Kiedy rozpoczynali projekt, inni więźniowie z nich drwili. Po dziewięciu miesiącach ciężkiej pracy wydali płytę i grają koncerty, a kumple za kratami nabrali do nich szacunku.
Ten czas pozwolił mi inaczej spojrzeć na przyszłość. Zmierzyliśmy się z rzeczywistością, potrafimy przyznać się do błędów, a także głośno o nich mówić w swoich utworach - mówi „Gościowi” Dawid Musz, ps. „Lejba”.
Już na dobre rozkręcił się projekt „Zwierciadło” realizowany w Zakładzie Karnym nr 2 przy ul. Fiołkowej, który pomógł mu uwierzyć w siebie, w to, że może za kratami zrobić coś naprawdę kreatywnego, co wpłynie na innych.
To pomysł Patrycji Augustyniak i Zbigniewa Krzyżaniaka z Zespołów Szkół Animatorów Kultury we Wrocławiu SKIBA. Na początku wydawał się szalony, dzisiaj może służyć za przykład w dziedzinie resocjalizacji.
- Wielu ludzi zaczęło wierzyć we mnie, w to, co robię. Mam nadzieję, że po wyjściu na wolność będę dalej tworzył hip-hop. Dedykuję go rodzinie, a szczególnie córkom, żeby wiedziały w przyszłości, jaką ojciec przeżył zmianę. Bliscy to dla mnie teraz najważniejsza wartość - tłumaczy „Lejba”.
W więzieniu siedzi od dwóch lat za kradzieże. Do wyjścia pozostały mu jeszcze cztery. Jak stwierdza, rapuje całą prawdę, czyli o tym, co było, o swojej przemianie i o nadziejach na kolejne lata. Zaznacza przy tym, że rapowanie nie jest łatwą sztuką. Sam tej sprawności muzycznej uczył się 9 miesięcy.
- Najtrudniej mi poradzić sobie z tremą. Wyjście do ludzi i wyrecytowanie w rytm bitu swojej życiowej historii wymaga przełamania. Cieszę się, że się udało. Dzięki temu, że inni we mnie wierzyli - uważa osadzony. Teraz cała rodzina Dawida cieszy się z jego udziału w projekcie i konsekwentnego wychodzenia na prostą. A „Lejba” z koncertu na koncert czuje się coraz swobodniej z mikrofonem.
„Taszin” od zawsze chciał rapować i gdy trzyma mikrofon, w przeciwieństwie do "Lejby", nie czuje stresu.
- Nie boję się tego mówić: spełniłem swoje marzenie… w więzieniu. Czyli szczęście w nieszczęściu. Otwarcie głoszę, że od dzieciństwa pragnąłem robić rap, jednak na wolności nie zaprzątałem sobie tym głowy. Myślałem o innych rzeczach. Alkohol, dragi. I widać, gdzie mnie to zaprowadziło. Może tak miało być - zastanawia się Paweł Szymański.
Do projektu przystąpił od razu, bez zastanowienia, i połknął hip-hopowego bakcyla na dobre. Ma już materiał na kolejną płytę, bo chce kontynuować rapową przygodę na wolności. Czuje radość, że ma okazję pokazać ludziom siebie poprzez muzykę.
- Na wolności nie dostrzegaliśmy swoich błędów. Dopiero z perspektywy czasu je widzimy, kiedy już wiele straciliśmy. Teraz chcę, żeby mój rap chwytał za serce. Był po prostu prawdziwy - mówi Paweł „Taszin” Szymański.
Środowisko w więzieniu na początku wyśmiewało się ze „Zwierciadła”. Nie brakowało kąśliwych żartów oraz ironii.
- Wołali: „Paweł, kiedy disco polo?”. A jak zobaczyli nas w telewizji, usłyszeli w radiu i sprawdzili naszą płytę, zmienili podejście i nabrali szacunku do tego, co robimy - opowiada więzienny raper.
Tego wielomiesięcznego wyzwania podjął się z czterema kolegami, by rozpocząć zmianę na lepsze w swoim życiu. Pomysłodawcy „Zwierciadła” wyjaśniają, że cały projekt ma być odpowiedzią na potrzebę pojawiającą się wśród osadzonych, trudną do zrealizowania w warunkach penitencjarnych. Chodzi o pragnienie bycia wysłuchanym.
- Każdy mógł dołączyć do projektu bez względu na swój poziom muzyczny. Na starcie mieliśmy 25 chętnych, ale wytrwało pięciu z nich. Oni skonfrontowali się z własnym odbiciem, które ujrzeli w „Zwierciadle”. Przeszli wszystkie etapy prowadzące do realizacji celu i teraz prezentują światu zewnętrznemu część swojego świata wewnętrznego - mówi Zbigniew Krzyżaniak ze szkoły animatorów SKIBA.
Efektem regularnej pracy jest płyta z utworami hip-hopowymi ułożonymi w pełni przez pięciu więźniów. Można ją odsłuchać w serwisie YouTube.
- Przez 9 miesięcy uczyli się rapować, pisali teksty piosenek, a później nagrywaliśmy z nimi cały materiał. Musieli wykazać się konsekwencją, przełamać swoje bariery, pracować nad cierpliwością i wytrwałością - dodaje Patrycja Augustyniak.
Z więźniami animatorzy spotykali się co tydzień. Raperzy zaprojektowali także okładkę płyty. Obecnie prezentują swój materiał gdzie się da, zarówno w zakładach karnych jak i na wolności.