterech dniach aresztowani wyjechali z wrocławskiego dworca Nadodrze w kierunku Kowna. W tamtejszym getcie prawdopodobnie po tygodniu rozstrzelano 2000 Żydów z Wrocławia i Wiednia (693 mężczyzn, 1155 kobiet i 152 dzieci).

Drugi transport Żydów odszedł z Wrocławia do Izbicy n. Wieprzem. Tam 13 kwietnia 1942 r. wśród blisko tysiącosobowej grupy przeprowadzono selekcję, wybierając osoby zdolne do pracy, a pozostałych zamordowano w obozach śmierci w Sobiborze i Bełżcu. Następne trzy transporty odeszły z Wrocławia między czerwcem 1942 r. a marcem 1943 r. do Auschwitz i Teresina (w Protektoracie Czech i Moraw). Siódmy transport odbył się w ramach tzw. „fali marcowej”, czyli marcowych wywózek Żydów z całej Rzeszy do Auschwitz. Z Wrocławia 5 marca wywieziono 1405 osób pochodzenia żydowskiego: 809 od razu posłano do komór gazowych, a pozostałych przeznaczono na jakiś czas do pracy. W końcu marca zorganizowano następny transport, z którego osoby młodsze skierowano do Auschwitz, a starsze do Teresina.

Akcję dziewiątą przeprowadzono w czerwcu 1943 r., a ostatnie dwie akcje transportowe miały miejsce w 1944 r. We Wrocławiu pozostało niewielu Żydów w starszym wieku, chorych lub pełniących jakieś funkcje w gminie. W styczniu 1945 r. 150 ostatnich Żydów wysłano z Wrocławia do obozu koncentracyjnego w Groβ-Rosen. W ten oto sposób wrocławska społeczność starozakonna przestała istnieć.

Jakie stanowisko wobec deportacji Żydów zajął kardynał Adolf Bertram – arcybiskup-metropolita wrocławski? Z pewnością znał on położenie Żydów oraz rozmiary ich tragedii spowodowane restrykcjami i kolejnymi falami deportacji do obozów śmierci. Wobec bezcelowości interwencji u władz centralnych zdecydował się na podejmowanie nieoficjalnych przedsięwzięć zmierzających do udzielania pomocy materialnej za pośrednictwem zaufanych osób, uznając ją za jedynie skuteczną. Wiedział o ukrywaniu Żydów przez żeńskie zgromadzenia zakonne i zwracał się do osób wpływowych, m. in. hrabiny G. Magnis w Bytomiu, by w miarę możliwości roztaczali opiekę na ludnością żydowską.

Nie ulega wątpliwości, że inni biskupi niemieccy mieli informacje o losie Żydów i w roku „ostatecznego rozwiązania” kwestii żydowskiej wystosowali w sierpniu 1943 r. wspólny list pasterski na temat dekalogu, w którym podkreślali niepodważalne prawo do życia każdego człowieka, a także „ludzi obcego pochodzenia i rasy”. Niestety nie doszło do żadnej deklaracji episkopatu niemieckiego w sprawie holocaustu narodu żydowskiego. Wielu biskupów nie dawało wiary odnośnie ludobójstwa, bo też przekazy o zbrodni były trudne do sprawdzenia. Zresztą podobnie rząd amerykański w Waszyngtonie nie przyjmował do wiadomości przekazy, podawane przez bohaterskiego Jana Karskiego. Sami hierarchowie niemieccy usiłowali – acz bez większych rezultatów – ulżyć doli i bronić Żydów-katolików.

Tymczasem świat przyglądał się konaniu narodu żydowskiego w szponach swastyki hitlerowskiej, a niemiecki Kościół katolicki po prostu milczał. Natomiast na terenach okupowanej Polski, gdzie za ukrywanie Żyda groziła kara śmierci, pojawiały się bohaterskie czyny udzielania pomocy sąsiadom żydowskiego pochodzenia, dzięki której przeżyli oni straszliwy holokaust.

ks. prof. Józef Mandziuk

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy