Katolickie Radio Rodzina obchodzi 25-lecie istnienia. Ks. Rafał Kowalski, dyrektor rozgłośni mówi "Gościowi Wrocławskiemu" o szansach, wyzwaniach i konkretnych planach rozgłośni.
Karol Białkowski: - Jest miejsce na katolicką rozgłośnie na tak rozdrobnionym rynku, jakim jest Wrocław i Dolny Śląsk?
Ks. Rafał Kowalski: - Nadajemy na terenie, na którym mieszka ok. 1,6 mln mieszkańców. Dane statystyczne mówią, że ok. 30 procent z nich regularnie uczestniczy w Eucharystii. Są to zatem ludzie, którzy pielęgnują swoją relację z Bogiem, i którym bliskie są wartości chrześcijańskie, a jednocześnie funkcjonują w tym świecie: pracują, odpoczywają, borykają się z różnymi problemami (osobistymi, zawodowymi, zdrowotnymi), posyłają dzieci lub wnuki do szkoły, mają określone poglądy, interesują się sprawami społecznymi. Tym ludziom chcemy wyjść naprzeciw.
Nie ma na Dolnym Śląsku drugiej takiej stacji, której słuchacze otrzymują informacje ze swojego regionu i wiadomości ogólnopolskie, a jednocześnie mogą śledzić to, czym żyją ich parafie czy diecezje (bo nadajemy na terenie diecezji wrocławskiej i świdnickiej). Jesteśmy jedynym radiem, w którym słuchacze mogą poznać poglądy np. kandydatów na burmistrzów czy prezydentów miast, a jednocześnie wspólnie się pomodlić, porozmawiać na temat katechizmu czy wysłuchać programów na temat Pisma Świętego. Na naszej antenie można spotkać się z muzyką różnych wykonawców notowanych na listach przebojów, ale także z piosenkami z nurtu muzyki chrześcijańskiej, której trudno szukać w innych rozgłośniach. Dlatego jestem przekonany, że kto spędzi z nami jeden dzień, posłucha nas np. w samochodzie - będzie już do nas wracał. Mamy coś, czego nie znajdzie w żadnym innym radiu.Potwierdzają to badania słuchalności, które wskazują, iż w ostatnim kwartale powiększyło się grono naszych słuchaczy.
- Jakie musi być Radio Rodzina, aby się przebić ze swoją propozycją i zdobyć nowych słuchaczy?
- Papież Franciszek mówiąc o misji Kościoła we współczesnym świecie bardzo często posługuje się jednym słowem: "towarzyszenie" i w tym słowie upatruję główne zadanie naszego radia. Mamy towarzyszyć ludziom wierzącym każdego dnia, od momentu kiedy otwierają oczy. Towarzyszyć, to znaczy stać jakby pół kroku za nimi. Niczego im nie narzucać, ale po prostu być na wyciągnięcie ręki. Mamy razem z nimi modlić się i być kiedy jadą do pracy, kiedy wypełniają swoje obowiązki i kiedy odpoczywają, towarzyszyć kiedy stoją w korkach lub gdy przygotowują posiłek, planują jak spędzić wolną sobotę lub gdy chcą podzielić się z innymi tym, z czym sobie nie radzą. Jesteśmy blisko tych, którzy ze względu na wiek czy chorobę większość czasu spędzają w swoich domach. Rytm dnia wyznaczają nam stałe godziny modlitw: Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP, Anioł Pański, Koronka do Bożego Miłosierdzia, Msza Święta i Apel Jasnogórski. I co zauważamy, że w tych godzinach przy radiu gromadzą się ludzie w różnym wieku, o różnych poglądach, statusie społecznym czy wykształceniu. Mamy im towarzyszyć i ich łączyć. Bo radio jest rozgłośnią katolicką, a zatem powszechną. To zobowiązuje.
- Co daje komercjalizacja stacji, do której doszło w tym roku?
- Rynek mediów w naszym kraju przypomina mi wielkie targowisko, gdzie każdy próbuje przekrzyczeć konkurencję, przekonując widzów i słuchaczy, że jego oferta jest tą, która odpowiada ich potrzebom. Czy nam się to podoba czy nie jako radio musimy się na tym rynku odnaleźć. Przy czym naszym głównym celem jest szeroko pojęta ewangelizacja. Nie można być zadowolonym z tego, że wypełniamy tę misję, mając świadomość, iż z naszym przekazem docieramy do wąskiego grona słuchaczy. To tak jakbym cieszył się, że głoszę świetne kazania, ale w pustym kościele. Można się cieszyć, że przygotowałem doskonałe rozważanie. Co z tego, jeśli ono nie dotarło do niczyich uszu?
Decyzja o komercjalizacji jest poniekąd efektem wezwania papieża Franciszka, żeby przejść w Kościele od działań o charakterze wyłącznie konserwującym do inicjatyw misyjnych. Dzięki niej możemy skuteczniej konkurować z rozgłośniami komercyjnymi, zapewnić dziennikarzom lepsze warunki pracy, lepiej się rozwijać, co - jak wierzę - będzie przekładało się na coraz lepszy program, coraz wyższy poziom audycji, a w konsekwencji - coraz więcej słuchaczy.
- Jakie są zadania RR i jakie cele na najbliższy czas? Jaki jest target, w który celujecie?
- Przede wszystkim wracamy do genialnej nazwy wymyślonej 25 lat temu, mianowicie Radio Rodzina. Chcemy być radiem, które gra dla dolnośląskich rodzin. I muszę dodać, że mamy na myśli rodziny wielopokoleniowe - od babci i dziadków poprzez rodziców aż do najmłodszych. Dlatego np. polecając różne wydarzenia bierzemy pod uwagę przede wszystkim te, które są skierowane do rodzin. Współpracując z różnymi podmiotami na naszej antenie rozdajemy słuchaczom zaproszenia do miejsc, w których dobrze będą czuli się zarówno rodzice jak i dzieci. Promujemy te inicjatywy, która są organizowane z myślą o rodzinie. Pod tym kątem planujemy konkretne pasma i programy.
Poza tym upatruję w radiu doskonałe narzędzie dotarcia z Ewangelią do ludzi, którzy dziś z różnych powodów nie przyjdą do kościoła, nie czują się częścią żadnej wspólnoty parafialnej, być może stracili wiarę, albo nigdy nie uważali się za wierzących. Wyobrażam to sobie, że np. w samochodzie trafiają na nas przypadkowo i zostają bo podoba im się muzyka, jakaś rozmowa czy program, aż w pewnym momencie uświadamiają sobie, że to radio może im wiele dać... Wiem, że to jest możliwe. Ostatnio ktoś z moich znajomych słuchał naszego radia w szpitalu. W pewnym momencie osoba leżąca na łóżku obok niego poprosiła, żeby dał głośniej i była bardzo zdziwiona, że katolickiej rozgłośni - jak mówił - "da się słuchać". Dlatego w najbliższym czasie uruchomimy aplikację na telefony komórkowe tak by każdy mógł mieć nasłuch na Radio Rodzina w każdym miejscu i czasie. A nie ukrywam, że chciałbym kiedyś wejść do fryzjera i usłyszeć naszą stację.
- Czy można w jakiś sposób krótko podsumować 25 lat działalności?
- Myślę, że podsumował to doskonale ksiądz arcybiskup w swoich życzeniach dla naszej rozgłośni. Mówił, że zmieniała się rzeczywistość w jakiej radio wypełniało swoją misję. Zmieniali się ludzie, którzy tworzyli redakcję. Jedno się nie zmienia: konieczność pozostania wiernym Słowu, które stało się Ciałem. Wszyscy ci, którzy to radio zakładali, budowali, rozwijali, tworzyli temu Słowu pozostawali wierni. Chciałbym, by ci, którzy przyjdą do radia za kilka bądź kilkanaście lat, tak samo mówili o nas.