Co 140 chłopaków w sobotni poranek robiło na Ostrowie Tumskim? Przecież mogli się w końcu wyspać po całym tygodniu szkoły.
Rozpoczął się archidiecezjalny kurs na ministranta słowa Bożego i ceremoniarza. Pierwszym punktem spotkania była Msza św., którą sprawował ks. Marek Leśniak, Diecezjalny Duszpasterz Służby Liturgicznej.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ TUTAJ.
- Dzisiejsza liturgia słowa mówi o przyznawaniu się do Chrystusa. Jezus wyraźnie mówi, że kto się do Niego przyzna, wtedy On też się przyzna do tej osoby wobec aniołów Bożych. Jesteśmy w różnych sytuacjach. Czy zawsze przyznajemy się do Pana Boga? Nie chodzi o mówienie o Bogu na prawo i lewo, na siłę, ale czy swoim zachowaniem wśród swoich znajomych umiemy wskazywać: „Tak, my jesteśmy ministrantami, służymy przy ołtarzu”? - pytał zebranych młodzieńców ks. Leśniak.
I podkreślił, że ministrant to nie jest tylko człowiek, który służy przy ołtarzu i ma pięknie złożone ręce, a jak wyjdzie z kościoła to jakby diabeł w niego wstąpił.
Zaznaczył, że każdy z tych młodych chłopców przyznaje się do Chrystusa poprzez zachowanie, choć nie musi oddawać za Niego życia. W przeciwieństwie do pierwszych chrześcijan, którzy gromadzili się na Eucharystii, na łamaniu chleba i mieli świadomość, że zaraz mogą przyjść Rzymianie, a wtedy oni umrą śmiercią męczeńską.
- Dzisiaj także w wielu miejscach na świecie ludzie, gromadząc się na Mszy, narażają swoje życie. My jesteśmy wielkimi szczęściarzami. Idziemy do kościoła i nie czujemy zagrożenia. Ale to pokazuje, że mamy zobowiązania wobec całego Kościoła. Mamy się modlić za cały Kościół powszechny - apelował ks. Leśniak.
Jednym z celów archidiecezjalnego kursu jest wyjście ze swojej parafii i zobaczenie innych członków Liturgicznej Służby Ołtarza. Trzeba porzucić złudzenie, że tylko w mojej parafii są ministranci, że tylko w moim kościele coś się dzieje.
- Na tym kursie widzimy, że jest nas sporo. Nie wszyscy jednak go skończą. Nie dlatego, że ja kogoś wyrzucę, ale dlatego, że kurs sprawdza nasze prawdziwe pragnienie. Czy ja chce być naprawdę tym lektorem i ceremoniarzem? Czy będzie mi się chciało wstać rano na spotkanie? To jest weryfikacja, czy chcemy mieć kolejny stopień funkcji w Kościele. Bo moi koledzy mogą spać do południa, bo można sobie w piątek do 2 czy 3 godziny w nocy grać na komputerze, a potem leżeć w łóżku do woli - opisywał duszpasterz służby liturgicznej archidiecezji wrocławskiej.
Tłumaczył zebranym, że funkcja przy ołtarzu to nie przykry obowiązek, ale zaszczyt, misja i służba. Kapłan podał także pierwsze wzmianki o lektorach w Kościele założonym przez Jezusa Chrystusa.
- W drugim wieku powstała apologia św. Justyna, który opisywał, jak wyglądała liturgia. Tam pojawia się funkcja lektora, który odczytywał Stary Testament, listy i pamiętniki apostołów (bo tak się wtedy nazywała Ewangelia). My dzisiaj realizujemy to, co dzieje się od dwudziestu wieków! - mówił ks. Leśniak.
Podkreślił, że ministrant nie czyta Słowa Bożego dla siebie, a kurs jest po to, by zdobywać umiejętności i doświadczyć Kościoła.
- Waszą służbą przy ołtarzu przyznajecie się do Pana Boga. Ale nie możemy spocząć na laurach. Pamiętamy, że komu wiele dano, od tego wiele się wymaga. Nie możemy być byle jakimi ministrantami. Musimy swoim życiem wskazywać na Pana Boga - podsumował kapłan.
Następne spotkania w ramach kursu już za tydzień w sobotę (27 października). Można jeszcze się zgłosić i dołączyć. Uczestnicy powinni przynieść ze sobą pismo polecające od księdza proboszcza lub opiekuna (moderatora) służby liturgicznej.