Postać Edyty Stein zafascynowała mnie jeszcze w czasie studiów filozoficznych. Ostatecznie przecież młodzieńcze lata swojego życia - w tym część studenckiego okresu - spędziła w moim mieście, tu, we Wrocławiu.
Choć głównym zainteresowaniem Edyty podczas okresu getyńskiego była filozofia, postanowiła jednak nie zaprzepaścić okazji zwiększenia znajomości innych dziedzin nauki.
Poszerzyła więc swój rozkład zajęć o wykłady z germanistyki i historii: „Ponieważ zamierzałam pozostać tu tylko jedno lato, chciałam bardzo wykorzystać je po to, by poznać germanistów i historyków innych niż wrocławscy. Wykład na temat >Borne, Heine i młode Niemcy< u Ryszarda Weissenfelsa był bardziej wypoczynkiem niż pracą. Również surowego i wzbudzającego postrach Edwarda Schrodera odbierałam beztrosko jako >fenomen<... Był on przeciwny studiom kobiet i dotąd nie przyjął ani jednej do swego seminarium. Ja jednak byłam świadkiem jego >nawrócenia<”.
Wiele czasu i energii zabrały Edycie obowiązki związane z seminarium u Maksa Lehmanna, historyka. Już we Wrocławiu przeczytała jego główne dzieło i cieszyła się, że spotka się z nim osobiście. Okazało się jednak, że ze spotkania tego wypłynęły bardzo czasochłonne zajęcia w czytelniach. Lehmann miał zwyczaj na początku semestru rozdzielać referaty i wyznaczać termin ich prezentacji. Temat wyznaczony Edycie dotyczył konstytucji Niemiec z 1848 roku.
Praca nad referatem wymagała korespondencji z kilkoma uniwersytetami. Zasadniczy materiał otrzymała z Heidelbergu. Gdy ostatecznie nadszedł dzień przedstawienia wyników pracy i oddania rękopisu, Edyta usiadła dokładnie naprzeciw „egzekutora”, który – z powodu wady wzroku – tylko w ten sposób mógł rozpoznać swoich studentów:
„Wynikła jednak tragikomiczna trudność: Lehmann nie mógł dobrze odczytać mej pracy, bo dla jego słabego wzroku atrament był za blady. Starsza koleżanka poradziła mi odszukać Lehmanna i spytać, czy mogłabym jeszcze raz oddać tę pracę, ale przepisaną na maszynie”.
Wysiłek ten okazał się jednak niepotrzebny, gdyż sama rozmowa dała profesorowi dobrą orientację o stanie wiedzy jego studentki. Zaproponował jej nawet – co zdarzało się nieczęsto – że przedstawi jej pracę do egzaminu państwowego, który wtedy obowiązywał. W ten oto sposób Edyta, która przyjechała do Getyngi tylko na jeden semestr, musiała – aby nie przepuścić takiej okazji – zostać tam dłużej. Okazało się to brzemienne w skutki: w 1916 roku Edmund Husserl został powołany na katedrę we Fryburgu, a na prywatną asystentkę wybrał Edytę Stein.
Jej praca doktorska traktująca o zagadnieniach „wczucia się” ukazała się w 1917 roku. Znamienne, że nawet wtedy Edyta nie straciła nic ze swej skromności i dobroduszności. Kiedy po obronie pracy doktorskiej z wynikiem „summa cum laude” została zaproszona do kawiarni przez swego przyjaciela, okazało się, że ten nie wziął ze sobą pieniędzy. Plotka głosi, że aby nie spowodować zakłopotania towarzysza wobec innych, dyskretnym ruchem pod blatem stolika wręczyła mu swoją portmonetkę.