Mapy mają to do siebie, że powinny być niezmienne, o ile nie zmienia się teren, który przedstawiają. Dzięki temu, korzystając z nich, mamy pewność, że dotrzemy na właściwe miejsce właściwą drogą. Te papierowe, choć nieco archaiczne w porównaniu z elektronicznymi, mają w sobie jeszcze ten element, że wymagają zastanowienia się. Poza tym pozostawiają większą swobodę wyboru. Te nowoczesne, krzyczące sztucznym głosem: „skręć w prawo!” albo „trzymaj się lewej!”, może i są wygodniejsze. Ale niekiedy ni z tego, ni z owego każą skręcić w jezioro albo do lasu. Zdaniem Andrzeja Grajewskiego zmienia się mapa medialna. Okazją do takiej refleksji stały się dni mediów w Stralsundzie (ss. 16–19), w trakcie których ewidentne było dla wszystkich, że czasy dla słowa drukowanego nastały nieciekawe, a będą pewnie jeszcze gorsze. Medialna mapa zmieniła się nie tylko ze względu na sposób korzystania z mediów. Konsekwencje odczuwać będziemy w jakości debaty publicznej, sposobów komunikowania się oraz polityki. Wszystko migruje do internetu, od lat systematycznie spadają nakłady znanych tytułów, a odpływ reklam powoduje, że sytuacja materialna mediów drukowanych jest coraz gorsza. Pozostaje mieć nadzieję, że zdrowy rozsądek powstrzyma roszady na tych mapach lub nada im trochę bardziej merytoryczny charakter. Że nie tylko o pieniądze chodzi w mówieniu, pisaniu, wydawaniu... po prostu w tworzeniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.