Towarzystwo im. Edyty Stein przygotowało wyjątkową propozycję dla tych, którzy chcą bliżej, lub w innej niż dotąd formie, poznać słynną wrocławiankę.
Mogą spojrzeć na nią oczami artystów reprezentujących różne dziedziny twórczości. Multimedialny album zawiera tekst dwuaktowego dramatu autorstwa Mariana Skutnika „Synagoga 22”, płytę z etiudą filmową (Wojciech Hejno), płytę muzyczną z psalmami (Adam Milwiw-Baron) oraz komiks przygotowany na podstawie tekstu Mariana Skutnika z ilustracjami Mariusza Matwieja i Szczepana Skutnika.
U podstaw multimedialnego projektu znalazł się wspomniany dramat Mariana Skutnika – wrocławskiego pisarza i dramaturga, twórcy słuchowisk radiowych, dziennikarza i publicysty.
– Tajemnica życia Edyty Stein nie jest łatwa do uchwycenia. Dla mnie punktem wyjścia były jej listy – wyjaśnia autor. – Przeczytane treści starałem się wyrazić w wersji dramatycznej. Skoncentrowałem się na dwóch „punktach krytycznych”. Pierwszy z nich widoczny jest w pierwszym akcie, gdy podczas rodzinnego spotkania we Wrocławiu stopniowo wychodzą na jaw rozmaite problemy rodzeństwa Edyty. Prawdziwa „bomba” wybucha, gdy ona sama oznajmia swojej mamie, że została katoliczką.
Drugi „punkt krytyczny” to dramatyczne chwile w Karmelu w Kolonii, gdy ważą się losy zakonnicy żydowskiego pochodzenia. Wiadomo, że Edyta wraz z siostrą Różą były bliskie przedostania się do Szwajcarii – gdzie być może znalazłyby ocalenie. Plan ostatecznie się nie powiódł.
Na okładkach wszystkich części tworzących album widać zarys postaci karmelitanki spoglądającej przez zakratowane okno na dawną synagogę wrocławską, która znajdowała się na Podwalu, a została spalona w 1938 r.
– To nawiązanie do chwili, gdy Edyta jedzie do obozu w Auschwitz. Wiadomo, że ta jej ostatnia podróż koleją prowadziła przez Wrocław. Pociąg zatrzymał się na stacji Wrocław-Nadodrze. Byli podobno świadkowie, którzy widzieli tam Edytę, 6 sierpnia 1942 r. – mówi M. Skutnik.
Wyjaśnia, że na pewno nie mogła spoglądać przez tak duże okno jak na ilustracji; nie mogła też widzieć przez nie na przykład synagogi czy innych miejsc prezentowanych pod koniec komiksu. Być może jednak takie obrazy „przelatywały” przed oczyma jej wyobraźni. Wrocław oznaczał dla mniej mnóstwo wspomnień.
„Dzieło, do którego posmakowania gorąco was zapraszam, jest efektem pracy, pasji i wiary wielu twórców, wielu ludzi dobrej woli, którzy żyją w przekonaniu, że postać Edyty Stein, Teresy Benedykty od Krzyża zasługuje na to, by jej historię poznać, jej naukę sobie przyswoić, a przykład z niej brać każdego dnia” – zachęca ks. Jerzy Witek, prezes Towarzystwa im. Edyty Stein.
Album jest dostępny nieodpłatnie w Domu Edyty Stein (kontakt TUTAJ) – dla zorganizowanych grup, które chciałyby poznać bliżej św. Teresę Benedyktę od Krzyża, na przykład uczestnicząc w zajęciach jej poświęconych.