36. PKO Wrocław Maraton wygrali Kenijczycy. Zwycięzców, którzy pobili życiowe rekordy, cieszyli się z dotarcia do mety lub po prostu z udziału w biegowym święcie, było jednak dużo więcej.
Rekord trasy (02:13:28) nie został pobity. Najlepszy czas osiągnął Barnabas Kipyego (02:17:49), a wśród pań Matebo Ruth Chemisto (02:43:55). Najszybsi Polacy (Kamil Jastrzębski – 02:24:37 oraz Antonina Biała – 02:57:37) znaleźli się, i wśród mężczyzn i wśród kobiet, na szóstych miejscach.
Wśród biegnących można było spotkać ks. Rafała Kowalskiego, rzecznika wrocławskiej kurii, dyrektora Radia Rodzina. Na metę dotarł z czasem 3:22:27, poprawiając swój życiowy rekord o 30 sekund.
- Biegło się bardzo dobrze - mówi. - Pogoda sprzyjała, atmosfera na trasie była świetna. Ludzie pomagali sobie, wspierali się. Muszę powiedzieć, że maraton uczy pokory. Nigdy nie można być pewnym sukcesu. Możesz przebiec świetnie 20 kilometrów, a i tak nie dotrzeć do mety. Gdy człowiek dobiega do niej, najpierw się cieszy, że dotarł, potem dopiero patrzy na czas. Jestem zadowolony z poprawy swojego rekordu życiowego - tylko o 30 sekund, ale jednak.
Ks. Rafał dodaje, że przygotowanie się do maratonu to kwestia kilku miesięcy. - To nie jest taki dystans, że wstaniesz z kanapy i go przebiegniesz - tłumaczy. - Trzeba biegać, ale również wykonywać różne ćwiczenia - wbrew pozorom nie tylko na nogi, ale także na przykład na kręgosłup. Przed startem należy pilnować diety. Z pewnych posiłków lepiej zrezygnować (np. smażonych potraw, kawy), zadbać o takie, które dostarczą wiele substancji odżywczych. Przy takim wysiłku np. spadek magnezu czy potasu jest naprawdę odczuwalny. Maraton to kwestia pewnych wyrzeczeń. Dla mnie jednak, jak wspomniałem, to przede wszystkim lekcja pokory.
Ks. Rafał Kowalski Archiwum prywatne
Wśród zawodników znalazła się także przedstawicielka grupy 2 wrocławskiej pielgrzymki na Jasną Górę Agata Combik /Foto Gość