Samo odzyskanie niepodległości nie załatwiało sprawy. O tym, jak trudny proces rozpoczął się w Polsce, która wróciła na mapy świata, opowiadali wrocławscy wykładowcy akademiccy.
Debata społeczna „Bilans niepodległości” zorganizowana została przez Obserwatorium Społeczne. To część większego projektu „Patriotyzm dialogu”. Zaproszeni goście dokonali krótkiej, ale treściwej analizy Polski tuż przed, na przełomie i po odzyskaniu niepodległości.
Zgodnie stwierdzili przy tym, że efekt zaborów widać do dziś dnia choćby na mapach wyborczych, czy tych pokazujących praktykę religijną. Samo odzyskanie niepodległości nie wyczerpuje bowiem tematu tego okresu historycznego dla Polski. Potem rozpoczął się żmudny i bardzo trudny proces spajania społeczeństwa podzielonego pomiędzy trzech różnych zaborców.
- W tworzeniu polskiego społeczeństwa brano pod uwagę różne scenariusze. Dzisiaj powszechnie omawia się wersją Józefa Piłsudskiego, ale nie zapominajmy, że koncepcji i to różnorodnych było wiele. Tak naprawdę nic nie było wtedy pewne - mówiła dr hab. Barbara Rogowska.
Pracownik Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego podkreślała, że w narodzie tkwiły wielkie nadzieje, a ich wypadkowa czyli Rzeczpospolita międzywojnia to efekt pracy elit wszystkich zaborów.
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że zdecydowana większość Polaków wyznawała wiarę rzymskokatolicką. Pod zaborami brakowało możliwości swobodnego praktykowania religii, stąd Kościół stał się szybko elementem łączącym naród jako duża, silna i hierarchiczna instytucja - stwierdziła dr hab. Rogowska.
Jaka dodała, pomijając kwestie prawdziwej wiary ludzi, występuje u nas komponent zwyczajów, które sięgają tamtego okresu, a które uznajemy nie tylko za religijne, ale polskiej, narodowe. Dają one poczucie tożsamości, scalają tkankę społeczną, a pochodzą z wiary katolickiej.
Prof. Kazimiera Jaworska z Papieskiego Wydziału Teologicznego przypomniała, że w dziejach naszej państwowości nie było nas na mapach dwa razy. Oprócz zaborów chodzi o rozbicie dzielnicowe. Jednak ono nie przyniosło aż takiego zniszczenia i upadku jak zabory.
- Po odzyskaniu niepodległości nastąpił proces integracji. Polacy pod trzema zaborami wykształcili różny sposób bycia, funkcjonowali według odmiennych systemów prawnych i na różnych poziomach życia. Kościół w tym procesie jednoczenia odegrał kapitalna rolę. Tworzył nowoczesny naród polski - mówiła prof. Jaworska.
Jej zdaniem w szeregach Kościoła nie brakowało wówczas wybitnych hierarchów, choć byli także tacy, którzy nie sprzyjali powstającemu państwu polskiemu.
- Ale zwróćmy uwagę na duchowieństwo niższe. Stało się ono pierwszym łącznikiem społecznym. Dostrzeżmy rolę plebani w wieku XIX. Tam w czasie niewoli narodowej aranżowano patriotyczne spotkania, a w sytuacjach sporu to kapłani byli wskazywani na pośredników w rozmowach, mediatorów zapobiegających nieszczęściu - opowiadała profesor PWT.
Zaznaczyła także wielkie zaangażowanie duchowieństwa w powstanie styczniowe, czego nieprzyjemne skutki w postaci represji Kościół odczuwał bardzo długo.
- Wielką rolę odegrało duchowieństwo zakonne. Ich zapał do różnego rodzaju działań społecznych, do uświadamiania pewnych kwestii był bardzo istotnym elementem w procesie budzenia świadomości narodowej - uważa prof. Jaworska.
Prof. Grzegorz Strauchold potwierdził, że Polskę przed stu laty można uznać za kraj katolicki, choć nie brakowało w niej innych wyznań. Z serca była zaś stanowczo przeciwna bolszewizmowi i komunizmowi. - Z rozumu natomiast reprezentowała lewicę, bo przecież sanacja to lewica, uznając jednocześnie komunizm za ekstremę. Taką politykę prowadziła. Przypomnijmy, że to był reżim autorytarny - mówił profesor Instytut Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego.
Przypomniał, że w 1929 roku na świecie panował potworny kryzys, łamał się cały świat, a Polska nie dostała wówczas kredytu.
- Państwo samo wyszło z największego kryzysu świata, nie fundując sobie przy tym faszyzmu, nazizmu i komunizmu. Natomiast z drugiej strony nie było to państwo demokratyczne - podkreślił prof. Strauchold.
O niepodległej woli ludu, pragnieniu suwerenności w narodzie mówił dr hab. Piotr Grabowiec.
- Wiemy, jak to wyglądało w przypadku powstań: listopadowego i styczniowego. Właśnie od tego momentu zaczyna się proces budowania społeczeństwa. Trzeba było stworzyć świadomość patriotyczną, wydobyć masy społeczne z obojętności, czy będzie rządził car, król i to jaki. Nastąpiło budowanie nowoczesnego narodu poprzez pracę u podstaw - wyjaśniał wykładowca z Katedry Studiów Europejskich UWr.
Poruszył przy tym kwestię industrializacji.
- Po zaborach mieliśmy zupełnie odmienne poziomy rozwoju gospodarczego. Z jednej strony Wielkopolska, a z drugiej strony Galicja z ogromnym zacofaniem, społecznością plebejsko-szlachecką. Scalanie tkanki społecznej następowało u samych podstaw. I to prawda, katolicyzm w warstwie kulturowej budował oparcie, kształtował ważne wartości, ale miał także tendencję do mitologizowania. Budowano mit nowej ojczyzny. Oparty o język religijny, metafory religijne. To się zaczęło łączyć z kultem Piłsudskiego - stwierdził dr hab. Grabowiec.