Od początku starali się budować swoją miłość w zgodzie z tym, czego uczy Kościół. Teraz jako małżeństwo przekonują się z każdym dniem, że to najlepsza droga.
Kolejnymi gośćmi Salwatoriańskiego Forum Młodych w Dobroszycach byli Magdalena Korzekwa-Kaliszuk oraz Zbigniew Kaliszuk.
- Nie mamy wątpliwości, że wybrana przez nas droga to ta, do której zaprosił nas Pan Bóg. On nam ją wymyślił - mówiła Magdalena.
Zachęcała z mężem młodzież do zaufania Panu Bogu i do wiary, że droga Boża jest najlepsza dla każdego człowieka.
- Od początku staraliśmy się budować naszą miłość w zgodzie z tym, czego uczy Kościół i teraz jako małżeństwo przekonujemy się z każdym dniem, że to najlepsza droga - stwierdził Zbigniew.
Jak dodał, ludziom wydaje się, że na początku relacji damsko-męskiej pojawia się silne zauroczenie, a potem wkrada się rutyna i miłość umyka, przemija. Tak mówi nawet wielu zadeklarowanych katolików.
- My przekonujemy się, że z każdym dniem nasze małżeństwo jest coraz piękniejsze i wierzymy, że tak będzie dalej. Znamy wokół siebie ludzi z wieloletnim stażem małżeńskim, którzy są coraz szczęśliwsi - stwierdził mąż.
Podkreślał, że nie chcieli zadowalać się jakąś namiastką, byle czym, marzyli po prostu o wielkiej i pięknej miłości aż po grób. A bardzo często próbuje się zabijać ludzkie pragnienia i marzenia o tym, żeby kochać i być kochanym.
- Ja też miałam takie marzenia, będąc nastolatką. Natomiast współczesny świat wmawia nam, że tak nie można, że nie da się kochać przez całe życia. A to nieprawda. My znamy tę drogę. Pan Bóg nam przedstawił ją w Ewangelii, a Kościół nam ją sukcesywnie przypomina - mówiła M. Korzekwa-Kaliszuk.
Dzięki temu, że goście Salwatoriańskiego Forum Młodych żyli w przedmałżeńskiej czystości, że nie mieszkali razem wcześniej, ślub był dla nic nie tylko papierkiem, ale wnosił zupełnie nową jakość życia.
- Na co dzień pracuję w warszawskiej korporacji i spotykam się z ludźmi o różnym podejściu. I wielu myśli, że małżeństwo zawiera się z tradycji, z przyzwyczajenia, żeby rodzice byli zadowoleni. I nic ono w ludzi nie zmienia - opowiadał Zbigniew Kaliszuk.
Zaznacza, że budowanie związku tak, jak uczy Kościół, przynosi w jego małżeństwie dzisiaj wymierne korzyści. - Widzimy na sobie, że to ma sens, że to wszystko dla dobra ludzi - oświadczył mąż.
Małżonkowie przyznali, że droga, którą obrali, nie była łatwa. - Czystość nie oznacza tylko abstynencji seksualnej, ale chodzi także o czystość myśli, o to, po co sięgamy, co czytamy i oglądamy. Chodzi także o podejście, o szacunek. Dla nas było naturalne, że zarezerwowaliśmy najbardziej intymny gest dla najbardziej intymnej więzi, dla osoby, która jest najważniejsza - tłumaczyła Magdalena.
Jej zdaniem zaproszenie Pana Boga do życia w czystości chroni przed cierpieniem i daje radość. Relacja małżeńska nabiera zupełnie innego wymiaru.
- Warto wokół mieć ludzi, którzy podzielają waszą wiarę i wartości, bo to umacnia i pomaga wytrwać w postanowieniach. A czystość jest otwarta dla każdego. To postawa, którą można objąć każdego dnia. Zawsze można zacząć od nowa! - zachęcał młodzież Zbigniew Kaliszuk.
Z przerażeniem obserwuje, jak dzisiaj kwestionuje się trwałość miłości małżeńskiej. 30-40 proc. młodych małżeństw w Polsce się rozpada. A nauka Kościoła, która mówi o nierozerwalności małżeńskiej, to coś niesamowicie cennego. Przysięga pieczętuje miłość na całe życie, do końca.
- Dla nas obojga małżeństwo jest nierozerwalne, jesteśmy ze sobą, by razem pokonywać przeszkody, a nie się poddawać - podsumował Zbigniew.
Młodzi małżonkowie wyjaśniali także, z czym jest współcześnie mylona prawdziwa miłość.
- Kiedy człowiek się zakochuje, bardzo ławo pomylić miłość z czymś, co nią jeszcze nie jest, albo co w ogóle nią nie jest. Np. z zakochaniem, czyli konkretnym stanem emocjonalnym. Może być ono idealnym początkiem miłości, ale samo w sobie nią nie jest. Miłość w swojej istocie jest decyzją troski o dobro drugiego człowieka - mówiła Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.
Jej mąż dodał, że z drugiej strony oprócz świadomej decyzji potrzebne są jednak uczucia. One działają jak wiatr na żaglówce - popychają do przodu, rozwijają, ale same nie wystarczają.
- Miłość nie równa się przyjemność i miłość nie równa się seks. To kolejne współczesne mity. Ludzie mylą miłości z tolerancją i akceptacją. Jeśli mąż zdecydował się mnie kochać i poznał mnie dobrze w narzeczeństwie, wiedział z czym będzie musiał walczyć. Przyjął mnie z tym bagażem. Ale to nie znaczy, że on ma moje wady tolerować i akceptować - nie. On mi pomaga je przezwyciężać. Kochać oznacza pomagać przy stawaniu się lepszym - opowiadała Magdalena.
Miłość ma wiele wspólnego z akceptacją, ale nie oznacza zupełnego odpuszczania. Mamy się stawać w małżeństwie coraz lepsi.
- Widzimy, z jaką krytyką mierzy się Kościół ze swoim nauczaniem o małżeństwie, bo panują w świecie odmienne wzorce. A miłość to nie chwilowe uczucie - skwitował Zbigniew.