W parafii pw. św. Karola Boromeusza we Wrocławiu odbył się rodzinny festyn misyjny. Wiele atrakcji miało konkretny cel - promocję dzieł misyjnych realizowanych przez franciszkanów.
Jak zaznacza proboszcz, o. Marek Augustyn, z prowincji krakowskiej (do której należy również wrocławska wspólnota franciszkanów konwentualnych), w Peru, Boliwii, w Paragwaju, w Ugandzie, w Uzbekistanie pracuje ok. 40 braci. Nie wliczają się w to bracia, którzy pracują w Rosji i na Ukrainie. - Chodzi o to, by zapoznać ludzi z problematyką pracy na misjach, ale oczywiście mówimy zwłaszcza o naszych misjach. Prowincja krakowska jest tą, która prowadzi najwięcej samodzielnych misji - zaznacza.
Podkreśla, że utrzymanie tych wszystkich placówek wymaga zaplecza zwłaszcza modlitewnego, ale również oczywiście finansowego. - Tego typu akcje służą więc wsparciu naszych dzieł misyjnych.
Festyn to dzieło przede wszystkim prężnie działającego przy parafii koła misyjnego. - Oczywiście w dzieło włączyły się też inne wspólnoty - wyjaśnia o. M. Augustyn. Organizatorzy przygotowali kilkanaście stanowisk. - Najpopularniejsze są te, które są bezpośrednio związane z misjami. Są na nich pamiątki przywiezione z różnych krajów przez misjonarzy, którzy "przewinęli" się przez wrocławską parafię franciszkanów - najpierw pracowali w naszej parafii, a potem wyjechali za granicę. Dużym zainteresowaniem, zwłaszcza dzieci, cieszyła się przymierzalnia strojów misyjnych - zaznacza.
Oprócz tego były stoiska wydawnicze, na których można było zakupić publikacje dotyczące m.in błogosławionych męczenników z Peru - o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka. Dzieci mogły pomalować sobie twarz i wziąć udział w konkursie plastycznym. Był też rodzinny konkurs wiedzy o misjach oraz koncerty chóru parafialnego oraz zespołu dziecięcego "Mały Asyż".
Jedną z atrakcji był przyjazd... św. Jana Pawła II. Wyglądał on bardzo autentycznie - w asyście policji i w otoczeniu ochroniarzy. O. Marek Augustyn zwrócił uwagę, że papież Polak był tym, który odwiedzał kraje misyjne i sam był misjonarzem, który odwiedził 130 krajów na świecie.
- Takie festyny bardzo integrują parafię. Ci ludzie zupełnie inaczej patrzą na siebie pod kościołem. Oni się znają, zatrzymują na chwilę rozmowy. Wspólnota parafialna przestaje być anonimowa. To też jest bardzo pozytywny objaw - dodaje franciszkanin.