Cesarz Dioklecjan kazał ją ubiczować, utopić, przeszyć strzałami. Filomena - patronka parafii w Gniechowicach, jedynej w Polsce pod tym wezwaniem - wciąż żyła, cudownie ocalana od śmierci. Podczas uroczystości odpustowych można było poznać jej dzieje.
A to za sprawą przygotowanego z wielkim rozmachem przedstawienia – w reżyserii Elżbiety Gajdy. Widownia, przeniesiona w starannie ozdobione antyczne wnętrza, poznała rodziców Filomeny, greckich arystokratów, nie mogących doczekać się potomstwa. Dopiero gdy – dzięki namowom pewnego medyka – zwrócili się do Chrystusa, urodziła im się córka. Nazwali ją Filomeną. Bardzo wcześnie poświęciła swe dziewictwo Jezusowi. Kiedy więc potem sam cesarz Dioklecjan zapragnął pojąć ją za żonę, odmówiła. Kolejne tortury nie złamały postanowienia 13-letniej dziewczyny. Oprawcy ostatecznie pozbawili ją życia przez ścięcie głowy – umarła w piątek, w godzinie, o której umierał Jezus. „Niech już idzie do tego swojego Oblubieńca” – stwierdził cesarz.
Przedstawienie prezentowane jest w ramach uroczystości odpustowych od kilku lat – co roku jednak wzbogacane o nowe elementy. – Filomenę, na różnych etapach życia, grały trzy osoby: Pawełek (jako niemowlę), Zuzia i Monika – mówi Elżbieta Gajda, której mąż wcielił się w Dioklecjana, a córka Gabriela, doktorantka filologii klasycznej, wprowadziła widownię w kontekst historyczny prześladowań chrześcijan za czasów patronki parafii. – W tym roku nasi aktorzy uczestniczyli w warsztatach teatralnych prowadzonych przez Katarzynę Zawadzką. Znaleźli się w tym gronie i policjant i operator dźwigu (był nauczycielem Filomeny), lekarz weterynarii (medyk rodziców świętej), pani sekretarka ze szkoły w Krzyżowicach (Matka Boża ukazująca się męczennicy), osoby pracujące w stadninie koni, w służbie zdrowia i wiele innych. W tym roku postanowiliśmy zakupić… fontannę, która odegrała swoją role w scenografii.
Pani reżyser wyjaśnia, że scenografia, kostiumy nawiązują do obrazu znajdującego się w ołtarzu głównym kościoła. W scenie finałowej, scenie triumfu św. Filomeny w niebie, jest ona ubrana tak, jak na ołtarzowym wizerunku. Stroje przygotowywano z wielką starannością. Jeden z aktorów – pan Dominik, programista (ojciec Filomeny) – sam sobie nawet swoją szatę ozdabiał meandrem greckim. Podczas przedstawienia zabrzmiała pieśń ku czci świętej – w wykonaniu chóru parafialnego pod dyr. Jacka Mroza, z solistą Wojciechem Kotlikiem, chłopcem, którego talent został „odkryty” właśnie dzięki zaangażowaniu w działalność chóru (występował już m.in. w Japonii). Ważną rolę w przedstawieniu odgrywa proboszcz – ks. Jarosław Wawak – który chrzci rodziców Filomeny i ją samą. Podczas egzekucji świętej, pochodzącej z greckiej rodziny, rozbrzmiewają przejmujące słowa greckiej modlitwy.
Przedstawienie w Gniechowicach prezentowano po raz trzeci; aktorzy występowali także w Krzeszowie, na spotkaniu członków Żywego Różańca, któremu św. Filomena patronuje. W Gniechowicach każdego 11 dnia miesiąca odprawiana jest nabożeństwo ku czci św. Filomeny – można się wówczas modlić przy jej relikwiach, które sprowadził tu norbertanin br. Pelegrini, oraz zostać namaszczonym olejem św. Filomeny.
Uroczystości odpustowe rozpoczęły się Mszą św., której przewodniczył o. Damian Stachowicz, franciszkanin z Legnicy. – Niech jej niezłomna wierność będzie ciągłym wołaniem o naszą wierność Bogu – mówił, wskazując na kilka konkretnych wyrazów wierności: dotrzymywanie obietnic, zdolność do zachowania tajemnicy, trwania przy drugiej osoby w każdych okolicznościach.
Na odpustowe świętowanie do podwrocławskich Gniechowic przybyli pielgrzymi z Wrocławia, z różnych stron Polski, a także ze Stanów Zjednoczonych i Holandii. Obecna była również… imienniczka św. Filomeny. Wśród darów przyniesionych w procesji do ołtarza znalazł się sztandar ufundowany przez jedną z czcicielek świętej – Beatę Tatarę.
Po Eucharystii wokół kościoła wyruszyła procesja z Najświętszym Sakramentem, relikwiami i figurą św. Filomeny, z udziałem dziewcząt i kobiet w „szatach św. Filomeny” (które mogły przywdziać wszystkie chętne panie), z liliami i palmami w dłoniach. Wkrótce rozpoczęło się Dolnośląskie Święto Rodzin, organizowane przez parafię i Stowarzyszenie Przyjaciół Gniechowic, w które włączyła się cała lokalna społeczność. Pośród licznych atrakcji nie brakło występu ks. Kuby Bartczaka „Złap rap”.