Czyli jak rozprawić się z pychą. Tłumaczy ks. Janusz Gorczyca.
W parafii pw. Świętej Rodziny we Wrocławiu rozpoczął się cykl comiesięcznych spotkań z modlitwą o wyzwolenie od poszczególnych grzechów głównych. Organizuje je Wspólnota Płomień Pański. Pierwszy modlitewny wieczór dotyczył pychy.
- Daliśmy sobie wmówić, że szczęście jest gdzieś indziej niż Pan Bóg powiedział. Szatan nas oszukuje. Mówi: najbardziej szczęśliwy będziesz wtedy, kiedy staniesz się nieposłuszny. Grzechy są atrakcyjne. A my lubimy rozpoczynać myślenie od stwierdzeń: "Ja uważam inaczej”, „Moim zdaniem…” - opisywał w homilii ks. Janusz Gorczyca.
Proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Oławie przyznał, że pycha karmi się kompleksem zabranym z raju. Mieliśmy jako stworzenia Boże jakąś pełnię, straciliśmy to, ale niesiemy w sobie tęsknotę za nią. Zaś szatan nienawidzi faktu, że jest kochany przez Boga.
- Z jednej strony chcemy po swojemu, a z drugiej strony ciągnie nas do wtopienia się w Boga, wejścia w jego nurt. Pycha to nic innego, jak: "Ja to zrobię po swojemu". Pycha objawia się na różne sposoby. Na przykład poprzez fałszywy obraz samego siebie. Ja jestem samowystarczalny, ja wszystko wiem - stwierdził ks. Gorczyca.
Wbrew pozorom pycha często przyjmuje bardzo pokorne postawy. "Jaką masz piękną sukienkę!". "A wiesz, jakiś stary ciuch wyciągnęłam z szafy".
- To jest ten mechanizm. Zamiast się ucieszyć, epatujemy fałszywą skromnością, która jest potwierdzeniem, że mamy zbudowany swój własny obraz - analizował kaznodzieja.
Przywołał kontekst biblijny i sytuację, gdy Jezus nauczał i garnęły się do Niego tłumy. Ludzie lgnęli, zaś apostołowie widzieli, że są przy Nim blisko, że są świadkami. I sprzeczali się, który jest z nich ważniejszy. Wtedy Jezus ich pouczył: strzeżcie się chwastów, tych, którzy lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach.
Mówi to do swoich uczniów w momencie, gdy wydaje im się, że są na fali. Gani ich: wystrzegajcie się, żebyście nie uwierzyli w swoją wielkość.
- Świat pompuje w nas tę truciznę - kłamstwo. Musisz być piękny, młody, bogaty, musisz być wielki. A potem pojawia się w nas myślenie: „Mnie nie doceniają? Co to ma znaczyć?”. Często myślimy, że ten świat powinien być inaczej poukładany i jakim prawem Pan Bóg go tak stworzył. Świat podsyca tę naszą próżność - wyjaśniał ks. Gorczyca.
Tymczasem Jezus pokazuje całkiem co innego. Nasza wielkość zaczyna się wówczas, gdy umiemy być mali. Chcesz być pierwszym? Bądź ostatnim!
Jezus mówi o drodze pokory, która jest śmiertelnym wrogiem pychy. Powinienem cieszyć się tym, co mam. Wchodzić w realności swojej sytuacji. Nie karmić się ułudą, nie żyć mrzonkami.
- Kiedy zaczynam chodzić w prawdzie o sobie, budzę się i jestem zadowolony z życia. Zacznijmy się cieszyć życiem takim, jakie ono jest. Strzeżmy się obłudy, kwasu faryzeuszów. W Liście św. Pawła do Efezjan czytamy: „... do tego, abyśmy istnieli ku chwale Jego majestatu”. A więc zostaliśmy powołani i ochrzczeni, co sprawia, że jesteśmy nierozerwalnie złączeni z Jezusem. Nie moja, ale Twoja wola, Panie, ma się realizować w moim życiu. Wtedy zaczyna się zdobywanie świata w najcudowniejszy sposób - uwrażliwiał kapłan.
I dodał, że dziękuje Panu Bogu, bo gdyby się naprawdę uparł, to może, jak stwierdził, zostałby jakimś marnym sportowcem.
- I wtedy byśmy się tutaj nie spotkali. Panie, staję przed Tobą i daję się poprowadzić. Liczę się z tym, że będzie bolało. Miłość powinna trochę boleć, wtedy człowiek wchodzi na drogę szczęścia. Targają nami różne emocje, one powinny być przefiltrowane, bo mogą nas sprowadzić na manowce. Miejmy zawsze świadomość, że żyjemy na chwałę Pana - podsumował ks. Janusz Gorczyca.