Czarny sport ma u nas tradycje

Żużel i Wrocław łączy niezwykła więź. Pokazuje to wystawa "Na wirażu. Historia wrocławskiego żużla".

Aby zrozumieć, jak specyficzna i mocna więź łączy tego typu wyścigi motocyklowe ze stolicą Dolnego Śląska warto obejrzeć wystawę, którą umieszczono na wrocławskim rynku. Będzie ją można oglądać do 27 lipca. Całość przygotowało Centrum Historii "Zajezdnia" we współpracy z klubem WTS Sparta Wrocław.

Już coraz mniej osób pamięta, jak dużą rolę odgrywała rywalizacja żużlowa dla lokalnej społeczności. To piękny kawał historii naszego regionu. Złośliwi śmieją się, że żużel przyciągał i przyciąga więcej kibiców niż piłka nożna, czyli jest najpopularniejszym sportem we Wrocławiu...

Plansze bogate w archiwalne zdjęcia przypominają, że żużel, który na świecie zyskiwał popularność jeszcze przed II wojną światową, w Polsce przyjął się po wojnie ze zdwojoną siłą.

Kiedy tylko ustały wojenne działania, rozmaici zapaleńcy wyciągali z zakamarków ukryte przed światem części, z których następnie montowali składaki lub fasowali kompletne motocykle, często poniemieckie. Rozpoczęły się wyścigi – w Warszawie, Łodzi i Krakowie, na Pomorzu, na Śląsku. W małych miejscowościach i w największych miastach. Również we Wrocławiu

 - pisze we wstępie do wystawy jej autor dr Robert Noga.

Na wystawie znajdują się nie tylko archiwalne materiały, ale także współczesne zdjęcia najwybitniejszych zawodników wrocławskiej Sparty oraz relacje imprez światowej rangi odbywających się na Stadionie Olimpijskim.

Młodzi nie znają czasów, kiedy w stolicy Dolnego Śląska zawody żużlowe biły rekordy zainteresowania. To tutaj rozgrywano najważniejsze zawody krajowe, m.in. finały Indywidualnych Mistrzostw Polski oraz pełne emocji zawody ligowe. Wrocławski Stadion Olimpijski na mapie światowego żużla przez dziesięciolecia uchodził za miejsce kultowe.

Żużlowej wystawie towarzyszą ciekawe wydarzenia. Niedawno w Centrum Historii "Zajezdnia" gościł legendarny działacz Sparty Wrocław Lucjan Korszek, rocznik 1939. Wspominał on początek swojej długiej przygody ze sportem motorowym.

- Pierwsze zawody, w których uczestniczyłem, to był międzypaństwowy mecz Polska-Holandia w 1949 roku na Stadionie Olimpijskim. Miałem wtedy 11 lat i wybrałem się tam z tatą. Pamiętam tę rywalizację bardzo dobrze. Start i meta znajdowały się od strony wieży. Jeden z zawodników miał upadek tuż przed końcem i dociągnął motocykl do mety. Na długo utkwił mi ten obraz w pamięci - opowiadał pan Lucjan.

Od 1950 roku młody Lucek zaczął sam chodzić na żużlowe mecze. Przychodził pod stadion, stawał koło bramy i zaczepiał przypadkową rodzinę, która wchodziła na obiekt: "Mogę pójść z państwem? Niech mnie pan wprowadzi na stadion!". - Ludzie wtedy byli bardzo uprzejmi i jeden drugiego zabierał - zapewnił L. Korszek.

Sam karierę sportową rozpoczął w 1958 roku, gdy zapisał się do wrocławskiej Sparty. W 1959 r. uzyskał licencję uprawniającą do startów we wszystkich imprezach motorowych, takich jak: rajdy obserwowane, motocross, enduro oraz wyścigi drogowe. Startował w zawodach motocyklowych w latach 1959-1979.

- Wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż współcześnie. Ustrój był jaki był, więc startowały ekipy górnicze, milicyjne itp. Rozdawano 4-stronicowe programy wyścigów, które w trakcie wypełnialiśmy ołówkami atramentowymi. Dzisiaj młodzi już nawet nie wiedzą, co to jest. Jak się pośliniło rysik, wtedy robił się fioletowy i można było pisać. Aha! I w programach nie było ani jednej reklamy! - tłumaczył legendarny działacz Sparty.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..