W wigilię jego święta - zarazem Święta Niepodległości - do pocysterskiego kościoła dotarli już po raz drugi piesi pielgrzymi z Góry, a po uroczystej Mszy św. rozpoczął się Marcinowy Wieczór.
Wędrowcy z Góry, dla których mieszkańcy Sicin przygotowali na skraju miejscowości rodzaj powitalnej bramy, mieli do pokonania 12 km. - Chodzę na różne pielgrzymki - co roku na Jasną Górę, także do Trzebnicy, na Ekstremalne Drogi Krzyżowe. Kiedy więc koleżanka powiedziała mi o tej pielgrzymkowej propozycji, postanowiłam wyruszyć - mówi pani Bogumiła. - Modliliśmy się cały czas w intencji Ojczyzny, za tych, co polegli na przestrzeni minionych lat, począwszy od 1918 r. po katastrofę smoleńską.
Eucharystii w Sicinach przewodniczył ks. Łukasz Romańczuk, przewodnik pielgrzymki z Góry, który ukazał wzorzec świętości, jaki podpowiada św. Marcin, patron parafii. - To był pierwszy święty nie-męczennik. Zasłużył na niebo nie przez przelanie krwi, ale przez swoje życie, czyny - mówił, przypominając m.in., że św. Marcin, jeszcze jako poganin, oddał połowę płaszcza biedakowi.
Swoją postawą wskazuje na "uczynki miłosierdzia" - wobec głodnych, spragnionych, chorych, samotnych, odciętych od ludzi, ale i czasem potrzebujących napomnienia. - Nie umiemy spojrzeć na drugiego człowieka z miłością - zauważył, odnosząc się do listu pasterskiego biskupów z okazji Święta Niepodległości; listu dotykającego m.in. kwestii egoizmu. - Bez otwartości na drugiego człowieka, troski o niego, nie byłoby wolnej Polski - mówił. - Ojczyzna ziemska jest przejściowa. Czeka na nas ojczyzna wieczna.
Po Mszy św. rozpoczęła się procesja z udziałem "braci konwersów" (nawiązujących do cysterskiej przeszłości miejscowości) oraz członkiń zespołu Wronowianki. Na czele procesji jechał na koniu św. Marcin w zbroi (w tej roli Amelia Płóciniak), w towarzystwie aniołów - Antoniny i Eulalii.
Katarzyna Kurdek, stojąca na czele Stowarzyszenia Siedmiu, zaprosiła wszystkich na plenerowe przedstawienie. Na scenie znów pojawił się patron parafii, w którego tym razem wcielił się Jakub Merta. Scenariusz, przygotowany przez Łucję i Małgorzatę Mertę, ukazywał fragment biografii świętego - czas, gdy podejmuje decyzję o zostaniu mnichem.
- Co roku prezentowany jest tu inny fragment jego życia - mówi Jakub, grający św. Marcina już po raz trzeci uczeń szkoły w Sicinach. - Jako małe dziecko oglądałem takie przedstawienie i nie myślałem, że to ja będę kiedyś św. Marcinem. Ta rola pomogła mi na pewno rozwijać aktorskie umiejętności - dodaje.
Wkrótce zapłonęło ogromne marcinowe ognisko, a goście spotkania zostali zaproszeni do skosztowania marcinowych rogali i gorących napojów, a także do obejrzenia programu artystycznego - z pieśniami patriotycznymi i nie tylko.
- Już po raz 15. Stowarzyszenie Siedmiu (nazwane tak od siedmiu miejscowości należących do parafii) organizuje Wieczór Marcinowy - mówi proboszcz ks. Tadeusz Śliwka. - Jeden z naszych parafian, pan Józef, pracował kiedyś za granicą i tam zobaczył, jak w Westfalii z okazji dnia św. Marcina palone są ogniska. Zwyczaj został zaszczepiony także u nas.