Mija 35 lat od wizyty Jana Pawła II we Wrocławiu. Zapraszamy 21 czerwca na specjalną konferencję do ratusza wrocławskiego.
Wrocław dobrze pamięta datę 21 czerwca 1983 roku. Tego dnia na spotkanie z papieżem Polakiem przybyło na wrocławskie Partynice 1,3 miliona ludzi. Pielgrzymki do miejsca spotkania z Ojcem Świętym szły do celu przez całą noc.
Śp. ks. inf. Adam Drwięga stwierdził, że Wrocław po tej wizycie odżył, ponieważ oczekiwano tutaj bardzo Jana Pawła II. Kardynał Henryk Gulbinowicz, który zmierzał wówczas z biskupami autobusem na Partynice, przejeżdżając przez zupełnie puste miasto pytał: "Czy Wrocław jeszcze śpi?".
- Ta wizyta papieża we Wrocławiu była jednym z najważniejszych wydarzeń w historii miasta. Dlatego zapraszamy na konferencję z okazji 35. rocznicy tych pięknych chwil, która dotyczyć będzie przesłania świętego Polaka dla Kościoła. - mówi Juliusz Woźny, rzecznik Centrum Historii Zajezdnia.
Wydarzenie odbędzie się w Sali Wielkiej we wrocławskim Ratuszu w czwartek 21 czerwca. o godzinie 12.30. Rozmowę poprowadzi ks. prof. Grzegorz Sokołowski, a wezmą w niej udział bp Andrzej Siemieniewski, ks. prof. Waldemar Cisło, Krzysztof Zanussi, prof. Andrzej Wiszniewski.
- Dodatkowo od 23 do 24 czerwca na placu przed bazyliką garnizonową pw. św. Elżbiety będzie można zobaczyć samochód papieski Lancia Thema V6, którym Jan Paweł II podróżował o diecezji rzymskiej. To miła niespodzianka dla wrocławian. Oprócz tego pod bazyliką garnizonową stanie wystawa fotograficzna - zapowiada J. Woźny.
Przy okazji dzieli się on swoim nietypowym pierwszym spotkaniem z papieżem.
- W czerwcu 1983 roku odbywałem roczną służbę w wojsku. W przeddzień przyjazdu Jana Pawła II w kilku podchorążych poprosiliśmy oficerów o pozwolenie na wyjście jednostki, aby uczestniczyć w spotkaniu z papieżem. Oczywiście nie było o tym mowy. Nie zgodzili się - wspomina rzecznik prasowy C.H. Zajezdnia.
W nocy obok koszarów przechodził tłumy pielgrzymów, zmierzając na Partynice.
- Krzyczeliśmy do nich z okien i machaliśmy im. Wołaliśmy, że chcemy iść, ale nie chcą nas puścić. Pielgrzymi odpowiadali: "Chodźcie z nami!". Nazajutrz podczas apelu oczywiście przełożony doniósł komu trzeba, co robiliśmy. Za karę wysłano nas na poligon, żebyśmy "sobie pobiegali". Kiedy odbywaliśmy swoją karę, nagle nad poligonem pojawił się biały helikopter. Oficerowie zgłupieli, a my z radości skakaliśmy i machaliśmy do papieża, który przelatywał właśnie nad nami. Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie z Janem Pawłem II - uśmiecha się Juliusz Woźny.