O tym, jak salwatorianin z Trzebnicy szedł pieszo do Matki Bożej Częstochowskiej, ale… za Oceanem Atlantyckim.
Pierwszego dnia trasa wiedzie z Chicago do klasztoru karmelitów bosych w Munster, gdzie znajduje się sanktuarium maryjne. Kolejnego dnia pielgrzymi przechodzą krótszy odcinek już do sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville.
- Zapisy organizowane są w parafiach polonijnych w Chicago, w okolicy oraz w różnych sklepach. W tym roku w pielgrzymce udział wzięło prawie 6 tysięcy osób, a oprócz tego kilka tysięcy ludzi przyjechało na koniec, do sanktuarium. Łącznie modliliśmy się w gronie 10 tysięcy wiernych - opowiada specjalnie dla „Gościa” ks. prof. Bogdan Giemza SDS.
Pieszą Pielgrzymkę Polonijną z Chicago do Merrillville w Stanach Zjednoczonych organizują co roku salwatorianie Prowincji Polskiej. W tym roku odbyła się już 31. edycja. Miała ona silny akcent wrocławski, ponieważ Mszy św. na rozpoczęcie oraz zakończenie pielgrzymki przewodniczył abp Józef Kupny. Metropolita wrocławski wygłosił także homilię.
Wysoka frekwencja wydarzenia utrzymuje się od kilku lat. Dwudniowe rekolekcje w drodze to ważne wydarzeniem w życiu Polonii amerykańskiej. Wielu uczestniczy w nich co roku i wyczekuje kolejnych edycji.
Tegoroczna pielgrzymka polonijna przeszła pod hasłem „Pod płaszczem Maryi”. Jedną z konferencji wygłosił salwatorianin z Trzebnicy. - Odnosząc się do głównego tematu naszej wędrówki, rozwinąłem historię powstania oraz rozwoju modlitwy „Pod Twoja obronę” - mówi ks. prof. Giemza.
Wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego zwraca uwagę na ciekawe reakcje mieszkańców oraz kierowców podczas trasy.
- Odbierają to z niedowierzaniem, jako niespotykane wydarzenie. Wypytują, o co chodzi. Kiedyś zdarzały się przypadki, że kierowcy zatrzymywali się i pytali, czy zepsuł się komuś samochód, że ludzie idą pieszo. Oferowali nawet pomoc w dotarciu do celu - uśmiecha się salwatorianin.
Jak opisuje, klimat pielgrzymki jest podobny do pieszych pielgrzymek w Polsce, jednak nie ma podziału na grupy. Idzie się zwartą kolumną eskortowaną cały czas przez miejscową policję. Na trasie zapewnione jest wyżywienie, opłacone przy zapisach. - Zdecydowana większość modlitw i konferencji wygłaszana jest w języku polskim. Z myślą o Polakach młodszej generacji, którzy słabiej znają nasz język, by mogli się go uczyć - tłumaczy ks. prof. Bogdan Giemza.
Kapłan pracujący na co dzień w Trzebnicy kilkakrotnie brał udział w pieszych pielgrzymkach w Polsce, więc atmosfera pielgrzymowania jest mu bliska.
- W Stanach Zjednoczonych widać większe zróżnicowanie wiekowe. U nas w zdecydowanej większości idą ludzie młodzi. Tam natomiast często wędrują całe rodziny - począwszy od dzieci przez młodzież i osoby dorosłe - tłumaczy ks. prof. Giemza.
Zaskoczyły go pozytywnie setki wolontariuszy – od służby medycznej, przez zajmujących się nagłośnieniem, porządkowych, odpowiedzialnych za wyżywienie itd. Obiad w pierwszym dniu zafundowała dla wszystkich pielgrzymów rodzina Sieczków, która czyni tak od pierwszej edycji pielgrzymki/
Za oceanem modlitwa w drodze wygląda podobnie jak u nas. - Jest czas na Eucharystię, godzinki, Różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Wybrzmiewają tradycyjne i nowe pieśni religijne - mówi trzebnicki kapłan.
Nowością jest transmisja wydarzenia przez internet. Zapis pielgrzymki można znaleźć na stronie polonijnapielgrzymka.com.
- Pierwszy raz transmisję przeprowadzono w ubiegłym roku dla osób, które z różnych powodów nie mogą pójść na pielgrzymkę, choć bardzo by chciały. W ten sposób włączają się duchowo - mówi ks. prof. Giemza.
To interesująca propozycja dla wiernych z archidiecezji wrocławskiej. Szczególnie, gdy na ekranie można zobaczyć postać znajomego kapłana wędrującego po drugiej stronie kuli ziemskiej.