Jedenaście osób w ramach projektu Soultrace wyruszyło w środę o poranku autostopem do czterech świętych miejsc we Włoszech. Inicjatywa ma wymiar ewangelizacyjny.
Są młodzi, aktywni i rządni przygód, a przy tym noszą silną wiarę w sercu. To społeczność Soultrace. Tym razem podzielili się na grupy i podjęli wyzwanie, by w ciągu tygodnia dojechać z Polski autostopem do wybranych świętych miejsc we Włoszech, a potem wrócić. Każda ekipa ma swojego patrona i właściwie to do niego zmierza.
Julia, Adam i Basia odwiedzą św. Franciszka z Asyżu. Kasia, ks. Dawid i Dorota jadą do San Giovanni Rotondo, by zobaczyć się ze św. ojcem Pio. Martyna i Wojtek kierują się do Cascii, gdzie mieszka św. Rita. Ania, Ada i Tomek udają się do Rzymu, do św. Filipa Neri.
Wszyscy wyruszyli w jednym czasie, z jednego miejsca, o poranku w środę 19 września. Wcześniej uczestniczyli we Mszy św. rozesłania.
- Włochy wydawały nam się idealnym miejscem na zrealizowanie tego pomysłu. Są przeniknięte kulturą katolicką na wskroś i znajdują się dość daleko, by dojechać tam autostopem przez kilka dni - mówi Dorota Kowalczyk, organizatorka i pomysłodawczyni Soultrace.
Podkreśla, że uśrednione tempo podróżowania tym sposobem to ok. 1000 kilometrów na dobę. Kto przemieszcza się szybciej, ma czas, by poznać i zwiedzić okolice. Młodzi mijają bowiem piękne i malownicze tereny.
Niektórzy uczestnicy przeżywają pierwszą tego typu podróż, dlatego w każdej ekipie znalazł się jeden doświadczony autostopowicz i jeden mężczyzna. Wyzwanie podjął także kapłan - ks. Dawid Kostecki, duszpasterz całego środowiska Soultrace, opiekun duchowy dla tych ludzi.
Wyjazd poprzedziły specjalnie przygotowane dwudniowe rekolekcje, które nie tylko wzmacniały duchowo uczestników, ale, szczególnie dla początkujących, stały się także okazją do przekazania najważniejszych praktycznych informacji, świadectw z poprzednich autostopów, porad i wskazań dotyczących bezpieczeństwa.
- Chcieliśmy ułatwić wejście w ten świat, żeby nie uczyć się za dużo na błędach, bo podróż autostopowa jest specyficzna i wymagająca - stwierdza D. Kowalczyk.
Każdy jedzie swoim tempem. Grupy mogą, ale nie muszą spotykać się na trasie. Założenie ostateczne jest klarowne: w niedzielę 23 września uczestniczyć w Eucharystii w świątyni, która jest miejscem kultu danego patrona.
Po osiągnięciu celu każda ekipa zamelduje to pozostałym przez media społecznościowe. A od poniedziałku rano rozpocznie się… wyścig powrotny do Polski. Żeby było sprawiedliwie, organizatorzy przeliczą czas na kilometry.
Wyjazd od początku opisywany był jako chrześcijański, ale uczestnicy niekoniecznie musieli być ludźmi wierzącymi. Czasem ktoś poszukuje swojej drogi, chce po prostu poznać coś nowego.
- Nie sprawdzamy jakichś certyfikatów wiary. Mogła z nami jechać osoba zupełnie niewierząca. Każdy ma swój wewnętrzny cel tej podróży, jakieś założenie w sercu. To już jego sprawa. My dajemy okazję. Uczestnik ma się dostosować po prostu do regulaminu - mówi Dorota Kowalczyk, założycielka projektu Soultrace.
Wrocławianka dodaje, że autostop do Włoch stał się okazją, by poznać bliżej wielkie postacie świętych Kościoła katolickiego.
- Chcemy burzyć stereotyp człowieka wierzącego jako człowieka nudnego. Jesteśmy Bożymi wariatami. Łączymy swoją aktywność sportową z wiarą, która jest z nami 24 godziny na dobę, nie tylko gdy jesteśmy w kościele - dodaje Julia Bednarek, która stopowała do Asyżu. Zaangażowała się w projekt Soultrace i nie jest to jej pierwszy wyjazd.
Cała akcja ma wymiar ewangelizacyjny. Młodzież oprócz podróży w miejsca święte do swoich patronów nie zapomina także o modlitwie w trasie i dawaniu prostego świadectwa swoim zachowaniem.
- Po wyjściu z pojazdu modlimy się każdego kierowcę - informuje ks. Dawid Kostecki. Zdarza się, że autostopowicze modlą się razem z kierowcami po drodze.
- Udało nam się odmówić dziesiątkę z jedną panią w trasie. Podała nam nawet swój numer, żebyśmy codziennie o 20 podsyłali jej wiadomości, jak nam idzie - mówi Anna Olma, uczestniczka.
Widać więc wyraźnie chrześcijański rys podróży, jednak nie chodzi o narzucanie się każdemu napotkanemu człowiekowi ze swoją religijnością. Wręcz przeciwnie. Młodzież chce dawać świadectwo swojej wiary poprzez czyn i nieagresywną rozmowę. Pokazują, że są aktywni, młodzi, pełni radości i werwy, a wszystko to wypływa z ich wiary w Boga.